Po informacji o awarii w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, największej w Europie, w Polsce wybuchła panika. Rodzice szturmują apteki w poszukiwaniu jodu i na wszelki wypadek nie pozwalają dzieciom wychodzić z domu.
Na forach internetowych, zwłaszcza tych grupujących tzw. offtopowych rodziców (czyli zwolenników wszystkiego, co najbardziej naturalne), internauci dzielą się informacjami o tym, w których aptekach jest jod. To ważna informacja, bo zdobycie płynu nie jest proste. Zabrakło go na przykład już we Wrocławiu i w Poznaniu.
Panikę nakręca też wysyłany esemesowy łańcuszek z niepokojącymi informacjami. Podobno nie zaleca się dziś wietrzenia mieszkań. Nie powinno się także wychodzić z domu po godz. 11, bo wtedy nad Polską ma ponoć przechodzić radioaktywna chmura. Po powrocie do domu zaleca się kąpiel i wypranie ubrania. Autor esemesa powołuje się też na informację od znajomej o tym, że wojsko zaleca, by w szpitalach dziecięcych nie otwierać okien.
Ponadto w stolicy Wielkopolski dodatkowo w wielu przedszkolach wprowadzono zakaz wyprowadzania dzieci na spacery, a rodzice, którzy odbierają dzieci wcześniej są informowani, by jak najszybciej udali się z nimi do domów.
Czy jest coś na rzeczy?
Władze uspakajają, że panika jest bezpodstawna. Awaria elektrowni miała miejsce tydzień temu i od razu informowano, że nie doszło do wycieku substancji radioaktywnych i o żadnym skażeniu podobnym do tego, które miało miejsce podczas wybuchu w Czarnobylu.
Na stronie internetowej Państwowej Agencji Atomistyki pojawił się komunikat o tym, że obecnie jest „brak jakiegokolwiek zagrożenia radiacyjnego.” – My również nie zostaliśmy poinformowani o żadnym zagrożeniu i nie planujemy interwencji w postaci masowego podawania jodu – mówi Jan Bondar, rzecznik Sanpeidu. Nie potrafił odpowiedzieć jednak na pytanie, czy w Polsce jest dostateczna ilość jodu, który w razie czego można by podać.
Czy płyn Lugola to dobry pomysł?
Kiedy w 1986 r. doszło do katastrofy w Czarnobylu dzieciom w szkołach podano do picia płyn zawierający jod. – Uważano wówczas, że taka dawka jodu spowoduje, że organizm nie będzie wyłapywał substancji radioaktywnych. Rzekomo dobroczynne działanie jodu nie zostało nigdy potwierdzone i w końcu przestało się o tym mówić – tłumaczy Beata Szymczyk-Hałas, pediatra z Centrum Medicover.
Lekarka wyjaśnia, że generalnie podawanie dziecku jodu w sposób niekontrolowany to bardzo zły pomysł. – To po prostu trucie dziecka, które może doprowadzić do uszkodzenia wątroby a w przyszłości doprowadzić do problemów z tarczycą – podsumowuje Szymczyk-Hałas.