Drogie prezenty wręczane nauczycielom tak, żeby inni widzieli. Niektórzy rodzice nie mają wstydu
Prezent od klasy
Za moich czasów, na zakończenie roku szkolnego w szkole podstawowej nie było wspólnych prezentów dla wychowawców od klasy: każdy uczeń dawał kwiatek czy czekoladki indywidualnie. I niestety, ale zawsze między dziećmi była pewnego typu rywalizacja – bo jednych rodziców było stać co najwyżej na pojedynczą różę, a innych na duże bukiety i drogie markowe czekoladki.
Dlatego cieszę się, że moja córka wychowuje się w innych czasach i nie ma aż tylu sztucznych podziałów między dziećmi. W tym roku, jak zawsze, na zakończenie roku szkolnego "trójka klasowa" kupiła dla wychowawczyni, wspólny prezent od wszystkich dzieci: duży bukiet kwiatów i czekoladki. Świetne rozwiązanie - składka nie była wysoka, więc każdy ją wpłacił, a do tego prezent jest taki klasyczny i niezobowiązujący.
Kwiaty to za mało
Niestety niektórzy rodzice, choć na szczęście nie jest ich zbyt wielu, uważają, że poza wspólnym prezentem warto zabłysnąć i pokazać, że ich dziecko jednak bardziej niż inni dziękuje nauczycielom za miniony rok nauki. W klasie mojej córki jest chłopiec, którego tata zawsze wręcza wychowawczyni ogromny bukiet kwiatów. Mam wrażenie, że nawet nie w imieniu dziecka, tylko swoim własnym.
Pomyślicie, że może taki z niego dżentelmen – niestety nie. Widziałam, jak odzywa się do swojej żony po jednym z zebrań rodzicielskich i nieraz zastanawiałam się, czy w tym domu na pewno wszystko jest w porządku. Mam wrażenie, że ojciec chłopca jest przemocowy, ale nie o tym chciałam opowiedzieć.
Wyraz sympatii czy podlizywanie?
Jest jeszcze troje albo czworo rodziców, którzy dodatkowo wręczają nauczycielce bombonierki i własne prezenty. Myślę, że to zachowanie jest słabe, bo wcześniej, w gronie rodziców, ustalamy wspólny prezent i nikt nigdy nie wyraża potrzeby oddzielenia się od grupy. Zawsze przytakują, że nieduży wspólny prezent dla wychowawczyni jest świetnym pomysłem,
A potem dorzucają swoje parę groszy i wychodzą przed szereg, żeby pokazać, że oni są lepsi, bardziej wdzięczni, bardziej hojni. Może liczą z tego tytułu na jakieś specjalne względy dla swojego dziecka? Nie wiem, ale zawsze, kiedy widzę na korytarzu, jak ci rodzice 'łapią' nauczycielkę i się podlizują, czuję się nieco zażenowana".