Przyjaciółka mojej mamy podrywa mojego faceta. Jest 20 lat starsza – to żart czy zagrożenie?
Spojrzałam na nią pierwszy raz nie jak na starszą koleżankę mamy, a jak na kobietę. Była zadbana, zawsze miała ułożone włosy, pomalowane paznokcie. Ale była grubsza i 20 lat starsza. Serio mogła być moją rywalką? Z drugiej strony była bezpośrednia, ściągała na siebie uwagę facetów, bo umiała flirtować. I mam wrażenie, że mój facet był dla niej czymś w rodzaju wyzwania. Nie wiedziałam, czy się przejmować, czy jej współczuć.
Mojego faceta podrywa 20 lat starsza kobieta
Zawsze myślałam, że jeśli w życiu mojego faceta pojawi się jakakolwiek kobieta, o którą będę mogła być zazdrosna, to będzie to koleżanka ze studiów, pracy, siłowni. Nasza rówieśniczka, jakaś tajemnicza piękność, ktoś (to chyba jasne) atrakcyjniejszy ode mnie.Tymczasem mój facet na spotkaniu ze mną i moją mamą poznał Monikę. Przyjaciółkę mojej mamy, 20 lat od nas starszą i dobre parę kilo większą ode mnie. I nie sądzę, żeby to była "miłość od pierwszego wejrzenia". Na pewno nie z jego strony.Może cię zainteresować także: Byłam kochanką twojego męża. Powiem ci pięć rzeczy, których nigdy nie wiedziałaś o zdradzie
Ona od razu zaczęła go podrywać. Nie spodziewałam się nawet, że tak można. Zachowywała się jak rubaszny wujek Janusz. Obleśnie. Najpierw mówiła o nim do mojej mamy (chociaż on siedział obok!), że ma niesamowicie przystojnego zięcia.
Zagadywała mojego chłopaka wprost, zrobiła mu wywiad, gdzie pracuje, co robi, co lubi, jak długo jesteśmy razem. Rzucała dwuznaczne teksty, ale przy tym mrugała do mnie, a potem dodawała "wiesz, to tylko takie żarty, żebyś nie była zazdrosna!".
I szczerze mówiąc, nie byłam w ogóle. Było to zabawne, trochę śmiałam się z sytuacji, którą zaaranżowała, trochę z niej samej. Wiecie, to było trochę żenujące. Ona komplementowała chłopaka, który mógłby być jej synem, on był czerwony ze wstydu, trochę żartował. Miałam wrażenie, że ona chce sprawdzić, czy w ogóle może się jeszcze komuś podobać.
Przepraszam wszystkie 40-latki, ale gdy ma się 20-lat, w takich kobietach widzi się tylko swoją własną mamę. Chociaż chyba do czasu. Monika dodała nas obydwoje na Facebooka i po jakimś czasie zauważyłam, że pisze z moim facetem.
Zapytałam go, o czym mogą rozmawiać. Pokazał mi, że składał jej tylko życzenia urodzinowe. Życzył jej miłości no i się zaczęło... Ona zaczęła chwalić się, jaką jest kuguarzycą — mówiła, że rozkochała w sobie już niejednego mężczyznę i niejednego jeszcze rozkocha. Podkreślała, że jest samotna, ale nie szuka starszego faceta, któremu w życiu wszystkiego się odechciało. Chciałaby kogoś "młodego ciałem i duchem".
Czytałam to, jak komentarze pod kontrowersyjnym postem na Facebooku, brakowało mi tylko popcornu. Wybuchnęłam śmiechem. Ona naprawdę zachowywała się nieporadnie, jej aluzje były subtelne jak ona sama. I naprawdę chciała go poderwać!
Dowiedziałam się, że wypytuje moją mamę o nasz związek. I nieustannie szuka kontaktu z moim facetem. A o to nietrudno, bo mieszkamy z moją mamą, a Monika zaczęła odwiedzać ją nieustannie, od kiedy poznała Tomka.
Dowiedziałam się, że pod moją nieobecność zawsze o niego pyta, albo prosi, by napił się z nimi kawy. Ona nie ma prawa jazdy i moja mama często gdzieś ją wozi, gdy nie mogła, poprosiła o to Tomka. Monika wykorzystała sytuację i próbowała zrobić sobie z niego szofera.
Raz miał podwieźć ją do domu od nas. W samochodzie wypytywała o mnie. Sugerowała mu, że dziewczyna w jego wieku niewiele ma w głowie, a pierwszy związek to jeszcze nic! Po nim będzie jeszcze w wielu innych i pozna dojrzalsze kobiety. Ciekawe, kogo mogła mieć na myśli, prawda?
Wtedy już się zdenerwowałam. Kobieta w wieku mojej matki myśli, że zostanie jego przyjaciółką, terapeutką, a może i kochanką. Jest tak "dojrzała", że interesuje się nieswoimi facetami. Nadal jednak nie uważałam, że ona może być jakimkolwiek zagrożeniem.
Któregoś razu przyjechałam do salonu, w którym pracuje Monika. Byłam tam umówiona do kosmetyczki. Jak bardzo się zdziwiłam, gdy pod budynkiem zauważyłam auto mojego faceta.
Zadzwoniłam do niego, pytając, gdzie jest, ale przyznał się od razu. Okazało się, że Monika potrzebowała podwiezienia, a że on był w pobliżu, to zadzwoniła akurat do niego. Zorientowałam się, że chyba rozmawiają częściej, niż on mi mówi.
Już w domu, gdy jego telefon zawibrował, szybko go złapałam. I co? Wiadomość od Moniki. "Następnym razem zapraszam na kawę do mnie, z dala od wścibskich klientów". Tego już było za wiele.
Zrobiłam mu awanturę, pytając, czy podobają mu się kobiety w wieku jego własnej matki, zarzuciłam, że może szuka sobie sponsorki. Coś, co wcześniej mnie bawiło, zabolało podwójnie. Jak nudna albo nieatrakcyjna muszę być, że on zainteresował się kimś takim jak Monika? Kiedy by to skończyli? Gdy ona wspaniałomyślnie zaprosiłaby go do łóżka?
Ale przecież nie mam się o co martwić, bo jest 20 lat starsza? Z jednej strony nie mogę uwierzyć, że on mógłby zakochać się w kimś takim, z drugiej wielu moim kolegom podobają się starsze kobiety. Nie musiałby się zakochać. Wystarczyłaby seksualna fascynacja.
Nie chcę się nad tym zastanawiać, dlatego powiedziałam mu, że nie chcę więcej widzieć Moniki w jego wiadomościach, połączeniach ani nigdzie indziej. A jeśli to nie zadziała, zawsze mogę powiedzieć mojej mamie, że powinna lepiej dobierać towarzystwo i zobaczyć, co na to Monika.
Może cię zainteresować także: "Na Instagramie mojego faceta roi się od cycków i dup". Polacy mają 3 sposoby na mikro-zdrady