Syn Wiktorii urodził się w schronie: "Nie mogłam uwierzyć, że będę rodzić właśnie podczas wojny"

Dominika Bielas
04 marca 2022, 12:36 • 1 minuta czytania
32-letnie Wiktoria z Kijowa zaczęła rodzić niedługo po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę. Miała rodzić w szpitalu. Taki był plan. Jednak ze względu na naloty bombowe, ten został ewakuowany. Chłopiec przyszedł na świat drugiego dnia wojny w podziemnym schronie. "Mam nadzieję, że mój syn będzie znał tę wojnę tylko z opowieści" - mówi świeżo upieczona mama.
Wiktoria urodziła synka w szpitalnym schronie. fot. Twitter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Będę rodzić podczas wojny

"To był drugi dzień wojny. Byłam naprawdę zdenerwowana - słyszeliśmy wybuchy. Modliłam się, by móc się spotkać z moim synem. Zaczęłam sprzątać dom, by był gotowy na przyjęcie dziecka. Nawet gdy poczułam bóle porodowe, nie mogłam uwierzyć, że będę rodzić podczas wojny" - wspomina kobieta.

Wiktoria na co dzień mieszka z mężem w Kijowie. Gdy poczuła bóle porodowe, Ukraina była już w stanie wojny. W drodze do szpitala wraz z mężem utknęli w 30-mnutiwej kolejce po paliwo. Jechali przez opustoszałe miasto, gdy zaczęły wyć syreny alarmowe. Gdy dotarli do szpitala, ten szykował się na ewakuację na wypadek bombardowania. Po dwóch godzinach personel zarządził, że pacjenci mają się przenieść do schronu.

"Ludzie się spieszyli, wpadli w panikę. Nie mogłam nawet założyć spodni, bo tak bardzo mnie bolało. Kiedy weszliśmy do schronu, byliśmy w szoku. Został zbudowany w czasach sowieckich i był zaniedbany, ściany się kruszyły, a w środku było zimno i mokro" - wspomina Wiktoria.

Nie tak miał wyglądać ten dzień

"Kiedy byłam w ciąży, brałam udział w zajęciach jogi, przygotowywałam się do delikatnego porodu, brałam udział w kursach. To nie tak miało wyglądać!" - wyznała kobieta.

Ostatecznie synek Wiktorii przyszedł na świat w szpitalnym schronie. Salę porodową stanowiła oddzielona zasłoną prysznicową przestrzeń wydzielona z dużego pomieszczenia, w którym chroniło się około 50 osób. Jedynym sprzętem był fotel ginekologiczny. Kobieta do końca miała nadzieję, że jednak uda się wrócić na normalną salę porodową, jednak potem odeszły jej wody. Lekarz zarządził, że najlepszym rozwiązaniem będzie poród tu i teraz. Czekanie mogłoby być zbyt niebezpieczne dla mamy i dziecka.

Jesteś nowym Ukraińcem

"Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy zobaczyłam mojego syna. Ze swoimi czarnymi włosami wyglądał jak mała kopia mojego męża, który przecinał pępowinę. Poczułam totalną miłość i czyste szczęście, wszystkie te mistyczne uczucia, o których mówią matki. Leżąc w tym schronie, powiedziałam mu tylko: Masz szczęście, jesteś wyjątkowy, urodziłeś się w Ukrainie, jesteś nowym Ukraińcem" - wspomina Wiktoria.

"Mam nadzieję, że mój syn będzie pamiętał tę wojnę tylko z opowieści, że nigdy, przenigdy nie poczuje tego strachu. Nie chcę, żeby wiedział, czym jest wojna. Chcę, żeby dorastał w nowej, wolnej Ukrainie" - powiedziała dziennikarzowi świeżo upieczona mama. - "Teraz każdego ranka teraz budzę się trochę wcześniej tylko po to, żeby patrzeć, jak śpi, wygląda jak mały aniołek. Wyglądam też przez okno, żeby zobaczyć, czy budynki zostały na swoich miejscach, czy też zostały zrujnowane" - dodała.

Źródło: theguardian.com

Czytaj także: https://mamadu.pl/160362,wojna-w-ukrainie-ciezarne-rodza-w-schronach