"Miesięcznie na korepetycje wydajemy około 2 tys. zł". Ceny szybują w górę w całej Polsce

Marta Lewandowska
- Całą trzecią klasę Jadzia spędziła na zdalnych lekcjach, tych kilku tygodni w szkole nie liczę. Efekt, od początku tego roku szkolnego chodzi na korepetycje, bo nauczyciele wymagają więcej, niż dzieci w zeszłym roku się nauczyły - mówi Patrycja. Korepetycje jej dzieci kosztują miesięcznie około 2 tys. zł.
Korepetycje coraz droższe i coraz bardziej potrzebne. Zdalne lekcje pokazały smutną prawdę o polskiej szkole i stworzyły złote czasy dla korepetytorów. Fot. Julia M Cameron z Pexels

Korepetytor desperacko poszukiwany


Do dobrego korepetytora tuż przed wystawieniem ocen nie ma szansy się dodzwonić. Ich kalendarze są przepełnione, a numer do takiej osoby można dostać tylko z polecenia. Za jego usługi trzeba słono zapłacić. Zapotrzebowanie na usługi korepetytorów lawinowo wzrosło w poprzednim roku szkolnym, kiedy dzieci zaczęły uczyć się zdalnie.


"W tym roku, po okresie zdalnej nauki, dostaję dużo zapytań. Widać, że problemy mają i młodsi, i starsi uczniowie. Nawet ci najlepsi, najbystrzejsi uczniowie opuścili się w nauce, bo odzwyczaili się od systematyczności i myślenia" – mówiła w Uwadze TVN Dagmara Bednarek, nauczycielka, która udziela prywatnych lekcji z chemii.

Zapotrzebowanie na wsparcie wpływa bezpośrednio na wysokość cen. Wielu rodziców mówi, że najwięcej kosztują ich lekcje języków obcych. - W zeszłym roku do moich dzieci przychodziła dziewczyna mieszkająca w okolicy, ma licencjat z angielskiego, wtedy 45 minut jej pracy kosztowało 40 zł, po wakacjach za ten sam czas zażyczyła sobie 70 zł. Płacę, bo wiem, że to i tak niedrogo - mówi Magda, która mieszka z rodziną w niewielkiej podwarszawskiej miejscowości.

Wielu rodziców zwraca uwagę, że znalezienie kogokolwiek, kto za rozsądne pieniądze zechciałby uczyć ich dzieci, jest w zasadzie niemożliwe. - My płacimy 120 zł za angielski, pani przyjeżdża dwa razy w tygodniu, najpierw ma 45 minut z synem, potem 45 minut z córką, normalnie za jedno dziecko bierze 70 zł. Ale te ceny obowiązują nas tylko dlatego, że umowę podpisaliśmy w czerwcu na cały ten rok szkolny. Umawiając się dziś z panią Beatą, trzeba za jedno dziecko zapłacić 90 zł, za dwójkę - 170 zł - mówi mama Jadzi.

To nie koniec wypadków


Najczęściej, poza językami, dzieci korzystają ze wsparcia przy nauce przedmiotów ścisłych. Za matematykę, fizykę czy chemię trzeba zapłacić od 60 do 150 zł. - Bez korepetycji Jadzia miałaby jedynkę na semestr. Pani przychodzi do domu dwa razy w tygodniu, w zasadzie uczy córkę od nowa, żałuję, że dopiero od dwóch miesięcy ją wspiera, ale już widać wielki postęp. Na semestr będzie dwójka - przyznaje kobieta.

Matematyka to dla tej rodziny z Wołomina koszt 60 zł za zajęcia, niby niewiele, ale miesięcznie robi się tego prawie 500 zł. Jadzia jest w czwartej klasie, jej brat w drugiej, poza wcześniej wspomnianym angielskim korzysta także z reedukacji. - 2 razy w tygodniu 90 zł. Ale prawda jest taka, że bez tego nie pójdzie naprzód, więc płacimy. Łącznie w miesiącu korepetycje dzieci kosztują nas około 2 tys. zł, a to dopiero podstawówka.

