Pełnopłatny urlop macierzyński? Donald Tusk zapowiada, że wprowadzi go od ręki
Do wyborów jeszcze daleko, ale praca nad opinią publiczną nie ustaje nigdy. - Stuprocentowo płatny urlop macierzyński to jest krok we właściwą stronę - powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas spotkania z potencjalnymi wyborcami w Kluczborku. - To w końcu myśmy wprowadzili urlop macierzyński, jeden z najdłuższych w Europie. W tej chwili dużo czasu minęło, więc nas niektóre państwa wyprzedziły (...). Jednym z takich postulatów, które będzie można zrealizować od ręki, to byłaby pełnopłatność urlopu macierzyńskiego, bo jak wiecie, teraz jest średnio 80 proc. Więc ja nie mam żadnych wątpliwości, że urlop macierzyński - czy rodzicielski, bo wiadomo, że nie chodzi tylko o mamy, chcielibyśmy, żeby to było symetrycznie i żeby mężczyźni mieli też to poczucie obowiązku dokładnie w takim samym stopniu jak kobiety wobec dzieci – mówił Tusk.
Jak wygląda urlop macierzyński na obecnie?
Trzymamy go więc za słowo. Przypomnijmy, że urlop macierzyński obecnie trwa 20 tygodni w przypadku urodzenia jednego dziecka (i na przykład 31 w przypadku urodzenia bliźniąt) i bezpośrednio po nim następuje urlop rodzicielski, a łącznie oba trwają 12 miesięcy. Zarówno część urlopu macierzyńskiego jak i urlop rodzicielski mogą dzielić między sobą mama i tata dziecka.
Jeśli mama zatrudniona jest na umowę o pracę, otrzymuje zasiłek w wysokości 100 proc. swojego wynagrodzenia przez cały urlop macierzyński, a na następującym po nim urlopie rodzicielskim - 60 proc. wynagrodzenia. Jeśli zaraz po narodzinach dziecka złoży wniosek o oba urlopy – zasiłek będzie wynosił 80 proc. przez cały rok.
A co z 500 plus?
Donald Tusk zapowiedział także, że nie ma zamiaru likwidować „500 plus”: - Nie rezygnujemy z tej funkcji państwa. Polskie rodziny dostają 500 plus. I tak już mają ułożone swoje życie. Trzeba zastanowić się, co kontynuować, gdzie się zatrzymać na poziomie, który jest w tej chwili, w jaki sposób mądrze zjeżdżać z inflacją. Ale na pewno nie należy myśleć o tym, że zmiana władzy po PiS oznacza gorszą sytuację dla większości obywateli – zapewniał.