Jak dbać o siebie w czasie połogu? Dziecko jest ważne, ale nie zapominaj o sobie

Karolina Pałys
08 czerwca 2022, 09:43 • 1 minuta czytania
Kilka tygodni po porodzie to czas na regenerację. Młoda mamo, właśnie przebiegłaś maraton. Oto co możesz zrobić, aby zregenerować ciało i umysł w czasie połogu.
Fot. Unsplash.com / Gabriel Tovar
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

“Uff, nareszcie, teraz w końcu będzie z górki” —właśnie tak, głęboko i z wielką ulgą, miałaś odetchnąć kilka godzin po porodzie. Miało być lżej, wygodniej, łatwiej. Twoje ciało miało wrócić do formy, a twój umysł — osiągnąć stan względnego zen. Dobra wiadomość brzmi: tak będzie. Gorsza? Nie od razu. Najgorsza? Nie wiadomo, ile czasu na regenerację będzie potrzebował akurat twój organizm.

Co to jest połóg i ile trwa?

Tak samo, jak różne są przebiegi poszczególnych ciąż, tak samo różnie przebiegają okresy połogu. Do niedawna przyjmowano, że ciało kobiety po ciąży potrzebuje na regenerację około sześciu tygodni i że właśnie tyle powinna “polegiwać”, aby odzyskać pełnię sił.

Obecnie wiemy już, że miesiąc z okładem to granica bardzo umowna i absolutnie nie należy się do niej przywiązywać. Dzisiaj niektórzy specjaliści twierdzą, że ciało kobiety potrzebuje aż roku, aby w pełni zregenerować się po porodzie.

Oczywiście, nikogo nie namawiamy, aby dwanaście miesięcy po porodzie spędzić w pozycji półleżącej. Zresztą, nawet gdybyście miały na to ochotę, najmłodszy członek rodziny z pewnością zgłosi protest. Głośny protest.

Do aktywności na pełnych obrotach trzeba jednak wracać na własnych zasadach i we własnym tempie — zarówno jeśli chodzi o formę fizyczną, jak i (a może przede wszystkim?) psychiczną. Zadowolona mama to zadowolone dziecko, czyż nie tak powiada znane porzekadło? Warto więc upewnić się, że w pierwszych dniach i tygodniach po porodzie odpowiednią opieką zostanie otoczony nie tylko noworodek, ale i my same.

Jeśli więc należycie do tych mam, które przed porodem zrobiły doktorat z pielęgnacji delikatnej skóry noworodka, przygotowały osobiste rankingi pieluszek i przejrzały cały internet w poszukiwaniu idealnych laktatorów, nosidełek czy kocyków, ale jakimś cudem zapomniały stworzyć plan poporodowej regeneracji, mamy dla was kilka punktów do przemyślenia.

Po pierwsze: nie planuj

Nie każda z nas może pozwolić sobie na taki luksus, ale jeśli tylko masz możliwość, nie planuj powrotu do pracy “na sztywno”. Optymistyczne założenie, że po sześciu tygodniach będziesz mogła i, przede wszystkim, chciała spędzać pół dnia w biurze, może całkowicie nie przystawać do rzeczywistości.

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie niespodzianki zgotują nam ciało i głowa — warto brać pod uwagę każdy scenariusz, zwłaszcza że przez pierwsze tygodnie, a nawet miesiące po porodzie, nasza gospodarka hormonalna wciąż szaleje niczym najdzikszy rollercoaster.

— W drugiej dobie po porodzie przyniesiono mi śniadanie, sięgnęłam po kanapkę, a ona upadła na łóżko. Zaczęłam płakać, nie mogłam się zupełnie uspokoić. Miotały mną emocje, o które zupełnie się nie podejrzewałam — pisała w Mamadu Marta Lewandowska.

Nie można też wykluczyć, że po porodzie dopadnie was baby blues. Niektóre ze statystyk mówią, że nawet 70 proc. kobiet po urodzeniu dziecka, zamiast obezwładniającej radości, czuje przygnębienie, co jest zupełnie normalne. Organizm daje nam znać, że aklimatyzuje się do nowej, niełatwej przecież, roli.

Co możesz zrobić, aby złagodzić spadki nastroju? Przede wszystkim nie obwiniaj się za to, że nie umiesz poradzić sobie z nowymi wyzwaniami i nie wstydź się prosić o pomoc. Jeśli tylko masz w swoim otoczeniu osoby, które chcą udzielić ci wsparcia — korzystaj z niego. Nie musisz być idealna, nie musisz wszystkiego wiedzieć, nie musisz wszystkiego robić samodzielnie. Pamiętaj, że jeśli przygnębienie utrzymuje się dłużej niż kilka tygodni, warto skonsultować się ze specjalistą.

Warto zaznacyzć, że baby blues to nie to samo, co depresja poporodowa - poważna choroba, której nie wolno bagatelizować.

Przeglądaj dobre social media

Zaskoczone? Cóż, warto zawczasu pogodzić się z faktem, że w pierwszych tygodniach po porodzie będziecie wielokrotnie zwracać się po poradę do wujka Google. I wielokrotnie może tu oznaczać naprawdę wysoką wartość, bo pytanie: “Czy na pewno robię to dobrze?” będzie pojawiać się w waszych głowach właściwie przy każdej wykonywanej przy dziecku czynności.

