Afera wokół szkolnych składek: "Mam dość płacenia za dzieci, których rodzice nie mają pieniędzy"
Smutna rzeczywistość
"Moja córka chodzi do pierwszej klasy podstawówki. Za każdym razem, kiedy na forum rodziców poruszany jest temat zrzutek na jakieś wycieczki, wyposażenie klasy, prezenty i nagrody dla dzieci, okazuje się, że ja i część innych rodziców za wszystko płacimy dwa razy. Bo są tacy, którzy nie mają pieniędzy. Albo po prostu nie mają zamiaru ich dać.
I tak oto każda zrzutka na świąteczne prezenty, wyjście do kina czy inne wycieczki kosztuje mnie zawsze te 10 czy 20 zł więcej. To zależy od tego, ile dana przyjemność kosztuje i ilu rodziców za nią nie zapłaci. Mimo że nie zbiednieję od tych 10 zł, to zaczyna mnie denerwować, że przez cały rok opłacam nie tylko składkę swojej córki, ale też innych dzieci.
Za cudze można wszystko
Żeby było jasne, szkoda mi dzieci, których rodziców nie stać na bilet za 20 zł do kina. Dlatego za pierwszym, drugim i trzecim razem, kiedy były tego typu dodatkowe zrzutki na resztę klasy, nie miałam nic przeciwko. Ale tych zrzutek już było tak dużo, że zaczęło mnie to denerwować. Zwłaszcza, że przecież to dopiero pierwsza klasa, a zrzucać się podwójnie będę do końca edukacji mojej córki.
Zazwyczaj rodzice, którzy nie płacą za tego typu dodatkowe aktywności dzieci, kompletnie nie angażują się też w sprawy szkolne. Im jest wszystko jedno, co inni rodzice zdecydują. Tak jest im chyba wygodniej, bo nie dość, że się tym nie zajmują, to jeszcze za to nie płacą. Dla nich to układ idealny.
Ale są też tacy rodzice, przynajmniej w klasie mojej córki, którzy najgłośniej dyskutują o wycieczkach szkolnych, zawsze głosują na najdroższe opcje, a później za nie nie płacą. Przecież to jakiś kompletny absurd i totalny brak honoru.
Mnie nikt nic nie daje
I kiedy potem na zebraniu rodzicielskim widzę niektóre te matki, to aż krew mnie zalewa. Na wycieczkę dla dziecka nie ma i liczy, że ktoś inny się zrzuci, ale paznokcie ma zrobione. Nie ważne czy sama je sobie zrobiła, czy u kosmetyczki. Ja kompletnie nie mam na to czasu. Właśnie dlatego, że dużo pracuję i zarabiam pieniądze, dzięki którym później moja córka do tego kina może pójść. Bez łaski innych.
Nie wierzę, że ci ludzie nie mają 20 zł. Przecież pobierają wszystkie możliwe świadczenia, mają choćby 500+. Uważam, że to niesprawiedliwe, że innych rodziców stawia się w takiej sytuacji, że albo zapłacą większą składkę albo nici z jakichś dodatkowych aktywności i wycieczki dzieci. Bo przecież jak to będzie wyglądało, jak część klasy zostanie w świetlicy, kiedy reszta będzie w kinie albo jak to będzie wyglądało, jak czworo dzieci nie dostanie prezentu na mikołajki.
Nie chcę, żeby moja córka całą podstawówkę przesiedziała w szkole bez żadnych dodatkowych zajęć i klasowych wycieczek, bo kilka osób nie chce zapłacić za swoje dzieci. Ale nie chcę też płacić za te osoby, bo uważam, że państwo na tyle zabezpieczyło rodziny z dziećmi, że te 20 zł na taki cel powinni wygospodarować.
Jaki mam wybór?
Żal mi tych dzieci i myślę, że nie powinno tak być, że klasa się dzieli i część idzie na wycieczki a część zostaje w szkole. W zależności od tego, czy rodzice są skłonni za coś zapłacić czy nie. Jednak ostatnio, przez panującą w Polsce drożyznę, zaczęliśmy oszczędzać. A skoro mogę zacząć oszczędzać na produktach spożywczych dla mojej rodziny, to tym bardziej chcę zacząć oszczędzać na wydatkach na cudze dzieci.
Planuję poruszyć ten temat na forum rodziców przy najbliższej okazji, bo już planowana jest wycieczka, której koszt to 120 zł za dziecko. Nie uwzględniając póki co tego, że znajdą się tacy, którzy nie zapłacą. Nie mam gotowego rozwiązania tego problemu, bo chcę żeby moje dziecko dobrze wspominało szkołę i klasowe wyjścia, a wiem, że jeśli nie będziemy się dodatkowo zrzucać, to może ich już nie być. Jestem bezduszna, że robię z tego taki problem?".
Od redakcji
W takich sytuacjach dobrze jest porozmawiać najpierw z wychowawczynią dziecka. Być może nauczycielka znajdzie jakieś rozwiązanie problemu, z którym mierzy się autorka listu. Poruszanie tematów pieniędzy na forum rodziców może doprowadzić do negatywnych emocji albo wywołać niechęć tych rodziców, którzy na wycieczki się składają, do tych, którzy tego nie robią. To może wywołać niepotrzebny i nic nie wnoszący konflikt.
Dodatkowe zrzutki powinny działać na zasadzie dobrowolności. Zapewne w tej sytuacji jest podobnie, ale autorka listu być może nie wie, jak odejść od tej formy pomocy innym dzieciom z klasy swojej córki. Wydaje się, że szczera rozmowa z wychowawczynią powinna rozwiązać problem. Być może nauczycielka nie jest świadoma tego, jakie emocje taka forma składek budzi u niektórych rodziców.