Zdesperowani rodzice jeżdżą do sąsiednich miast. Tych leków brakuje w całej Polsce

Marta Lewandowska
27 grudnia 2022, 13:14 • 1 minuta czytania
"Jak u was po Świętach? My znowu z gorączką" - napisała znajoma. W innych zaprzyjaźnionych domach podobnie. 39 stopni, ból mięśni i stawów. - Grypa albo grypopodobne przeziębienie — mówi znajoma lekarka. Wskazuje, żeby zaopatrzyć się z witaminę C i medykamenty z ibuprofenem, bo działają przeciwgorączkowo, przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Problem w tym, z najpopularniejszych leków dla dzieci w niektórych aptekach już brakuje, farmaceuci alarmują, że zapowiada się spory kryzys na tym rynku.
Nurofenu nie ma już w stolicy i w sieciowych aptekach, powoli z półek znikają zamienniki. Fot. Lukasz Gdak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Lepiej zrób zapas

Jedna z redakcyjnych koleżanek, jest na urlopie, który spędzi w domu, bo zarówno ona, jak i  dziecko leżą z gorączką. Maluch ma swój ulubiony syrop przeciwgorączkowy, jednak jak się okazuje, tego w ich okolicy kupić nie można. - Są zamienniki, ale synek jest mały i zwyczajnie innego syropu wziąć nie chce. Ciężko wciskać na siłę lek choremu dziecku, tu argumenty nie działąją — mówi.


Rzucamy się na poszukiwania. - Nie, Nurofenu nie mamy, nie ma go też w hurtowniach — słyszymy w wielu aptekach. Oni jeszcze mają zamienniki, ale tych w hurtowniach lada dzień może zabraknąć. Farmaceuci jako winną wskazują sytuację w Chinach. Ten kraj był ważnym dostawcą paracetamolu i ibuprofenu potrzebnych do produkcji leków przeciwgorączkowych dla całego świata.

Był, bo dziś, po zawieszeniu polityki "zero COVID", Chiny znów budują szpitale polowe, a składniki, które potrzebne są do produkcji leków na całym świecie, dziś Chińczycy zużywają sami. Mało tego, muszę je importować z Indii. W efekcie w Europie i Stanach Zjednoczonych leków zaczyna brakować. W obliczu trwającej tridemii to poważny problem. Zwłaszcza jeśli chodzi o leki w wersji pediatrycznej. 

Leki reglamentowane

Problem pojawił się we Francji już w październiku, tam od jesieni leki są reglamentowane, takie rozwiązanie rozważają też Niemcy, wprowadzono je w niektórych aptekach w USA. Leków z ibuprofenem brakuje też w Czechach, tamtejsze media alarmują, że obywatele Czech przeprowadzają szturm na polskie apteki. Przy południowej granicy widać wzmożony ruch.

Jeszcze przed świętami prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej w rozmowie z Interią alarmował, że choć w Polsce jeszcze leków nie brakuje, to ta sytuacja wkrótce może ulec zmianie. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie się dzieje. Najgorzej jest w dużych miastach i aptekach wielkich sieci. Brakuje przede wszystkim leków znanych z reklam i lubianych przez Polaków.

Jednak kiedy skończą się te, które dobrze znamy, sięgniemy po mnie popularne i ich też może zabraknąć, bo produkuje się je z tych samych składników. W obliczu fali zakażeń grypą (w ostatnim tygodniu 300 tys. przypadków), przepełnionych szpitali pediatrycznych i efektów morowego powietrza, sytuacja jest bardzo niepokojąca. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/168805,rsv-sieje-spustoszenie-w-szpitalach-zaczyna-brakowac-miejsc