Monika pracuje na co dzień w szkole średniej, uczy języka polskiego, po pracy - drugi etat z korepetycji. - Głównie pomagam maturzystom, opracowałam własny kurs, dzięki któremu jestem w stanie przygotować do egzaminu każdego. Ale to musi kosztować, daję nie tylko swoją wiedzę, ale całe know how. Koszt 130 zł za zajęcia, minimum dwa spotkania w tygodniu.

Ceny nie tylko w wielkim mieście


Monika rozwiewa wątpliwości skąd te ceny. Sama mieszka i pracuje w mieście wojewódzkim, ale ceny zajęć z korepetytorami z prowincji też poszły w górę. - Zdalna nauka pokazała, że korepetycje też można prowadzić w tej formie. To ogromna oszczędność czasu, ale na pewno nie pieniędzy.

- Rynek wielkomiejski otworzył się również dla tych, którzy mieszkają w zupełnie innych częściach kraju. Ostatnio w Uwadze widziałam, że tylko 1/3 takich zajęć odbywa się stacjonarnie, więc co za różnica, gdzie siedzisz przy komputerze? To mocno wyrównało ceny - zauważa polonistka.

- 2-3 lata temu, jeszcze na studiach, sama udzielałam korepetycji z języka polskiego. Wtedy za godzinę brałam 40-50 zł, zainteresowanie było ogromne - mówi Agnieszka, polonistka z Sochaczewa. - Teraz ceny zaczynają się od 60 zł, a za matematykę czy angielski trzeba zapłacić jeszcze więcej - dodaje.

W sieci nie trudno znaleźć ogłoszenia, gdzie godzina korepetycji z języka obcego kosztuje nawet kilkaset złotych. - Wszystko zależy od kwalifikacji nauczyciela i potrzeb ucznia. Taniej jest nadrobić zaległości przed klasówką, drożej i to znacznie, jeśli dziecko przygotowuje się do studiów poza granicami Polski - mówi Katarzyna, która za 45 minut zajęć z języka angielskiego bierze od 170 do 450 zł.

- Chętnych nie brakuje, windujemy ceny, żeby zarabiać adekwatnie do wiedzy, którą oferujemy, a trafiają do nas tylko ci, których na to stać. Z pracy w szkole zrezygnowałam rok przed pandemią, już wtedy nie narzekałam na brak zainteresowania, choć byłam jedną droższych w Słupsku, gdzie wtedy mieszkałam. Dziś lekcje prowadzę zdalnie z domu na Kaszubach. W lokalnym domu kultury prowadzę darmowe zajęcia dla lokalnych dzieci, więc nie myślcie, że chodzi tylko o pieniądze - zaznacza.

- Dzięki wysokim cenom zajęć komercyjnych opłacam ZUS i stać mnie, żeby pracować 20 godzin tygodniowo i starcza czasu na pomoc tu, gdzie jej potrzeba, a rodziców nie stać na zapłacenie - dodaje Katarzyna.

Najlepiej z polecenia


Dziś rynek korepetycji wart jest kilkaset milionów złotych, jednak dość łatwo jest dać się oszukać. Większość moich rozmówców zwraca uwagę, że kompetencje korepetytora trzeba sprawdzić. - Kiedyś do Staśka przyszedł pan, który miał go uczyć angielskiego. W drzwiach ukazał mi się bardzo młody chłopak, który zarzekał się, że skończył studia. Sam nieźle mówię po angielsku, ale syn nie chciał się ze mną uczyć. Korepetytora powitałem w drzwiach po angielsku. Nie umiał poprowadzić konwersacji, więc go wyprosiłem - przyznaje Michał.

Mężczyzna kolejnego nauczyciela nie szukał już w sieci, popytał znajomych i trafił na panią Joannę, która przed pierwszą lekcją zgodziła się przysłać zdjęcia dyplomu i kwalifikacje, które potwierdziły jej wykształcenie i kompetencje. Ona potrafiła porozumieć się z mężczyzną przy pierwszym spotkaniu. Stasia uczy od października, za godzinę bierze 120 zł.