Zajęła się treningiem snu dzieci. Chciała pomóc rodzicom, spotkał ją hejt

Martyna Pstrąg-Jaworska
21 lutego 2023, 09:53 • 1 minuta czytania
Jennifer Robinson, konsultantka ds. łagodnego snu, która pomaga rodzicom w problemach ze spaniem ich dzieci, opowiedział o tym, jak wygląda jej praca. Kobieta przyznała, że spotkało ją wiele przykrych sytuacji, a wiadomości, które otrzymuje od nieznajomych osób, często są bardzo obraźliwe.
Trenerka snu uczy rodziców, jak usypiać dzieci w łagodny sposób, aby przesypiały całą noc. fot. Artem Podrez/Pexels/screen Instagram
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Została trenerką snu, bo jej syn miał problemy

Dla wielu praca trenerki snu to mało poważne zajęcie, które nie wymaga wielkiej wiedzy czy doświadczenia. Z takimi zarzutami spotkała się Jennifer Robinson, gdy otworzyła firmę zajmującą się pomocą rodzicom i dzieciom, które nie chcą spać. The Happy Sleep Coach, czyli firma Jennifer, powstała po tym, jak kobieta sama została mamą i jedno z jej dzieci zaczęło mieć ogromne problemy ze spaniem.

Po własnych doświadczeniach z synem i tym, co się udało jej dowiedzieć o śnie dzieci, Jennifer stwierdziła, że chce zawodowo zajmować się pomaganiem takim rodzicom jak ona sama. Wraz ze swoimi klientami walczy o to, by ich maluchy zasypiały każdej nocy spokojnie, uczy ich sztuczek, które ułatwiają życie rodziców i nakłaniają dziecko to wyciszania, daje wskazówki, które mają wyciszać malucha, czego efektem jest m.in. dłuższy sen, którego w nocy nie przerywają pobudki. Dla wielu praca Jennifer to zbawienie i to, czego potrzebują oni i ich dzieci.

Po co dziecku trening snu?

Są jednak i tacy, którzy uważają, że jej praca jest głupia i nikomu niepotrzebna. Od tych ostatnich trenerka snu otrzymuje każdego dnia mnóstwo obraźliwych wiadomości. O wszelkich nieprzyjemnościach związanych z pracą trenerki snu dzieci Jennifer opowiedziała w rozmowie z The Mirror. Przyznała, że najczęstsze obrazy otrzymuje od rodziców, którzy nie rozumieją, na czym polega trening łagodnego snu:

"Wydaje się, że wiele osób nie rozumie treningu snu, zwłaszcza jeśli nigdy nie miały problemów ze snem swoich dzieci. Rozmawiam z wieloma rodzicami i pytają: 'Dlaczego ktoś tego potrzebuje? Moje dziecko przesypia całą noc'. Są też tacy, którzy nadal uznają wypłakiwanie się malucha za najlepszą metodę nauki zasypiania".

Ta szkodliwa metoda nazywana "Cry it out" ma zwolenników wśród tych, którzy obrażają Jennifer. Kobieta w rozmowie z brytyjskim portalem powiedziała: "Wcześniej nauka snu mogła polegać na wypłakaniu się, pozwalasz dziecku płakać, dopóki nie zorientuje się, że nikt się nie pojawi i wtedy maluch zasypia, bo wie, że żadna pomoc do niego nie nadejdzie. Ale ja nie tego nie będę uczyła rodziców, jestem temu całkowicie przeciwna".

Wyciszenie to klucz do spokojnego snu

Kobieta jest zdania, że łagodne metody wyciszania i nauka zasypiania oparta na czułości są dużo bardziej skuteczne. Jennifer zaznaczyła, że dzieci czasem płaczą mnie tylko z powodu niechęci wobec snu – płacz jest bowiem ich jedynym źródłem komunikacji z opiekunami. Jennifer opowiedziała też o tym, że jest zwolenniczką reagowania na każde najmniejsze załkanie przez dziecko, bo reakcja rodziców/opiekunów daje mu poczucie bezpieczeństwa i ukojenie.

"Chcesz, aby dziecko czuło się bezpiecznie w otoczeniu, w którym śpi, wiedząc, że rodzic zawsze wróci i zareaguje na jego potrzeby, jeśli płacze. Ale chcesz też, aby nauczyły się, że nie zawsze muszą płakać, więc zapewniasz je, że mogą samodzielnie przekręcić się na bok i zasnąć, bez potrzeby jakiejkolwiek pomocy" – powiedziała trenerka snu.

Przyznała, że najczęstszy hejt otrzymuje od tych, którzy nigdy nie mieli problemu ze snem dzieci, więc nie do końca rozumieją, na czym jej rola polega. Tymczasem są i tacy, którym rady od Jennifer zmieniły komfort życia z niemowlakiem o 180 stopni. Bo trenerka snu podsunęła wskazówki, pokierowała rodzicami tak, że znaleźli swoją własną wieczorną rutynę z dzieckiem, dzięki czemu zasypianie dziecka przestało być uciążliwe, a stało się przyjemną łagodną częścią wieczoru.

Na koniec Jennifer podzieliła się radą, którą powinni przeczytać wszyscy rodzice: "Możesz rozpocząć wieczorną rutynę od urodzenia, utrzymując ją w miłej i krótkiej formie. Kiedy dziecko podrośnie, rutyna powinna trwać około 30-40 minut. Utrzymywanie spokoju i łagodności w otoczeniu dziecka przy słabym oświetleniu naprawdę pomaga w gromadzeniu melatoniny (hormon snu), który ułatwi zasypianie".

Czytaj także: https://mamadu.pl/145253,trening-snu-to-nie-tylko-cry-it-out-5-metod-nauki-samodzielnego-zasypiania