Jodek potasu rozdawany w szkołach? "Będziemy mieli 6 godzin od ogłoszenia alarmu"
Przygotowywane są dzielnicowe punkty dystrybucji jodku potasu, a należeć do nich będą między innymi szkoły. Do ich dyrektorów dotarła właśnie wiadomość, że być może będą musieli rozdawać uczniom tabletki, które chronią przed skutkami promieniowania. "Informują nas o spotkaniach, podczas których są zobowiązywani przez gminy do dystrybucji tabletek w przypadku ewentualnego zagrożenia. Niektórzy słyszą, że na taką dystrybucję będą mieli sześć godzin od ogłoszenia alarmu, choć nie ma pewności, czy procedura wszędzie będzie taka sama" – powiedział „Rzeczpospolitej” Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty.
Jodek potasu zabezpiecza przed skutkami promieniowania
Gdy dochodzi do zagrożenia radiologicznego, podaje się jodek potasu (KI), który blokuje wchłanianie radioaktywnego jodu-131. Jodek potasu nasyca tarczycę jodem, dzięki czemu nie jest ona w stanie przyjąć już więcej tego pierwiastka. Jest to bardzo ważne szczególnie w przypadku młodszych dzieci, u których narząd ten nie jest jeszcze w pełni rozwinięty. Wchłonięcie jodu radioaktywnego prowadzi do uszkodzenia tarczycy i nowotworu. Jodek potasu wchodzi w skład płynu Lugola, który podawany był podczas katastrofy w Czarnobylu.
Nie zażywaj jodku potasu profilaktycznie
Z drugiej strony, przyjęcie dużej ilość jodku potasu także nie jest doskonałym rozwiązaniem, ponieważ może doprowadzić do niedoczynności tarczycy, problemów z układem pokarmowym oraz alergii. Dlatego nigdy nie bierz na własną rękę tego preparatu, ani nie podawaj go dziecku! Ponadto pamiętajmy, że przyjmując jodek potasu, chronimy przed skutkami promieniowania jedynie tarczycę. Pozostałe narządy, w przypadku promieniowania radioaktywnego, pozostają bezbronne.
Ryzyko jest minimalne
Choć informacje powyższe mogą brzmieć groźnie, należy podkreślić, że ryzyko katastrofy nuklearnej jest minimalne. Rzeczywiście, szkoły muszą przygotować się na ewentualność rozdawania tabletek z jodkiem potasu, ale, jak zapewnia MSWiA, tylko na wszelki wypadek:
„Jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego. Jednocześnie informujemy, że w obecnej chwili takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego, kto będzie tego potrzebował”.
Wszystko przez wojnę w Ukrainie
Od wielu tygodni trwają walki w pobliżu Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Władimir Putin po raz kolejny zagroził Zachodowi bronią nuklearną: "Zachód przekroczył każdą linię" – powiedział. W pobliżu elektrowni, w Enerhodarze, Rosja stworzyła bazę wojskową i pozycje strzeleckie oraz przechowuje tam uzbrojenie.
Eksperci podkreślają jednak, że główne zagrożenie dotyczy samej elektrowni oraz jej najbliższych okolic, a podnoszenie alarmu na całą Europę jest bezpodstawne. Ponadto elektrownia w Enerhodarze jest nowoczesnym obiektem, który posiada zabezpieczenia przed wszelkimi rodzajami zniszczeń i nie ma co porównywać jej do elektrowni w Czarnobylu.
Czytaj także: https://mamadu.pl/115665,panika-rodzicow-po-katastrofie-elektrowni-atomowej-na-ukrainie-wladze-jednak-uspakajaja-nie-doszlo-do-wycieku