Cała niewidzialna praca, którą wykonują kobiety. Widzimy was, matki, żony, siostry!
"Czy rozwiesiłam to pranie?"
"Pralka skończyła program, trzeba rozwiesić pranie, zagniecie się. Kiedy ostatnio Mała piła? Miałam ją nawadniać, powinnam o tym pamiętać. Zaraz skończę tekst i wypiorę ten szalik, który wczoraj wypadł nam na chodnik, kiedy z naręczem rzeczy wszelakich wracałyśmy o zmierzchu do domu. Muszę go wyprać, żeby zdążył wyschnąć. Nie mam drugiego na zmianę, a przecież zimno. Przeze mnie będzie dziecku zimno.
Czy poprosiłam rano partnera, żeby wyjął walizkę z górnej półki? Nie. No tak, więc będę musiała męczyć się z tym sama, w końcu muszę zacząć się pakować, bo wyjedziemy za późno. Jeśli wyjedziemy za późno, Mała zaśnie w samochodzie, przesunie jej się rytm snu, partner musi dziś wrócić, będzie wracał o północy. Czy ja rozwiesiłam to pranie? Nie. Muszę iść.
Mała woła, zgłodniała. Jak tylko skończę tekst, pójdę się pakować. Czy na pewno mam wszystkie prezenty? O niczym nie zapomniałam? Powinnam dokupić wstążkę, przewiąże po prostu kartoniki, ile można marnować ten papier. Szlag mnie trafia z tym kryzysem klimatycznym, muszę zacząć od siebie.
Czy rozwiesiłam to pranie?".
Kobieta w domu, matka. Pracująca twórczo zawodowo czy nie - to bez znaczenia. Każda z nas pisze sobie w głowie podobne scenariusze. Ktoś dzisiaj pięknie to nazwał: zarządzaniem. Niewidzialną pracą, jaką wykonują najczęściej kobiety, a jakiej nikt nie dostrzega i nie docenia.
Ile jesteśmy w stanie unieść? Ile jesteśmy w stanie zrobić, o ile rzeczy zadbać? O morza, oceany potrzeb innych. Małych i większych spraw o większym lub mniejszym znaczeniu. Każdego dnia, w każdej minucie naszego życia, myślimy o tym, co jeszcze powinnyśmy zrobić.
Mam takie poczucie, że ta nasza potrzeba ciągłego ruchu, udowodnienia wszystkim swojej wartości przez działanie, ma swoje źródło w naszej potrzebie emancypacji. W naszej potrzebie wyrwania się z kompleksu „bycia kobietą” w naszym społeczeństwie. Tak, to wciąż tak działa w XXI wieku.
Patriarchat ma się dobrze.
Kobiety wciąż walczą.
Jak fantastycznie ujęła to Agnieszka Szpila: Planetę uratuje upadek wszystkiego, co w erekcji.
Społeczna ślepota
Wracając do niewidzialnej pracy i do zarządzania nie tylko codziennym życiem, ale ogólnie pojętym dobrostanem całej rodziny, to zauważmy ją w końcu.
Każdego dnia, miliony kobiet wykonują wielką robotę, która jest niczym w oczach społeczeństwa, „siedzeniem w domu”, abstrakcją, wygrzewaniem się w palącym słońcu dziecięcej miłości.
Miłość też jest wielka i gros z nas nie zamieniłoby tej roboty na inną. Jednak nie dajmy sobie dłużej wmawiać, że to nic takiego. To, co robią kobiety w domach, pracujące czy nie, to bez znaczenia, to wielka praca.
Fajnie, jeśli można to samo powiedzieć o partnerze. W większości domów jeszcze, niestety, nie można.
A kobiety myślą, analizują, zarządzają, Są menedżerkami swoich domów, rodzin, zespołów o tak różnych potrzebach, że czasami można zwariować.
A w tym wszystkim jest zarządzanie sobą, swoim czasem, swoim własnym dobrostanem. Niewidzialna praca się nie kończy, to nie etat. Nie zamkniemy naszych zobowiązań jak okna w edytorze tekstu.
Niewidzialna praca trwa. Cały czas. A mimo to wciąż tak wiele osób, w społecznej ślepocie, jej nie widzi.
Czytaj także: https://mamadu.pl/169084,oto-z-czym-zostaja-kobiety-kiedy-ich-partnerzy-zarabiaja-na-zycie