Nie mów swojemu nastolatkowi "nie" na każdym kroku. Te 3 zamienniki są o niebo lepsze

Dominika Lange
"Nie pojedziesz", "Nie możesz", "Nie wychodź", "Nie rób tego" – nastolatki często słyszą słowo "nie", przez co jeszcze szybciej tracą cierpliwość albo... kompletnie tracą zdolność do jego rozumienia. Zamiast krótkich komunikatów, nadużywania "nie" i ucinania dyskusji, zanim ta w ogóle się zacznie, wykorzystajmy te trzy sposoby na odmowę nastolatkowi.
Odmawiając nastolatkom nie używaj krótkiego komunikatu "nie". Są na to znacznie lepsze sposoby. fot. 123.rf.com

Sposób odmowy ma znaczenie

Wielu z nas nadużywa słowa "nie" – jest krótkie i daje jasny przekaz, więc nawet się nie zastanawiamy nad tym, ile razy je wypowiadamy. Mówimy dziecku "nie" i tyle. Nie rozwijamy myśli, nie podejmujemy wysiłku, żeby wytłumaczyć, co stoi dalej za tymi trzema literami.


Dziecko zdecydowanie powinno znać słowo "nie" – ważna jest nie tylko umiejętność stawiania granic i odmowy, ale też uszanowania jej. I jako rodzice powinniśmy uczyć tego dziecko od małego.

Ale co jeśli w naszych kontaktach ze starszym już dzieckiem częściej pada "nie" niż "tak"? Co jeśli nasz nastolatek wydaje się już tym zmęczony, a mało tego, zdaje się nawet, że już kompletnie tego słowa nie rozumie? Zacznij odmawiać mu w inny sposób i zamiast krótkiego komunikatu, zmuś go do myślenia. Oto, jak odmawiać bez słowa "nie".

1. Zamiast "nie" powiedz "tak"

Mimo że często ich znaczenie jest dokładnie takie samo, to inaczej odbieramy zakazy i nakazy. A pierwszy łatwo przerobić na drugi, dlatego jeśli nasz nastolatek po raz kolejny wybiera się do kolegi, a my nie chcemy, żeby siedział tam do nocy, powiedzmy mu: "wróć wcześniej" zamiast "nie wracaj późno". Gdy chce pożyczyć samochód, nie mówmy mu "nie dam ci kluczyków, bo dopiero zrobiłeś prawo jazdy", tylko powiedzmy "dam ci kluczyki, jak się jeszcze podszkolisz". A definitywne i krótkie "nie" zostawmy na jakąś poważniejszą okazję.

2. Dajmy alternatywę i chodźmy na kompromisy

Wybór to najlepsza alternatywa dla słowa "nie", choć zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze da się ją znaleźć. Chodzi o to, że jeśli nastolatek ma jakiś niekonwencjonalny albo szalony pomysł, spróbujmy ostudzić jego zapał, podsuwając mu go pod nos w nieco innym, lżejszym i bardziej dla nas akceptowalnym, wydaniu. Wtedy nie odwracamy się napięcie z "nie" na ustach, tylko dajemy dziecku poczucie, że chociaż w najmniejszym stopniu pochyliliśmy się nad jego potrzebą. I ją uwzględniliśmy.

Więc gdy nastolatka chce pojechać na trzydniowy festiwal muzyczny na drugi koniec Polski, a my nie chcemy jej na to pozwolić, spróbujmy wyjść naprzeciw i zaproponować coś, z czym będziemy się czuli dobrze. Trzy dni to dla nas za dużo, ale może jednodniowa wycieczka byłaby dla nas znośna?

Nikt nie mówi, że nastolatka rzuci nam się na szyję i z szerokim uśmiechem powie, że w sumie jednodniowy festiwal jest lepszy niż ten trzydniowy. Ale jeśli taki wyjazd jest dla nas nieakceptowalny ze względu na wiek czy cokolwiek innego, to przynajmniej damy jej wybór między "w ogóle" a "trochę".

3. Powiedz, co myślisz

Są jednak takie sytuacje i takie pomysły, na które poprzednie dwa punkty to za słaba broń. Czasem trzeba wyraźnie postawić granice i po prostu odmówić – w chwilach, w których ciężko znaleźć łagodniejszy sposób komunikacji, a alternatywa i kompromis też nie wchodzą w grę. Jednak trzeba pamiętać, że "nie" powinno mieć kontynuację. Jeśli musimy czegoś zabronić dziecku, wytłumaczmy mu, co konkretnie myślimy na ten temat i co wpłynęło na naszą decyzję. I dlaczego w tej konkretnej sytuacji nie dopuszczamy żadnej taryfy ulgowej i żadnych kompromisów.

Zmuśmy nastolatka do rozmowy i dyskusji. Niech nam wytłumaczy, dlaczego chce coś zrobić, jaki ma na to pomysł, dlaczego to dla niego takie ważne. I zamiast od razu wylatywać z "nie", po prostu powiedzmy, co myślimy.