Podczas upałów wciąż wraca temat tego, czy uczniowie do szkoły mogą zakładać szorty i bluzki na ramiączka. A raczej uczennice, bo to one głównie są adresatkami komunikatów ze strony dyrektorów czy nauczycieli. Bardzo często słyszą te trzy zdania. Zdania, które z pewnością zostaną z nimi na dłużej.
Podczas upałów uczniowie, a najczęściej uczennice słyszą: "nie prowokuj", lub "to nie plaża czy rewia mody".
Nauczyciele i dyrektorzy mają różne sposoby na dyscyplinowanie uczniów w czasie upałów: umieszczają komunikaty, a nawet mierzą długość spodni czy spódniczek.
Uczennicom zabrania się noszenia topów czy szortów.
Zdanie nr 1: "Nie prowokuj"
Jakiś czas temu w przestrzeni internetowej zrobiło się głośno na temat komunikatu zamieszczonego w łomżyńskiej szkole.
– Zgodnie ze statutem naszej szkoły ubiór powinien być schludny, a jego elementy nie powinny nikogo rozpraszać czy prowokować. Pamiętaj! Twój wygląd jest zewnętrznym wyrazem szacunku do ludzi i świadczy o Twojej kulturze osobistej – czytamy.
Nie prowokuj. Nie kuś. Nie rozpraszaj – to komunikaty, które szkoła wysyła dziewczynkom. Nie liczy się komfort czy wygoda. Nikt nie pomyśli, że gdy na zewnątrz temperatura wynosi 30 stopni, nastolatki nie chcą przez kilka godzin siedzieć w dusznej klasie w dżinsach i dłuższych bluzkach.
Już od małego, uczymy dziewczynki, że lustrem jest mężczyzna, a nie ich komfort czy sposób wyrażania siebie poprzez ubiór. To dopiero preludium do tego, co będzie później: uważaj na siebie na ulicy, nie zakładaj takiej krótkiej spódniczki na imprezę, zakryj dekolt.
Kasia Koczułap – znana edukatorka seksualna, komunikat i zdjęcie zamieszczone w łomżyńskiej szkole skomentowała krótko: "Szorty i bluzka na ramiączka nie mogą być schludne?".
Zdanie nr 2: "To nie rewia mody"
"To nie rewia mody" – ile razy słyszałyście takie stwierdzenie? Ja, jeszcze będąc w szkole, przynajmniej kilkukrotnie. Najpewniej właśnie z tego przekonania powstał pomysł jednej z podstawówek. Nauczyciele, chcąc zapobiec temu, by uczennica przypadkiem nie wyglądała jak na rewii mody, mierzyli długość spodenek czy spódniczki… linijką!
Nikt nie pomyślał nawet przez chwilę, że dziewczynki w podstawówce wcale nie chcą wyglądać jak na "rewii mody", a po prostu może być im gorąco.
– Dla ośmiolatki swobodny strój najprawdopodobniej związany jest z upałem. To pogoda jest dla niej sensownym argumentem, nie normy, o których nie ma pojęcia, dlatego ważne jest, by naukę na ten temat przeprowadzić skutecznie i z dobrymi intencjami wobec dziecka – twierdzi psycholog Katarzyna Kucewicz.
Z nieba leje się żar, pot spływa ciurkiem po karku, ale co tam! Długość spódniczki musi się zgadzać co do milimetra.
Zdanie nr 3: "To nie plaża"
W szkole obowiązuje konkretny dress code. Według prawa oświatowego dyrektor może ustanowić specjalny regulamin, dotyczący stroju uczniów. Wiadomo, że są niepisane normy, których należy przestrzegać. Czy jednak czasami w swojej rodzicielskiej czy nauczycielskiej władzy nie posuwamy się zbyt daleko? Czy naprawdę założenie krótkich spodenek musi być kwitowane stwierdzeniem "to nie plaża"?
W jednej ze szkół rodzice otrzymali następujący komunikat: "Rodzice są zobligowani do tego, by zwracać większą uwagę na ubiór swoich dzieci, bo szkoła to nie plaża. Bluzki odsłaniające pępek, pomalowane paznokcie i krótkie spodenki są niedopuszczalne".
Niektórzy rodzice się denerwują. Tak, szkoła to nie plaża, obowiązują tutaj inne normy. Ale zakaz noszenia krótkich spodenek to zbyt wiele.
– Sama nie pozwalam swoim córkom na kuse bluzki czy pomalowane paznokcie, ale zakaz krótkich spodenek w upalne lato to duża przesada. Mają zakładać jeansy, gdy na dworze jest 30 stopni? Jeśli na WF-ie wszyscy ćwiczą w krótkich, to czemu nagle na innych lekcjach mają na nie zakaz? Moje córki i tak pójdą do szkoły w krótkich spodenkach, takich, które oczywiście nie odkrywają pupy – komentowała czytelniczka.
Sytuacje, które miały miejsce w szkołach, świadczą tylko o jednym. My, ludzie dorośli i pedagodzy jeszcze nie nauczyliśmy się tego, w jaki sposób mądrze wspierać i wychowywać dziewczynki. Te trzy zdania (choć z pewnością jest ich więcej) pokazują, że nie ma w nas empatii, zwykłego zrozumienia i dawania dzieciom przestrzeni do wyrażania siebie.
Zanim zdecydujemy się zmierzyć linijką długość spódniczki czy zakażemy noszenia krótkich spodenek w 30-stopniowym upale, zastanówmy się: o co tak naprawdę nam chodzi? O seksualizację dzieci? Ona ma miejsce właśnie wtedy, gdy 10-latka słyszy "nie prowokuj".