To, że będziecie spędzać sporo czasu w internecie jest niemal pewne. To, że przy okazji rzucicie okiem na instagramowy feed, też. I tu pojawia się problem w postaci atakujących znienacka “perfekcyjnych” mam. W głębi serca wiesz, że te uśmiechnięte od ucha do ucha kobiety, w nieskażonych ani jedną plamką białych kompletach dresowych, które jedną ręką trzymają rozanielonego bobasa, a drugą — cykają selfie na tle designerskiej kołyski, tak naprawdę nie istnieją. Niestety, nie oznacza to, że nie mogą na krótką chwilę wyprowadzić cię z równowagi.

Porównywanie się do - podkreślmy to - nieistniejących, ideałów, nie wystrzeli waszej samooceny w kosmos — to pewne. Warto więc zawczasu zatroszczyć się, aby nasze social media, na tyle na ile to możliwe, oczyścić z negatywnych emocji i oderwanych od rzeczywistości przekazów.

Wbrew pozorom, to wcale nie musi być trudne. Algorytmy, które rządzą Instagramem, Facebookiem czy TikTokiem uczą się naprawdę błyskawicznie. Zacznijcie więc wyszukiwać treści oznaczone pozytywnymi hashtagami w stylu #realmotherhood i polubcie profile, które promują macierzyństwo “bez filtra”. Szybko zobaczycie jak dynamicznie zmienia się tematyka proponowanych wam treści. Matek nieidealnych jest dziś w internecie mnóstwo — ambasadorek tego trendu nie brakuje nawet wśród celebrytek. Wystarczy je odnaleźć.

Nie przemęczaj się

Niektóre z nas na dźwięk tych słów mogą dostać białej gorączki. Bo jak tu się nie przemęczać, kiedy wokół jest tyle do zrobienia? Jak odpoczywać, kiedy maluch non-stop domaga się jedzenia czy noszenia na rękach? Poza tym czas przecież wrócić do formy, a tego bez wysiłku raczej nie da się osiągnąć, prawda?

Jeśli w głowie pojawi się któraś z powyższych myśli, najlepszym wyjściem będzie odnalezienie naszego wewnętrznego emocjonalnego hamulca. Okres połogu to czas, w którym po prostu musimy wrzucić na luz: dać się wyręczyć w codziennych obowiązkach i nie myśleć o “odwieszeniu” członkostwa w ulubionym fitness clubie. W pierwszych tygodniach po porodzie warto skupić się natomiast na dbaniu o kondycję mięśni dna miednicy oraz kręgosłupa.

Te pierwsze, nazywane również mięśniami kegla, zdecydowanie należy wzmacniać — zwłaszcza po trwającym kilka miesięcy przeciążeniu, jakim była ciąża. Osłabienie tych partii może objawiać się w postaci problemów z trzymaniem moczu, bolesnością podczas współżycia, a w ekstremalnych przypadkach — nawet wypadaniem macicy.

Nie nastawiajcie się jednak na brzuszki czy nożyce — w połogu wystarczy ograniczyć się jedynie do delikatnego napinania i rozluźniania mięśni Kegla. O dokładny instruktaż najlepiej poprosić specjalistę od fizjoterapii uroginekologicznej.

Jeśli chodzi natomiast o kręgosłup, słowem kluczem jest “uważność”. Po ciąży jesteśmy zdecydowanie bardziej narażone na przeciążenia, dlatego nawet małe “ciężary” trzeba dźwigać bardzo ostrożnie.

“Schylanie się uginając kolana i napinając na wydechu brzuch, ochroni krocze i stanie się doskonałym ćwiczeniem” - radziła fizjoterapeutka w jednym z naszych artykułów. Kiedy natomiast chcemy schylić się, aby podnieść dziecko, pamiętajmy o zachowaniu prostej sylwetki i zgięciu kolan. W takiej pozycji przytulamy dziecko do siebie i wracamy do pozycji wyprostowanej.

Zamiast odchudzania — zdrowa dieta

Jak powinna jeść kobieta w połogu? Odpowiedź brzmi: normalnie. Jeśli nie ma żadnych zdrowotnych przeciwwskazań, możesz pozwolić sobie na wszystko, na co masz ochotę — oczywiście w granicach rozsądku.

Połóg nie jest czasem, w którym należy myśleć o dietach, wręcz przeciwnie. Zapotrzebowanie mamy karmiącej na kalorie zwiększa się mniej więcej o 500 ponad normę. Jeśli jednak zależy ci, aby wrócić do formy sprzed ciąży, możesz poczynić ku temu pewne kroki. Jednym z najważniejszych jest wdrożenie zasad zdrowego żywienia. Jeśli do tej pory obiecywałaś sobie, że kiedyś zadbasz o utrzymanie zbilansowanej, “czystej” diety, teraz masz ku temu najlepszą możliwą motywację: żywisz przecież nie tylko siebie, ale i malucha.

Bądź dla siebie dobra

To uniwersalne motto znajduje zastosowanie w każdej życiowej sytuacji, ale świeżo upieczone mamy powinny powtarzać je sobie z wysoką częstotliwością. Jasne, opieka nad dzieckiem, dbanie o rodzinę to ciężka i nie zawsze łatwa praca. Co ważne, nikt jej nie wykona za ciebie. I choćby z tego względu warto przekonać siebie samą, że w byciu mamą to ty jesteś mistrzynią świata.