Nauczycielka zadała uczniom lekturę na święta. Reakcja uczennicy daje do myślenia

Dominika Lange
Nauczycielka języka polskiego jednej ze szkół opublikowała na Twitterze wpis, w którym podzieliła się z internautami nietypową sytuacją. Zadała uczniom lekturę do przeczytania. Takiej reakcji uczennicy nikt się nie spodziewał.
Polscy uczniowie spędzają więcej czasu na nauce w domu niż ich rówieśnicy z innych krajów. fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Lektura zamiast odpoczynku

Reni Skoczek, nauczycielka języka polskiego aktywna w mediach społecznościowych, opisała internautom sytuację, która ostatnio przydarzyła jej się w szkole. Polonistka poleciła uczniom, by w czasie przerwy świątecznej przeczytali "Dżumę", co nie spotkało się z aprobatą części uczniów. – W czasie świąt? A czy święta nie są po to, by spędzać je z rodziną? – zapytała jedna z uczennic.

Święta z dżumą

Wpis nauczycielki wywołał dyskusję wśród internautów. Większość z nich zgodziła się z uczennicą. "Zadawanie pracy domowej, w tym czytania lektur, podczas ferii i wakacji powinno być zakazane", "To czas na odpoczynek", "Uczennica ma rację" – komentowali użytkownicy Twittera. Niektórzy zwrócili też uwagę na niefortunny dobór lektury. "To za ciężki kaliber jak na święta" – zauważyli. Nauczycielka chyba nie spodziewała się takiej reakcji na swój wpis.

Kto ma rację?

Z jednej strony ciężko nie zrozumieć nauczycielki, która ma podstawę programową do wypracowania z uczniami. Dodatkowo – czytanie lektur nie do końca jest rozpatrywane w kategoriach pracy domowej. Ale mimo wszystko, niezależnie od tego, czy ktoś lubi czytać, czy nie, lekturami i pracami domowymi rządzą te same mechanizmy – to obowiązek przyniesiony ze szkoły do domu, z którego będzie trzeba się rozliczyć. W tym przypadku – w trakcie przerwy świątecznej.


Coraz częściej słyszy się też opinie, że długofalowo prace domowe mogą przynieść więcej szkód niż korzyści. Zwłaszcza w polskim wydaniu – zdaniem ekspertów polski uczeń spędza na pracy w domu więcej czasu niż m.in. jego koledzy z Niemiec czy Finlandii.

Praca po pracy

Nasuwa się też pytanie, czy skoro przykładamy wagę do tego, by oddzielać życie prywatne od zawodowego i dbać o higienę pracy, to możemy wymagać czegoś zupełnie odwrotnego od dzieci. Uczeń spędza ok. 6 godzin dziennie w szkole, po czym wraca do do domu i zaczyna odrabiać lekcje.

Czym to się różni od sytuacji, w której nam, dorosłym, przy wyjściu z pracy szef regularnie dawałby dodatkowe zadania do zrobienia w domu? W końcu zaraz weekend, święta, może nawet urlop, będziemy mieli na to wystarczająco dużo czasu. Obowiązki służbowe, a tym samym szkolne, nie powinny wypełniać nam prywatnej przestrzeni. "Czytanie lektury jest normalnym zadaniem. Ale w czasie przerw i ferii jest czas na odpoczynek" – podsumował dyskusję jeden z internautów. I trudno się z nim nie zgodzić.

Opisany przykład nie jest chyba najlepszym przyczynkiem do dyskusji o tym, że młodzież nie czyta książek, a raczej do tego, by zastanowić się, czy narzucone lektury - bez względu na to jak dobre - powinny spotykać się z entuzjazmem uczniów. Zwłaszcza w święta.