Ta ilustracja obnaża prawdę o każdym z nas. Możemy przerwać ten bolesny schemat

Magdalena Woźniak
17 listopada 2022, 12:58 • 1 minuta czytania
Agresja jest tym, czego wolelibyśmy nie doświadczać, a jednak istnieje, jest bardzo namacalna i traumatyzująca. Schemat jej powstawania nie jest oczywisty, nie jest ogólny, dla każdego. To może być emocja, wspomnienie, bodziec, który wywołuje ją nagle i pozostawia po sobie zgliszcza, albo podsyca ją w nas i codziennie pojawia się w naszym głosie, myśli, słowie.
Rys. Richard Sargent, "Anger Transference". Fot. Facebook.com/ Dioniso Punk
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Skąd w nas tyle złości?

Przemoc nie powstaje z pustki. Wszystko, czego doświadczamy, i co manifestujemy w życiu, ma jakieś źródło. Agresja i przemoc są częścią naszego świata wewnętrznego i zewnętrznego, czy tego chcemy, czy nie. Rysunek ilustratora i malarza Richard’a Sargent’a, który co jakiś czas publikowany jest w sieci, jest dość uniwersalnym obrazem schematu przenoszenia agresji.

Przemoc rodzi przemoc, tak jak dobro rodzi dobro. Jest w tych słowach wielka siła i ma realne przełożenie na nasze doświadczenia. To coś wielkiego, co trudno wyjaśnić w kilku zdaniach tego tekstu, to coś, co wykracza poza sferę logiki, ale również mocno eksploruje sferę psychologii, w której głos oddamy terapeutom, ekspertom.

Mamy wpływ na innych

Wszystko to można roboczo zawrzeć w słowie: wpływy i energia. Jest trochę tak, że to, czym rezonujemy na zewnątrz, wraca do nas, ponieważ wywieramy na to jakiś określony wpływ. Mamy realny wpływ energetyczny na drugą osobę. To nic odkrywczego, tak?

Wyobraźmy to sobie. Dzień zaczyna się ciężko, w drodze do pracy stoisz w potężnym korku, spóźniasz się na umówione spotkanie, czujesz wstyd. Na spotkaniu słyszysz, że twoja praca nie osiągnęła założonych celów, więc doświadczasz kolejnego poczucia porażki. Twoje wewnętrzne zasoby zostają nadszarpnięte. Jesteś głodna, nie masz czasu zjeść, czas mija, musisz odebrać dziecko z przedszkola. Ono również ma zły dzień, więc w domu spotykają się dwie osłabione osoby, z wyczerpanymi pokładami motywacji. Jest źle, smutno, a napięcie rośnie. Dziecko lub partner mówią coś, co okazuje się triggerem i wybuchasz.

I to jest agresja i przemoc. I przemocą może być również milczenie, zupełnie niewybuchowe. Kiedy  dzieje się w tobie tak dużo, że nie umiesz tego unieść i nie umiesz „zmieścić” w swojej przestrzeni innych, nawet tych, których kochasz. Co możesz zrobić, żeby przerwać ten schemat? Co możemy zrobić, zamiast trzaskać drzwiami, krzyczeć, rzucać w twarz słowami, których wcale nie chcemy wypowiedzieć?

Jak siebie w tym wesprzeć?

Wziąć głęboki oddech i spojrzeć na swoje zachowanie. Odpowiedzieć sobie na pytanie: czy to jest przemoc? I czy ja chcę być sprawcą przemocy?

Nie pozbędziemy się gniewu, nie pozbędziemy się agresji, ona jest w każdym z nas. Możemy jednak nauczyć się z nimi pracować, pozwalać im przepływać, tak by nikogo nie krzywdzić. Nie jest usprawiedliwieniem dla przemocy, nasze odczuwanie emocji, nasz gówniany dzień. Jako dojrzali ludzie, jesteśmy zobowiązani, by brać odpowiedzialność, za to, jak się zachowujemy i za kontrolowanie swoich emocji. Nie, nie chodzi o to, by je na siłę uciszać, z tego jeszcze nie wyniknęło nic dobrego. Powtórzę: one będą. Jeżeli jednak są zbyt wielkie, przytłaczające i sieją spustoszenie wokół nas, czasami jedyną słuszną drogą jest terapia.

Nie musimy być tym szefem z ryciny Sargent’a. Ani tym ojcem, matką, dzieckiem. Nie musimy być też kotem, nie musimy akceptować agresji innych osób. I to jest też ważne i chciałabym, by wybrzmiało: pracujmy nad tym, by nie stać się oprawcami, ale chrońmy również siebie przed tym, by nie stać się ofiarami.

Czytaj także: https://mamadu.pl/167272,zlosc-mnie-obezwladnia-zamykam-sie-w-pokoju-i-wyje-z-bezsilnosci