"Wesele mojego brata to będzie porażka. Już kombinuje, jak wyciągnąć od gości jak najwięcej kasy"

List do redakcji
21 kwietnia 2022, 12:58 • 1 minuta czytania
Do wesela mojego brata zostały jeszcze 3 miesiące, a on już siedzi i liczy pieniądze, które zbierze od gości. Ale najgorsze nie jest to, że liczy na zysk, a to, w jaki sposób szuka na tym weselu oszczędności.
"Mój brat chce oszukać gości, żeby dostać jak najwięcej pieniędzy na weselu" fot. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wesele na całą wieś

Mój brat i jego narzeczona zaprosili na wesele 450 osób. Ona pochodzi z małego miasteczka i myślałam, że już jako nastolatka wymarzyła sobie, że będzie miała królewskie wesele z tłumem ludzi, kilkoma druhnami, dziewczynką sypiącą kwiatki i skrzypkiem grającym "Ave Maria". Byłam przekonana, że tak duże wesele to jej wymysł.


Zastanawiałam się, skąd wzięli tyle gości, bo cała nasza rodzina to maksymalnie 70-80 osób. Od pół roku jeździli od domu do domu i zapraszali osobiście najdalsze kuzynki, ciocie, wujków, znajomych. Tak bardzo ich zapraszali, że kilka osób poza zaproszeniem dostało też od nich koronawirusa, ale nie o ich lekkomyślności, a wyrachowaniu, chciałam dziś opowiedzieć.

Czas na oszczędności

Bo szybko okazało się, że tak duża liczba gości to nie wymysł mojej przyszłej bratowej, a sposób na zarobek mojego brata. Wcześniej umówił się z naszymi rodzicami, że oni i rodzice młodej zapłacą za salę, a całą resztę wydatków pokryje mój brat i jego przyszła żona.

A jak wiadomo, poza liczbą talerzyków, reszta wydatków jest stała i teoretycznie niezależna od liczby gości. Mam na myśli fotografa, kamerzystę, garnitur, suknię, opłacenie ślubu. Mój cwany braciszek uznał więc, że skoro on ponosi koszty stałe, to jeśli zaprosi więcej osób, za których zapłacą rodzice, to dostanie... więcej prezentów. Więcej na tym zarobi, a zapłaci tyle samo. Już to, że rodzice zapłacą więcej, kompletnie go nie interesuje.

Festiwal żenady

I tu zaczyna się prawdziwy pokaz żenady. Mój brat wymyślił cały plan i zrobił wyliczenia, jak najwięcej zarobić na weselu, przy okazji jak najmniej od siebie dając. To są takie akrobacje, że aż głupio mi o tym pisać.

Nie dość, że wybrali najtańszą opcję drink baru i w ofercie będzie tylko jeden drink, to budka będzie stała... na dworze, do tego na tyłach, żeby ludzie musieli do niej specjalnie wyjść, przez co wiadomo, że zużyją mniej tego alkoholu. Mało tego, drinki mają być wydawane w jakichś malutkich kieliszkach jak do szampana i drink bar będzie czynny tylko do godziny 22. To takie typowe podejście, żeby móc powiedzieć później, że nawet "drink bar" u nich był. A już jaki był i gdzie on był, to osobna kwestia.

Jednak nie to jest najgorsze. Mój brat i przyszła bratowa, żeby jednak sprawiać wrażenie, że wesele jest na bogato, postanowili też zapłacić za jakiś słodki bufet i wiejski stół, jednak wszystkie te atrakcje mają być przewidziane na maksymalnie 100 osób. To znaczy mniej więcej tyle, że zanim wesele się zacznie, to wszystko się już skończy.

Wszystko będzie pół jakości

Zrezygnowali ze wszystkich możliwych dopłat na sali i po północy, kiedy oszacowali, że większość ludzi będzie już lekko podpitych, zamiast "markowych" napojów, na stół będą dokładane te mniej znane czy lubiane. W ramach oszczędności wynoszącej jakieś 2 zł na butelce.

Jednak największy przekręt, który nie mieści mi się w głowie, chcą zrobić na noclegach dla gości. Mój brat wymyślił, że zaproponuje gościom nocleg w pobliskim hotelu czy obok sali weselnej i faktycznie im go zarezerwuje.

Ale nie ma zamiaru ani za niego zapłacić, ani uprzedzić gości, że sami będą musieli to zrobić po przyjeździe. Chce, żeby przekonali się o tym dopiero w momencie, w którym będą meldować się do hotelu, czyli zapewne w trakcie albo po weselu. Dlaczego dopiero wtedy? Żeby dołożyli mu do tych kopert z prezentami po 100 czy 200 zł więcej, myśląc, że zwracają mu pieniądze za nocleg. Za który sami zapłacą i to nie mało, bo wychodzi około 100 zł za osobę bez śniadania.

Nie uważam, żeby było coś nieodpowiedniego w tym, że młodzi nie fundują gościom noclegów po weselu. Uważam, że każdy może sobie za to zapłacić sam. Ale to, co robi mój brat, jest zwykłym oszustwem.

On broni się, że przecież nie będzie kłamał w żywe oczy, że zapłaci za hotele. Po prostu "przemilczy kwestię płatności" i potraktuje to jako nieodpowiedzenie. Już się boję, jak zareagują goście.

Od redakcji

Szukanie oszczędności na weselu nie jest niczym złym. To ogromny wydatek i często obciążenie finansowe dla całej rodziny. Jednak faktycznie opisana sytuacja nie jest już zwykłą oszczędnością i szukaniem ekonomicznych rozwiązań, a kombinowaniem czy nawet, zdaniem niektórych, oszustwem.

Najlepiej byłoby porozmawiać z bratem na spokojnie i przekonać go, by uprzedził gości, że za nocleg będą musieli zapłacić sobie sami. Faktycznie większość z nich może założyć, że hotele zostaną opłacone. I jeśli uwzględnią to w prezencie, mogą poczuć się rozczarowani lub oszukani.

Czytaj także: https://mamadu.pl/155235,jak-odmowic-przyjscia-na-wesele-zasady-odmawiania-z-klasa