"Nie płacę składki na Radę Rodziców. Straszą mnie, że to odbije się na dziecku"
- Składka na Radę Rodziców to dobrowolna opłata od rodziców każdego dziecka, które jest uczniem danej placówki edukacyjnej.
- Z pieniędzy na Radę Rodziców kupuje się najczęściej pomoce naukowe, finansuje warsztaty czy wyjazdy, a także kupuje m.in. nagrody za dobre wyniki w nauce na koniec roku.
- Otrzymaliśmy list od czytelniczki, która podjęła decyzję, że w tym roku nie zapłaci tej składki, bo nigdy jej córka nie otrzymała nic z tych pieniędzy. Kobietę nastraszono, że to wykluczy jej córkę z życia szkolnego.
Składka na Radę Rodziców: rodzice płacą, ale nie wiedzą, po co
"Mam dziecko, które chodzi do 3. klasy szkoły podstawowej. To duża publiczna placówka, w której są naprawdę świetni nauczyciele, ale dyrekcja i jej współpraca z Radą Rodziców czasem pozostawia wiele do życzenia. Sławetne składki na Radę Rodziców są przeznaczane nie wiadomo na co, bo nigdy nie udało mi się otrzymać faktur czy innych dokumentów za to, na co przeznaczane są pieniądze, które mają być w założeniu przeznaczane na nasze dzieci" - rozpoczyna swój list Maria, mama 8-letniej Zuzi.
Kobieta przyznaje, że zawsze płaciła wszelkie składki, nie dyskutowała i nie sprawdzała, na co przeznaczane są w szkole jej pieniądze. Do czasu. "W poprzednich latach, gdy Zuzia była w 1. i 2. klasie podstawówki, płaciłam składkę na Radę Rodziców. Wcześniej w przedszkolu również i zawsze raczej byłam typem ugodowego rodzica, który ufał pedagogom i wierzył, że władze placówki chcą dla dzieci jak najlepiej. Ale po dwóch ostatnich latach edukacji mojej córki we wspomnianej podstawówce, podjęłam decyzję o tym, że nie zapłacę składki na Radę Rodziców".
Dziecko nie powinno być wykluczone
Maria wspomina, że kiedyś też uważała, że ta opłata jest konieczna: "To dobrowolna opłata, a ja uważam, że te pieniądze nijak nie wspomagają edukacji mojego dziecka. Gdy powiedziałam o tym na zebraniu rodziców w szkole, spotkałam się z ogólnym niezadowoleniem, co właściwie mnie wcale nie zdziwiło. Dotychczas też zawsze na takich wyłamujących się rodziców patrzyłam jak na szaleńców. Uważam jednak, że nie warto płacić pieniędzy na coś, z czego moje dziecko nie skorzysta, bo w szkole nic nie jest z tych pieniędzy fundowane.
Jedyne, o czym udało mi się dowiedzieć, to, że za pieniądze z Rady Rodziców kupowane są nagrody książkowe na koniec roku szkolnego za wyniki w nauce dla dzieci oraz tzw. tablo, czyli tablica ze zdjęciami dzieci, taka pamiątkowa, która będzie wisiała na ścianie szkoły, gdy klasa skończy VIII klasę" - opowiada w dalszej części listu mama dziewczynki.
"Od wychowawczyni klasy usłyszałam, że nie muszę tych pieniędzy płacić, bo to nie jest obowiązek. Ale jeśli tak, moje dziecko za dobre wyniki w nauce nie otrzyma na koniec roku nagrody ufundowanej właśnie z tych pieniędzy. Jestem zdania, że te nagrody i tablo to żadne wydatki, jeśli na Radę Rodziców każdy wpłaci po 100 zł przez 8 lat edukacji ich dzieci. A dlaczego, jeśli teraz tego nie zapłacę, ale płaciłam ostatnie 2 lata, to moje dziecko ma być wykluczane? Nie pamiętam, żeby w zeszłych latach ktoś tak wykluczał inne dzieci, choć na pewno nie wszyscy rodzice tę składkę zapłacili" - pisze oburzona Maria.
"A jeśli moja córka będzie miała świetne wyniki w nauce, sama kupię jej nagrodę w postaci książki, którą sama sobie wybierze. A nie dostanie losowo wybraną publikację o tematyce, która nawet ją nie interesuje. Boli mnie tylko, że straszy się mnie wykluczaniem dziecka, skoro opłata podobno jest dobrowolna..." - kończy list mama 8-latki.
Opłata na Radę Rodziców to nie obowiązek
Przepisy zawarte w ustawie o Prawie oświatowym (at. 83 i 84) dość precyzyjnie określają, czym jest Rada Rodziców i jakie są jej kompetencje. Sama składka na Radę Rodziców, jak i jej wysokość nie są w żaden sposób prawie regulowane. Opłata ta jest dobrowolna i rodzice uiszczają ją, by wspomóc pracę placówki edukacyjnej. Mówiąc w skrócie, to pieniądze, z których czasem najlepsi uczniowie dostaną nagrody książkowe, a innym razem zostanie z nich ufundowana wycieczka dla dziecka, którego na opłatę za nią nie stać.
Ogólnie składki z Rady Rodziców mają być "wspieraniem działalności statutowej szkoły", czyli być przeznaczane na wycieczki, pomoce naukowe, ciekawe warsztaty czy stypendia. Rodzic, który uiszcza taką opłatę, może wymagać wglądu w listę wydatków Rady Rodziców. W końcu to wydatki realizowane z jego pieniędzy. Jeśli coś jest niejasne, a organ lub dyrekcja szkoły nie umie tego wyjaśnić i okazać dokumentacji, rodzice mogą zrezygnować z płacenia tej składki.
Jeśli chce się odmówić płacenia jej, można się wytłumaczyć tym, że pieniądze nie są bezpośrednio przeznaczane na nasze dziecko i mamy prawo odmówić opłaty, która nie jest obowiązkiem. Stygmatyzowanie z tego powodu dziecka jest niezgodne z prawem i zasadami poszanowania drugiego człowieka. Warto też pomyśleć też o tym, że z tych pieniędzy czasem funduje się różne dogodności dla dzieci, których nie stać na wycieczkę, wyprawkę czy inne elementy nauki w szkole. Jeśli ktoś jest zdania, że nie będzie płacił, bo pieniądze nie są wykorzystywane na jego dziecko, to nikt go do uiszczania tej opłaty nie zmusi.