Pomalowane rzęsy nie przeszkadzają w nauce. Jestem oburzona zmianami w szkolnym statucie

List czytelniczki
Na szkolnych zebraniach nie raz słyszymy od nauczycieli, że to rodzice są na pierwszym froncie odpowiedzialności za bezpieczeństwo i wychowanie dzieci. Szkoła wspiera, pomaga, ale nade wszystko jest miejscem przekazywania wiedzy. Dlatego Pani Anna nie może zrozumieć zmian, które w tym roku szkolnym pojawiły się w statucie szkoły, do której uczęszcza jej córka.
Szkoła może wyznaczać pewne ramy, jeśli chodzi o strój, ale nie może zakazać uczniom w statucie wyrażania siebie strojem i makijażem. Fot. cottonbro z Pexels

Makijaż to zło

"Moja córka chodzi do ósmej klasy szkoły podstawowej, jest wzorową uczennicą, artystyczną duszą. Wybiera się do liceum plastycznego, w przyszłości chciałaby się jednak zająć charakteryzacją" - zaczyna swój list Anna. Kobieta przyznaje, że córka maluje się na co dzień.


Mama nastolatki zaznacza jednak, że do szkoły córka wybiera delikatny makijaż dzienny. Głównie po to, aby zakryć niedoskonałości i delikatnie podkreślić oczy. Jednak ani ona, ani tata dziewczyny nie mają z tym problemu, bo uważają, że to sposób nastolatki na wyrażanie siebie.

Jakież było zdziwienie kobiety, kiedy w czasie zebrania Rady Rodziców, pierwszym punktem obrad było głosowanie nad całkowitym zakazem makijażu i farbowania włosów wśród uczniów. "To dla mnie nie do pomyślenia, że szkoła, która już i tak bardzo ingeruje w to, jak mogą ubierać się dzieci, teraz zabrania nawet przypudrowania trądziku" - żali się mama nastolatki.

"Dowiedziałam się między innymi, że dziewczynki z makijażem niepotrzebnie przyciągają uwagę, zwłaszcza w drodze ze szkoły do domu, przez co mogą ściągnąć na siebie nieszczęście. Jakie nieszczęście pytam? Czy naprawdę chcemy przekazać dorastającym dzieciakom, że pomalowane rzęsy to zaproszenie dla gwałciciela?" - zastanawia się Anna.

Kobieta przyznaje, że nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego nauczycielki w obliczu nowego punktu w statucie szkoły nie deklarują, że same również zrezygnują z makijażu. "Gdybym chciała wychowywać córkę zgodnie z ideą "cnót niewieścich", to wysłałabym ją do szkoły wyznaniowej. Co ciekawe, w placówce w każdej sali wisi krzyż, choć blisko połowa uczniów nie chodzi na religię" - czytamy.

"Czyli narzucanie wyznania społeczności jest ok, ale w statucie jest np. zakaz zakładania stroju z emblematami klubów sportowych czy subkultur" - pisze kobieta. W głosowaniu poniosła sromotną klęskę, tylko ona była przeciw. "Przecież te zakazy są nie tylko niedorzeczne, ale także niezgodne z prawem!" - zauważa mama ósmoklasistki.

Prace domowe cacy

Anna zauważa jednak, że nie była to jej jedyna przegrana walka na tym zebraniu. Zgłosiła bowiem do porządku obrad wprowadzenie ograniczeń co do zadawania prac domowych. "Maja jest z ósmej klasie, nieomal codziennie siedzi w szkole od 8.00 do 15.20, chciałabym, aby po powrocie do domu miała czas na uczenie się do egzaminów, zajęcia dodatkowe, rozwijanie hobby, czy zwyczajne lenistwo".

"Jednak prawda wygląda tak, że jeśli córka chce pójść na rower czy spotkać się z koleżankami, to później siedzi do nocy nad lekcjami. Ale to znowu problem tylko dla mnie, bo jako jedyna poparłam wprowadzenie regulacji na ten temat" - żali się kobieta.

Jej zdaniem zachowanie dorosłych, zarówno innych rodziców, jak i nauczycieli sugeruje, że znacznie ważniejsza od rozwijania pasji i odpoczynku dzieci jest kontrola nad każdym aspektem ich życia.

"A to przecież nie chodzi o to, żeby wychować stadko niemyślących samodzielnie uległych owieczek. Jako opiekunowie, rodzice, wychowawcy, powinniśmy przygotować tę młodzież do samodzielnego życia w dorosłym świecie" - kontynuuje Anna.

Szkoła nie może ingerować w wygląd ucznia

Fundacja na Rzecz Praw Ucznia przypomina, że szkoła nie może w statucie: Co istotne, również nauczyciele nie mogą dyskryminować uczniów za ich wygląd, ani w żaden inny sposób dawać wyrazu swojego niezadowolenia, nawet jeśli strój czy makijaż ucznia nie spełnia ich estetycznych oczekiwań.

"(...) statut szkoły powinien być zgodny z postanowieniami Prawa oświatowego, należy przyjąć, że jakiekolwiek regulacje statutowe szkół wychodzące poza ramy określające zasady ubierania się uczniów, takie jak np. zakaz noszenia makijażu czy malowania paznokci, nie mają upoważnienia ustawowego i są zatem sprzeczne z prawem" - czytamy w opinii prawnej Dr. hab. Łukasz Gasiński i Apl. adw. Anna Aranowska.

Jak zaznacza Anna, za szkołą zamierza walczyć, nie tylko dla córki, ale też dla uczniów, którzy w przyszłości trafią do tej placówki. "Nie widzę żadnego logicznego uzasadnienia dla wprowadzenia tych ograniczeń, mam poczucie, że te dzieci muszą szukać siebie, swojego stylu, a skoro spędzają większość czasu w szkole, to tam też mają prawo wyrażać się strojem i makijażem" - podsumowuje kobieta.