6 historii karmienia piersią, które są dalekie od lukrowanego obrazka. Jeden wspólny wniosek

Marta Lewandowska
Większość młodych mam decyduje się przynajmniej w początkowym okresie życia dziecka na karmienie go piersią. To zdrowe da malucha, pomaga zgubić nadprogramowe kilogramy po ciąży i ułatwia nawiązanie więzi z niemowlęciem. Jednak prawda jest taka, że karmienie piersią to nie jest bajka, a przynajmniej nie zawsze. Posłuchajcie, co mówią o trudach karmienia mamy.
Karmienie piersią nie zawsze przypomina uśmiechnięte obrazki z reklam. Oto cała prawda oczami matek. Wendy Wei z Pexels

To naprawdę boli

"Od początku wiedziałam, że córkę będę karmić naturalnie, jednak to, co działo się z moimi piersiami w czasie dwuletniej drogi mlecznej, bardzo mnie zaskoczyło. Pierwsze karmienie było dziwne, ale nie bolało. Za to po trzech dniach, kiedy przyszedł nawał pokarmu, stałam przed lustrem i patrzyłam, jak na piersiach pojawiają się rozstępy" - wspomina Sylwia.


"Kolejne karmienia przypominały cięcie ciała od środka żyletkami. Zaciskałam zęby i wytrzymałam, ale czy to było przyjemne? Zdecydowanie nie". Sylwia zakończyła karmienie piersią po dwóch latach z czterema szwami. "Córka bawiła się piersią i ssała tak, że naderwała mi brodawkę. Pokazałam to naszej pediatrze, kazała natychmiast odstawić dziecko i jechać na szycie. Cztery szwy".

Czy syna, który rodzi się za miesiąc, będzie karmić piersią? "Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Choć mam cichą nadzieję, że drugi raz będzie łatwiejszy".

Nigdy tego nie lubiłam

"Jestem mamą wielodzietną. Każde z sześciorga moich dzieci karmiłam piersią. Łącznie z bliźniaczkami. Wypróbowałam wszelkie pozycje. Zawsze było OK technicznie. Dzieci przybierały na wadze, ominęły mnie nawały, zastoje, ale ja naprawdę nie lubiłam tego robić" - zdradza Ola.

"Każde z dzieci karmiłam rok, to moja granica. Tyle chciałam im dać, wiem, że to dla nich dobre i ważne dla zdrowia i rozwoju. Jednak jak słucham koleżanek, które mówią, że to dla nich takie głębokie doświadczenie, to mam wrażenie, że żyjemy na różnych planetach. Z jednym się zgodzę, KP jest naprawdę wygodne w nocy czy w podróży. Jednak uwaga: tego można nie lubić".

Można wykarmić dziecko małym biustem

Rozmiar piersi nie ma żadnego znaczenia dla laktacji, gdyż to czy piersi są duże, czy małe, zależy przede wszystkim od ilości tkanki tłuszczowej w nich. "Moje piersi nigdy nie wymagały podtrzymywania ich biustonoszem. Rozmiar miseczki A, w czasie karmienia B."

"Każde z moich dzieci karmiłam dwa lata. Pediatra żartowała, że mój wątły biust dostarcza śmietanę zamiast mleka, bo dzieci szybko przybierały na wadze" - wspomina Marta. Kobieta przyznaje, że nie zawsze to było łatwe, ale kiedy rozbujała laktację przystawiając dzieci na żądanie, poszło z górki.

Możliwe jest niewykarmienie dziecka

Natalia tuż po 18 urodzinach przeszła operację zmniejszenia żołądka. W czasie wywiadu lekarskiego, zarówno w gabinecie lekarza prowadzącego ciążę, jak i potem na porodówce zgłaszała ten zabieg. "Nikt nie uprzedził mnie, że to może mieć wpływ na karmienie piersią. Syn chętnie chwytał pierś, jednak cały czas miałam poczucie, że się nie najada" - wspomina mama Szymona.

W czasie kontroli masy ciała w przychodni okazało się, że Szymon nie tylko nie przybiera na wadze, ale wręcz traci. "Pediatra zrobiła wywiad i to ona stwierdziła, że mleko po takim zabiegu, jaki przeszłam 15 lat wcześniej, może być zbyt mało kaloryczne. Szymka zaczęłam dokarmiać dwa razy dziennie z butelki i udało się. Nasza droga mleczna trwała osiem miesięcy".

Lepiej zaprzyjaźnij się z wkładkami

"Nie wyobrażam sobie karmienia piersią bez wkładek laktacyjnych" - przyznaje Karolina. Mama Zosi mówi, że zużyła ich przez rok znacznie więcej niż jakichkolwiek innych środków higienicznych. "Kiedy córka piła z jednej piersi, z drugiej tryskało mleko i to dosłownie. To było ciśnienie, które potrafiło się wyrwać spod bluzki. Bez wkładek byłoby strasznie dziwnie".

Karolina żartuje, że również w czasie, kiedy to piersi wołały o karmienie, ratowały ją wkładki laktacyjne. "Pojechałam do biura na spotkanie miesiąc przed zakończeniem urlopu. Siedzę z prezesem, ustalamy szczegóły mojego powrotu i czuję, że wkładki robią się mokre. Tak, to była stała pora posiłku córki". Karolina radzi, aby zaopatrzyć się w dużą ilość wkładek.

Laktator - twój przyjaciel

Powiem słowo od siebie. Każde z moich dzieci karmiłam piersią. O ile z dwójką młodszych zostałam na tyle długo w domu, aby stosować metodę bezpośrednią, tak po urodzeniu pierworodnego dość szybko wróciłam do pracy. Laktator pozwolił nam dość długo utrzymać karmienie.

Odciągałam pokarm przy każdym karmieniu. Jedną pierś ssało dziecko, drugą laktator. Nagromadziliśmy zapas zamrożonego pokarmu, który zaspokajał potrzeby dziecka pod moją nieobecność. Wiele mam chwali laktatory przez wzgląd na możliwość szybkiego ulżenia sobie w czasie nawału pokarmu.

Każda droga mleczna jest inna. Każda zaskakująca. Nie każda usłana różami. Czy warto? Każda z mam, które podzieliły się ze mną swoją historią, mówią jednym głosem, że tak. Nawet jeśli nie zawsze wygląda to jak na słodkich telewizyjnych reklamach, to zawsze warto spróbować.