"Każdy ma swoje powody, przez które się martwi, że dziecko nie będzie szczęśliwe…".
"Każdy ma swoje powody, przez które się martwi, że dziecko nie będzie szczęśliwe…". Fot. Pexels.com
REKLAMA

Szczęście

Anastazja Bernad – twórczyni, matka, Conscious Parenting Coach. Trenerka świadomego rodzicielstwa, czuła, empatyczna, obdarzona niezwykłą umiejętnością pokazywania prawdy.

W jednym z najnowszych nagrań podejmuje rozważania wokół koncepcji szczęścia. I jak zwykle mówi tak, że porusza najczulsze struny, inspiruje i zmusza do przemyślenia własnych idei i schematów myślowych.

"Każdy ma swoje powody, przez które się martwi, że dziecko nie będzie szczęśliwe…" – zaczyna i zadaje pytanie, co właściwie to szczęście miałoby znaczyć. By na koniec, wypunktować najcelniej:

"Czy ja jestem szczęśliwa i reprezentuję ten stan, którego chcę dla swojego dziecka? Czy ja jestem w stanie modelować dbanie o swoje szczęście?".

I w tym ostatnim zdaniu jest wszystko.

Lustro

Tak, ja wiem, że łatwiej jest napisać i powiedzieć niż wykonać. Znam ten stan. Wiem już jednak również z doświadczenia własnego, że o to właśnie trochę chodzi w tym całym procesie, jakim jest rodzicielstwo. Modelowanie.

Moja córka kocha mnie bardzo. A ja kocham ją tak, że brakuje mi tchu. I kiedy czegoś jej brak, odczuwam smutek, przygnębienie, czuję, jakbym więdła razem z nią. A kiedy jej oczy wypełnia czysta radość, moje serce aż drży z uniesienia. Tak to już jest i tyle.

I teraz: dokładnie to samo dzieje się z nią. Jeżeli ja nie pracuję nad sobą, pogrążam się w jakichś swoich nie do końca nazwanych mrokach – ona to widzi, czuje, na każdym poziomie. Jeżeli znowu ja dbam o swoją energię, o swoje przepływy, o swój stan psychiczny: ona płynie razem ze mną.

Ja tak interpretuję słowa Anastazji i myślę, że każdy, kto dotknął rodzicielstwa jakoś głębiej niż na poziomie przygotowania posiłku i kąpieli dla dziecka, rozumie co mamy na myśli.

Dzieci patrzą, widzą, żyją z nami w pełnej symbiozie. Przez pierwszych kilka lat ich życia: jesteśmy niemal jednością. Szczególnie jeżeli relacja jest dobra, bliska, czuła, intensywna. Dzieci przeglądają się w nas, jak w lustrach.

Na nic nasze potyczki z rzeczywistością, nasze plany, nasze wizje o szczęściu naszych dzieci, jeżeli sami nie będziemy w stanie tego szczęścia doświadczać i przekazywać. A może łatwiej: pokazywać.

Czytaj także: