Jedyne, co mogą zrobić, to osłonić brzuch ręką. 80 tys. dzieci wojny i jeden piksel dla ich mam

Marta Lewandowska
06 maja 2022, 12:06 • 1 minuta czytania
Nie wiem, nie chcę, nie umiem wyobrazić sobie tego, co czują one. Kobiety ciężarne, które zamiast kupować śpioszki i grzechotki siedzą w bunkrach, piwnicach... Na każdy dźwięk wybuchu, lecącego samolotu, kolejnego alarmu otulają brzuch ramionami. Tylko tyle mogą.
Ukraińskie kobiety rodzą w piwnicach, bunkrach... Fot. Lafargue Raphael/ABACA/Abaca/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

80 tys. noworodków wojny

80 tysięcy dzieci ma przyjść na świat w Ukrainie w ciągu najbliższym trzech miesięcy. Ich matki powinny jak my czekać na swoje maluszki. Ich jedynym zmartwieniem powinno być, po kim dziecko będzie miało oczy. Nie powinny się martwić, czy dożyją do końca ciąży, czy urodzą dziecko, czy przeżyją poród.

Trudno jest sobie wyobrazić skalę bólu, strachu i cierpienia, które im towarzyszy. One nie chcą być ofiarami, nie chcą, żeby ktoś się nad nimi litował. Chcą w spokoju urodzić i wychować dzieci. Jednak dziś, w obliczu wojny, już sam poród może być śmiertelnie niebezpieczny dla matki i jej dziecka.

Wojna nie jest higieniczna, warunki na niej nie są sprzyjające. Apteki w Ukrainie, jeśli nawet otwarte - świecą pustkami. - Potrzebujemy artykułów niezbędnych do przyjęcia porodu. Wiem, że można przelać pieniądze, ale przepraszam, nie możemy wykorzystać tych pieniędzy, ponieważ apteki są puste - apeluje dr Maistruk z Kijowa.

Czy można więc pomóc?

Grupa naTemat, której częścią jest Mama:Du, na swoich stronach umieściła banner do pokolorowania. Każdy piksel kosztuje 1 zł. Nasi Czytelnicy, Przyjaciele - sami decydują, ile pikseli chcą pokolorować, wszystkich jest 100 tys. - liczy się każdy. 20 zł, to kwota, która jest potrzebna na zakup jednego Mama Kit - to sterylny zestaw porodowy, który ratuje życie ukraińskiej mamy i jej dziecka w czasie porodu.

Razem z Fundacją YORGHAS Foundation kupimy niezbędne zestawy i zadbamy, aby trafiły tam, gdzie dziś mogą uratować życie - do Ukrainy. Baner, który znajdziecie na stronie stworzyła Gabriela Wróblewska - graficzka naTemat. Po każdej wpłacie baner zmienia kolor, więc na naszych stronach widzicie w czasie rzeczywistym, ile pikseli sprzedaliśmy i ile Mama Kit zostało już zakupionych.

Myślisz sobie, że twoja złotówka nie ma znaczenia? Ma, każda złotówka ma moc ratowania życia. Każde 20 osób, które może przelać tylko tę jedną złotówkę, przyczynia się do uratowania dwóch żyć mamy i dziecka. Te rodziny mogą przetrwać, tylko od nas zależy, czy zechcemy im w tym pomóc.

Jak wpłacić

Wejdź na stronę www.natemat.pl i wybierz jeden z artykułów. Po prawej stronie wyświetli się baner "Piksel dla Ukrainy". Na dole zobaczysz pole, do którego możesz wpisać dowolną kwotę, którą chcesz przekazać, począwszy od 1 zł. Po wpisaniu kwoty button "wpłać" podświetli się na pomarańczowo. Kliknij go.

Strona poprosi cię o potwierdzenie kwoty i wpisanie danych ofiarodawcy. Wystarczy imię i adres mailowy. Znów zaświeci się button, tym razem "przejdź do płatności". Teraz możesz zadecydować, czy wolisz przelew, czy płatność BLIK. Postępuj zgodnie z instrukcją na stronie. Gotowe!

20 pikseli = 20 zł = 1 Mama Kit

Haniebne warunki, w jakich kobiety rodzą dzieci, stale się pogarszają. Aby choć odrobinę zmienić tę dramatyczną sytuację kobiet, potrzebujemy Waszej pomocy. Zestawy porodowe, które trafią do Ukrainy, zawierają podstawowe artykuły medyczne, zapewniające higienę podczas porodu i zmniejszają ryzyko infekcji, które są najczęstszą przyczyną śmierci matek i noworodków.

Zestaw zawiera elementy takie jak: sterylne rękawice, mydło, ostrze chirurgiczne, jednorazowy zacisk do pępowiny, prześcieradło medyczne i kosztuje 20 zł. To niewiele, a ratuje życie matki i dziecka! Dlatego każda, Nawet najmniejsza wpłata.

Akcję przygotowaliśmy razem z Fundacją YORGHAS, która pomaga kobietom i dzieciom w krajach rozwijających się. Od kilku lat ratuje kobiety ciężarne, matki rodzące i noworodki od śmierci powodowanej przez ubóstwo, brak higieny, dostępu do służby zdrowia i edukacji.

Codziennie ponad 800 kobiet i 7000 noworodków umiera na świecie podczas ciąży i porodu, a większości z tych zgonów można by zapobiec. Dlatego nie zgadzamy się na milczącą akceptację tych przerażających statystyk. Chcemy i potrafimy razem je zmieniać na lepsze. Dziś naszej pomocy potrzebują ukraińskie rodziny, nie odwracajmy się od nich.

Nie będziemy udawać, że nic się nie dzieje

24 lutego siedzieliśmy w redakcji z oczyma pełnymi łez, nasze żołądki były ściśnięte, serca biły za szybko, a po głowie tłukło się milion myśli. Bo co, jeśli pójdą dalej? Wojna, którą w Ukrainie rozpętały władze Rosji, to nie jest wojna Ukrainy. Ten kraj zatrzymuje agresora, abyśmy my nie musiały żegnać ojców, synów i ukochanych idących na wojnę. Abyśmy nie musiały rodzić w bunkrach.

Minęło już ponad 70 dni, w naszych oczach nadal lśnią łzy, nasze serca nadal drżą. Ale strach zamienił się w potrzebę pomocy. Zawsze przy okazji takich zbiórek w głowie czytających o nich zapala się lampka "ciekawe, czy sami coś zrobili". Zrobili. Robią. Będą robić. Tak długo, jak długo będzie trzeba.

Czytaj także: https://mamadu.pl/160735,polka-o-ucieczce-z-domu-w-ukrainie-i-pomocy-uchodzcom