"Hipokryzja męża niszczy jego relację z dziećmi". Podwójne standardy w rodzicielstwie wiecznie żywe
- Mąż Anny zawsze był czułym cierpliwym ojcem, jednak w miarę tego, jak dzieci zaczęły dorastać, coraz częściej stosuje podwójne standardy.
- "Martwię się, że jego hipokryzja zniszczy relacje z dziećmi" - pisze kobieta i zastanawia się, jak zmienić zachowanie męża.
- Mężczyzna, choć stosuje liczne zakazy względem dzieci, to sam chętnie łamie je w imię dorosłości. A przykład przecież idzie z góry.
Przy stole ja mogę
Kobieta przytacza niedawny rodzinny obiad, kiedy to wszystkie telefony powinny zgodnie z zasadami obowiązującymi w domu znaleźć się w skrzyneczce w przedpokoju. "Nagle usłyszeliśmy powiadomienia. Mąż odłożył widelec i bez cienia zażenowania wyjął z kieszeni telefon, spojrzał na wyświetlacz i roześmiał się, po czym zaczął odpisywać na wiadomość. Zatkało mnie. Uwagę zwróciła mu 8-letnia córka, którą natychmiast przywołał do porządku".
"Powiedział, żeby jadła i nie wtykała nosa w cudze sprawy. Stanęłam w jej obronie, mówiąc, że przecież mamy zasady, że nikt nie korzysta przy stole z komórki, ale tylko coś odfuknął i ułożył telefon przy talerzu" - wspomina kobieta. Pisze, że do końca posiłku atmosfera była raczej milcząca. Próbowała później rozmawiać z mężem, ale ten stwierdził, że nic się nie stało, bo dzieci ciągle korzystają z telefonów, a on odpisał tylko na jedną wiadomość.
Jedzenie? Zależy dla kogo
"Staramy się przestrzegać zasady, że chipsy jemy tylko w weekend w czasie wspólnego seansu filmowego. Niedawno jednak syn zwrócił mi uwagę, że to strasznie nie fair, bo dzieci faktycznie jedzą niezdrowe przekąski tylko wtedy, ale ta zasada taty nie dotyczy". Mąż Anny nie żałuje sobie chrupek, kiedy ogląda wieczorem mecz czy serial, niezależnie od tego, jaki jest dzień tygodnia. Kiedy dzieci chcą się poczęstować, odprawia je z salonu "bo to nie sobota".
Kobieta zaznacza, że mąż, choć sam przy stole jest bardzo wybredny, próbuje zmuszać dzieci do jedzenia jarzyn, których ani on, ani one nie lubią. "Nieomal przy każdym posiłku, który przygotowuje, serwuje brukselki albo brokuły, których ani on, ani nasze dzieci nie jedzą. Różnica polega na tym, że on nie lubi, więc nie je, a one mają jeść, bo on każe, bo to zdrowe" - czytamy w liście Anny.
Jestem dorosły, więc mogę wymagać
"Takich zachowań jest mnóstwo, kiedy to ja serwuję posiłek, dzieci muszą posprzątać stół. Po sobie i po nim, chociaż on palcem nie ruszył, żeby pomóc w kuchni. Kiedy jest zły, podnosi na nie głos, ale im nie wolno się złościć". Jak zaznacza autorka listu, coraz częściej myśli o zachowaniu męża, że jest obłudne, niesprawiedliwe, a on zachowuje się jak hipokryta.
"Byłabym niesprawiedliwa, mówiąc, że zawsze jest taki. Często wychodzi z dziećmi na basen, rower, chętnie gra w piłkę, pomaga przy lekcjach i uczestniczy w ich życiu. Jednak widzę, że pod wpływem jego podwójnych standardów, dzieci coraz bardziej się od niego odsuwają. Są coraz starsze i zaczynają dostrzegać jego obłudę. Boję się, że to zniszczy ich relacje" - kończy Anna.
Mamo, tato - traktujcie mnie z szacunkiem
Bycie rodzicem to nie tylko tworzenie serii zakazów i nakazów. Samymi słowami nie nauczymy dziecka, jak żyć. Jeśli chcemy przekazać mu jakieś wartości, przede wszystkim musimy świecić przykładem. Już maluchy uczą się od nas przez naśladownictwo. Często mówi się, że dzieci nie słyszą tego co mówimy, tylko jak mówimy, a obserwują nas nieprzerwanie.
Podwójne standardy, o których pisze Anna, to nie tylko dawanie dziecku złego przykładu, ale też dowód na to, że dzieci i ich uczucia są lekceważone. Otrzymując sprzeczne komunikaty zarówno syn, jak i córka kobiety, mają prawo czuć się lekceważeni i oszukiwani przez tatę. Na każdym kroku pokazuje im, jak mało ważne są dla niego jego potrzeby i uczucia.
To nie wpływa dobrze na żadną relację. Warto, Anno, porozmawiać z mężem spokojnie, wyjaśnić mu, że dzieci są coraz starsze, sporo rozumieją i sygnalizują ci, iż nie radzą sobie z zachowaniem taty. Nie rób mu wyrzutów, zapytaj skąd zmiana w zachowaniu. Czasem my - dorośli - też miewamy w życiu trudniejsze okresy, kiedy nie radzimy sobie najlepiej z rzeczywistością, a to wpływa na nasze zachowanie.
Czasem bez chłodnego spojrzenia z boku trudno zdać sobie sprawę z tego, jak nasze zachowanie odbierają inni. W tym dzieci. A takie podwójne standardy niestety bardzo źle wpływają na zaufanie dziecka do rodzica. Kiedy go zabraknie, ciężko będzie to odkręcić.