Jestem wierząca, ale nie przyjmę księdza po kolędzie. Jego żądania skutecznie mnie zniechęciły

List czytelniczki
22 grudnia 2022, 13:50 • 1 minuta czytania
Adrianna jest wierząca i praktykująca. Wizyty duszpasterskiej jednak nie przyjmie. Wszystko przez ostatnie ogłoszenia duszpasterskie. "Wysłuchałam słów nowego proboszcza, nie chcę tego człowieka w moim domu. To nie grzech nie przyjąć kolędy i bardzo chcę, żebyście o tym napisali" - zaczyna swój list.
Wizyta duszpasterska nie jest obowiązkowa. A żądania księdza co do ofiar czy jadłospisu są nie tylko niegrzeczne, ale i niezgodne z prawem kanonicznym. Fot. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Lisa życzeń

"Proboszcz jest od niedawna w naszej parafii, poprzedni służył tu przez wiele lat, odkąd pamiętam. Odszedł na emeryturę. Jako dziecko, ale też później, jako dorosła, lubiłam te poświąteczne spotkania, zresztą zdarzało się, że ksiądz jadł z nami kolację wigilijną. To dobry, mądry i bardzo skromny człowiek. Nie można powiedzieć tego o jego następcy" - pisze Adriana.


Kobieta przyznaje, że nowy duszpasterz już wcześniej budził kontrowersje. Zdarzało mu się powiedzieć narzeczonym, że "za co łaska" za prąd nie zapłaci, więc muszą zebrać określoną kwotę na ślub, nim do niego wrócą. W ostatnią niedzielę podał z ambony wstępny plan wizyt duszpasterskich, a wraz z nim całą listę żądań. Oburzające" - czytamy.

Najpierw po mnie przyjedziecie...

"Ksiądz bez ogródek powiedział, że oczekuje, że wierni po niego przyjadą, w pierwszym domu chce śniadanie - tu oczywiście lista tego, co ma się znaleźć na stole. Potem obiad, podał konkretny adres. Mojej sąsiadki, starszej pani, która ledwie wiąże koniec z końcem. Kolacja w ostatnim domu. Do tego oczywiście popołudniowa kawa i szarlotka, bo lubi" - wymienia Adrianna.

"W pierwszej chwili mnie zatkało, spojrzałam na przerażoną panią Jadzię, którą co niedziela przywożę na mszę. Jej oczy mówiły wszystko, ona tego nie jest w stanie przygotować. Po nabożeństwie poprosiłam, żeby zaczekała na mnie w aucie, a sama zaczekałam na proboszcza" - pisze kobieta.

Adrianna bez ogródek powiedziała proboszczowi, że nie wyobraża sobie, żeby pani Jadwiga miała go karmić ze swojej skromnej emerytury,  że to niewiarygodne, żeby od ubogiej wdowy oczekiwać takich rzeczy. "Ksiądz stwierdził, że mogę sama przygotować posiłek, jak tak mi szkoda sąsiadki. Niewiele myśląc, powiedziałam, że będzie się musiał obejść smakiem. Do siebie bowiem go nie zapraszam" - przyznaje.

Nie dając proboszczowi szansy na reakcję, Ada odwróciła się na pięcie i zostawiła kapłana przed świątynią. 

Zadzwonił do Jadzi

Dwa dni później proboszcz niespodziewanie pojawił się u pani Jadwigi. Osobiście przyjechał powiedzieć jej, żeby nie szykowała obiadu, zje w innym domu. Oficjalnie: źle obliczył czas. Nie omieszkał jednak zapytać starszej pani o Adę i jej rodzinę, jakimi są ludźmi, czy są wierzący, bo niby do kościoła chodzą, ale nie chcą przyjąć wizyty.

"Pani Jadzia przytomnie powiedziała mu, że przecież to nie grzech. A o nas złego słowa nie powie, spędza z nami Wigilię, znała moich dziadków i rodziców. Była poruszona, kiedy odkryła, że proboszcz zmienił plany względem obiadu pod moim naciskiem i... zaniosła tę informację do sklepu spożywczego. A w sklepie, jak to na wsi, wszyscy wymienią się informacjami" - pisze Ada.

Większość sąsiadów kolędę przyjmie, choć niektórzy poruszeni bezczelnością kapłana, uznali, że nie przygotują mu posiłku, który u nich zaplanował. "Pani Mirka z końca wsi powiedziała, że chyba z głodu nie umrze, jak od niej wróci na plebanię i tam zje kolację. Ludzie w tym roku bardziej niż zwykle liczą pieniądze i ledwie są w stanie wysupłać na leki czy rachunki, jak on może oczekiwać, że będą go karmić i wozić?" - pyta retorycznie Adrianna.

Kolęda nie jest obowiązkowa

"Proboszcz powinien starać się poznać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku" — zapisano w kanonie 529 § 1 Kodeksu kanonicznego.

Nie ma tam jednak słowa o tym, że wierni księdza podjąć muszą, ani tym bardziej w jakim terminie. Odmówienie spotkania w domu z księdzem nie jest grzechem, podjęcie go nie jest obowiązkowe. Jeśli czujesz, że potrzebujesz takiego spotkania, możesz o nie poprosić w dowolnym momencie roku, a ksiądz nie powinien ci odmówić. 

Nie ma też obowiązku wręczania ofiary w czasie takiej wizyty ani częstowania księdza posiłkiem. Oczywiście w dobrym tonie jest zaproponowanie herbaty w mroźny dzień każdemu, kog do domu zapraszamy. Jeśli masz ochotę zaproponować kapłanowi obiad - śmiało, jednak nie musisz realizować jego żądań co do dań.

Zwyczaj ofiar na kościół w czasie wizyt duszpasterskich ludzie stworzyli sami i ksiądz w żadnym razie nie może się upominać o taką ofiarę ani tym bardziej wyznaczać jej wysokości. Jeśli masz ochotę i możliwości ofiarować pieniądze na utrzymanie świątyni, zrób przelew na konto bankowe parafii i w tytule wpisz cel, na jaki ofiarujesz pieniądze.

Czytaj także: https://mamadu.pl/140315,nie-przyjmuje-ksiedza-po-koledzie-wiem-na-co-przeznacza-pieniadze-list