"Dowiedziałam się, ile córka koleżanki otrzymuje kieszonkowego. To pensja czy kieszonkowe?"

List czytelniczki
14 lipca 2022, 13:11 • 1 minuta czytania
Samodzielne zarządzenie budżetem to ważna umiejętność i co do tego rodzice są raczej zgodni. Jednak czy powinno to być stałe kieszonkowe? A może jedynie pozwolić na zarządzanie pieniędzmi, które dziecko otrzymuje na różne okazje? Jaka kwota będzie odpowiednia? Tu odpowiedzi jest już bardzo wiele.
Czy w przypadku wysokości kieszonkowego, jest jedna dobra odpowiedź? fot. unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pieniądze - ważna rzecz

"Pieniądze to ważny element życia każdego z nas. Pracujemy, zarabiamy i wydajemy, na to, na co musimy i na to, na co chcemy. Jestem osobą oszczędną, ale nie przesadnie. Uważam, że zaskórniaki mieć trzeba, ale także po to ciężko pracuje, by sprawiać sobie przyjemności. Raczej stawiam na doznania i przeżycia niż na gadżety. Gdy byłam dzieckiem w domu, się nie przelewało i to nauczyło mnie na prawdę zastanawiać się mocno nad wydatkami.


Chciałabym i tego nauczyć moje dzieci. Wiedzie nam się bardzo dobrze, ale mam nadzieję, że i tak będę umiała nauczyć dzieci szacunku do pieniądza. Do tej pory córki miały jedynie pieniądze, które dostawały na urodziny. Jeszcze nie wprowadziliśmy kieszonkowego i zastanawiamy się w ogóle czy to dobry pomysł. Czy powinna to być stała kwota, a może lepiej płacić za obowiązki? Bo czy dając stałe kieszonkowe, nie uczy się dziecka, że pieniądze dostaje za nic? Na ten moment dostają jedynie budżet na wyjazdy i tam zarządzają, ile wydadzą na gadżety, atrakcje czy słodkości.

Nie widzę jeszcze tego, by starsze dziecko potrzebowało pieniędzy. Nie odkłada na nic konkretnego i też nie ma bieżących wydatków. Obawiam się, że kieszonkowe mogłoby niepotrzebnie zachęcić ją do wydawania pieniędzy, na zasadzie: 'skoro mam, to wydam'. Jednak wiem, że rówieśnicy już otrzymują pieniądze od rodziców i badam temat, by wkrótce podjąć jakąś decyzję.

Szok i niedowierzanie

Ostatnio nawet nawiązała się taka rozmowa w pracy. Koleżanka ma nieco starszą 12-lenią córkę. Dziewczynka od jakiegoś czasu otrzymuje od mamy stałe kieszonkowe. Ponieważ koleżanka jest po rozwodzie, dziewczynka może także liczyć na pieniądze i zakupy od strony taty. Jednak, gdy usłyszałam, o jakiej kwocie mowa, niemal nie spadłam z krzesła. Okazało się, że miesiąc w miesiąc wypłaca dziecku 500 zł. Pierwsza myśl "zaadoptuj mnie". No kurcze to kieszonkowe czy pensja? Według mnie to bardzo dużo pieniędzy i takiej kwoty nawet jednorazowo bym nie powierzyła takiemu dziecku, a co dopiero co miesiąc?!

Koleżanka dobrze zarabia, jest na wyższym stanowisku managerskim i taka kwota nie jest dla niej problemem. Widząc moją zdziwioną minę, zapytała, czy uważam, że to za dużo. Uważam, że to cho!@#$nie dużo, ale nie chciałam być tak dosadna i jedynie przyznałam, że moim zadaniem sporo i dziecku bym tyle nie dała. Mam młodsze dziecko i na ten moment nie widzę potrzeby, by dysponowała takimi kwotami, wydając jedynie na swoje przyjemności. Nawet jeśli w ramach tej kwoty miała sama sobie kupować ubrania, to chyba nie pora na taki budżet.

A może to normalne?

Potem zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby była mowa o starszym dziecku - starszym nastolatku, czy kwota byłaby ok. I doszłam do wniosku, że chyba nadal nie. Koleżanka opowiadała, że córka chodzi i kupuje ciuchy w najdroższych butikach i np. ostatnio zakupiła bluzę za prawie 400 zł. Mam wrażenie, że dając zbyt dużo, można jedynie nauczyć rozrzutności i życia na bardzo wysoki poziomie. Ja bym się obawiała efektu, że w miarę jedzenia ten apetyt na pieniądze bezie rósł, bo i będą większe potrzeby.

To właśnie bark pieniędzy najwięcej mnie nauczył: odkładania, przeliczania, planowania wydatków. Nauczył mnie także oceniania, co jest mi tak naprawdę potrzebne. Było mi przykro, gdy na wycieczce nie kupowałam sobie słodkości, ale mogłam potem te pieniądze zachować (mama mi pozwalała) i dołożyć do czegoś, o czym marzyłam. Jeszcze nie wiem jaką decyzję podejmiemy co do kieszonkowego, jednak z pewnością to nie będą takie kwoty. Choć się obawiam, że takie teraz są standardy, a moje dzieci, będą musiały się z tym mierzyć. Jaka według was jest odpowiednia kwota na kieszonkowe dla dziecka?"

Ile powinno wynosić kieszonkowe?

Coraz więcej rodziców uważa, że ich pociecha powinna regularnie otrzymywać kieszonkowe na swoje własne wydatki. Bez wątpienia to skuteczny sposób na naukę oszczędzania i gospodarowania pieniędzmi. Jednak sama częstotliwość "wypłaty" czy jej wysokość stanowi już nie lada dylemat. Kwota z pewnością uzależniona będzie od wieku dziecka, a co za tym idzie jego stopnia samodzielności, czy potrzeb. Niektórzy rodzice decydują się już na niewielkie kieszonkowe dla przedszkolaków czy dzieci w wieku wczesnoszkolnym, tu kwoty najczęściej oscylują w okolicy 50 zł. Nieco starsze dzieci to 100-150 zł, a w przypadku nastolatka zazwyczaj 150-200 zł. Eksperci jednak zaznaczają, że za kieszonkowym powinna iść rozmowa. Pamiętajmy, że dziś w czasach płacenia kartą naszym dzieciom znacznie trudniej pojąć wartość pieniądza. Niezwykle ważna jest także konsekwencja. Jeśli wprowadzamy kieszonkowe, także powinniśmy wprowadzić jasne zasady. Co dziecko opłaca z tych pieniędzy, a także jasne musi być, że jeśli je wyda, musi czekać do kolejnej "wypłaty", a nie liczyć, że rodzice poratują. Jeśli pociecha podejmuje decyzje z ustalonymi ogólnymi zasadami, rodzice także nie powinni wywierać presji, jak dokładnie ma gospodarować budżetem.

Czytaj także: https://mamadu.pl/135925,czy-dawac-dziecku-kieszonkowe-uczy-samodzielnosci-i-oszczednosci