"Te zmiany to kpina". Nauczyciele komentują zmiany w maturach 2023

Marta Lewandowska
To, że matura 2023 ma być trudniejsza od dotychczasowej, wiadomo nie od dziś. Wtedy do egzaminu przystąpią roczniki, które po reformie ukończyły ośmioklasową szkołę podstawową, a następnie skończą czteroletnią szkołę średnią. Jednak przeciw wymaganiom zaproponowanym przez MEiN protestują nauczyciele. Zmiany, o których na początku tygodnia mówił minister Czarnek, są ich zdaniem kosmetyczne i niewystarczające.
Matury 2023 i 2024 z obniżonymi wymaganiami? "To wciąż za mało" - alarmują nauczyciele. Fot. KAROLINA MISZTAL/REPORTER/East News

Matura łatwiejsza niż planowaliśmy


Minister edukacji Przemysław Czarnek był w poniedziałek (10 stycznia) gościem porannej rozmowy radia RMF FM. Prowadzący dopytywał szefa resortu edukacji, jak będą wyglądały matury po reformie. "To będzie trudniejsza matura niż tegoroczna, natomiast łatwiejsza, niż zapowiadano, kiedy jeszcze nie wiedziano, że będzie COVID-19" - mówił na antenie RMF. "Matura 2023 jest maturą bardziej wymagającą, ale nie aż tak, jakbyśmy planowali bez pandemii".


Minister podkreślał, że przez wzgląd na pandemię i wiele miesięcy, kiedy uczniowie uczyli się zdalnie, resort postanowił obniżyć wymagania. Prowadzący Robert Mazurek podkreślał, że jako ojciec przyszłej maturzystki nie godzi się na obniżenie wymagań. "Nic się nie stanie, jak będziemy mieć głupiego ministra czy dziennikarza, ale lekarza już tak" - ironizował prowadzący.

Nieco inne zdanie od Roberta Mazurka mają nauczyciele, na co dzień pracujący w szkołach średnich. Oni uważają, że planowany egzamin dojrzałości jest zbyt trudny. Zmiany zaproponowane przez MEiN nazywają kosmetycznymi i apelują, że matury w tym kształcie nie zdadzą nie tylko absolwenci liceum, ale nawet studenci polonistyki mogliby mieć problem.

Matura zdecydowanie trudniejsza


Zgodnie z tym, co czytamy w Informatorach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w 2023 roku maturzyści na egzaminie z języka polskiego dostaną nie jeden jak dotąd, ale dwa arkusze. Pierwszy będzie zawierał "tekst historycznoliteracki" oraz "język polski w użyciu". Drugi to wypracowanie. Dotąd musiało mieć ono minimum 250 słów, w przyszłym roku co najmniej 400.

W tym roku, pisząc swoje wypracowania, maturzyści mogą jeszcze korzystać z tekstu pomocniczego, w przyszłym roku otrzymają tylko zadany temat. W wypracowaniu będą musieli powołać się na dwie lektury i dwa inne konteksty. Matura ustna również zostanie "podwojona", już nie na jedno, a na dwa pytania będą musieli odpowiedzieć absolwenci szkół średnich. Jedno będą znali, opublikowano bowiem listę 230 jawnych zagadnień.

Dodatkowo emocje wzbudza liczba lektur, które maturzysta musi znać. Już nie kilkanaście jak dotąd, a ponad 40. I nie mówimy tu o poziomie rozszerzonym, a podstawowym.

To jest dla nich zbyt trudne


"Chodziłam do klasy humanistycznej w dobrym liceum, byłam dobrą uczennicą, ale nie wiem, czy mając osiemnaście lat, bym taką maturę zdała. Zróbcie eksperyment i dajcie te pytania studentowi polonistyki, zobaczymy, jak sobie z nimi poradzi" - komentowali w marcu ubiegłego roku poloniści.

W listopadzie 2021 nauczyciele opublikowali list otwarty do MEiN, w którym apelowali o obniżenie tych wymagań. Napisali, aby przynajmniej dla roczników zdających egzamin dojrzałości w latach 2023 i 2024 wymagania zostały okrojone, jednak postulowali zrewidowanie ich także dla kolejnych roczników. Pedagodzy nalegali także na skrócenie listy wymaganych lektur (np. jedna polska powieść pozytywistyczna, jeden z utworów Stefana Żeromskiego, dwa z trzech dramatów romantycznych, itp.).

Upominali także MEiN, że zaplanowane zmiany wymagają także wprowadzenia rzetelnych i merytorycznych szkoleń dla nauczycieli, aby mogli dobrze przygotować uczniów do egzaminu. Pod listem podpisali się poloniści ze szkół średnich Agata Karolczyk-Kozyra, Anna Konarzewska i Dariusz Martynowicz (Nauczyciel Roku 2021). Zebrali ponad 3 tys. podpisów pod petycją.

To nie zmiany - to kpina ze środowiska nauczycielskiego


W pierwszym tygodniu stycznia 2022 MEiN ogłosił, że zmienia wymagania dla roczników zdających maturę w latach 2023 i 2024. Zmiany miały ułatwić maturzystom zdanie egzaminu, jednak nauczyciele, znów nie zostawiają na resorcie suchej nitki.

"Propozycje zmian w wymaganiach egzaminacyjnych z języka polskiego są, niestety, kpiną ze środowiska nauczycieli i uczniów" - pisze na jednym z nauczycielskich forów Dariusz Martynowicz. "Nasze postulaty zostały w większości zignorowane, propozycje zmian są kosmetyczne. Zmieniono część wymagań egzaminacyjnych, ale są to posunięcia niewystarczające. Na liście lektur wciąż są 43 pozycje".

"Usunięto Osiecką i Młynarskiego, czyli, można powiedzieć, poezję humanistyczną, buntowniczą" - wymienia polonista. - "Nie ma też Witolda Gombrowicza ani "Romea i Julii" Williama Szekspira. Gombrowicza im nie żal. Na naszej polonistycznej grupie już niemało nauczycieli zadeklarowało, że z niego nie zrezygnują, bo to przykład ważnej współczesnej literatury groteskowej" - komentuje Martynowicz.

Nie tknięto natomiast literatury romantycznej i pozytywistycznej oraz tekstów staropolskich. "W ramach konsultacji społecznych wysyłamy dzisiaj do ministerstwa uwagi" - zapowiada Martynowicz.

W sumie w ramach prekonsultacji do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wpłynęło ponad 750 maili od nauczycieli, rodziców i samych uczniów. "Jedni chcą skrócenia wymogów odnośnie lektur, inni chcą przywrócenia "Chłopów". Wszystko to przekażemy ekspertom i oni będą decydować o zmianach" - powiedział "Wyborczej" szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej dr Marcin Smolik. "Podstawy programowe są niezmienne. I tak trzeba będzie te wszystkie lektury omówić".

Zapytany przez "Wyborczą" o możliwość obniżenia wymogów egzaminacyjnych na stałe, dr Smolik odpowiedział: "Jeśli wciąż będzie występowała sytuacja pandemiczna, rząd może to rozważyć. Jeśli jednak nie, trzeba by zmienić podstawę programową, by zmienić formułę matury na stałe. Na ten moment w 2025 r. wracamy do tego, co zostało określone w informatorach".