"W tyłkach się poprzewracało". Burza w komentarzach po liście o leżakowaniu

Marta Lewandowska
W przedszkolu nikt nie chciał leżakować, dziś wiele z nas bez słowa sprzeciwu położyłoby się w ciągu dnia pod kocykiem. Dlaczego poobiedni odpoczynek wzbudza w nas tyle emocji?
Starsze grupy najczęściej nie leżakują na prośbę rodziców. Odpoczywają na dywanie, jeśli usną - trudno. Fot. Pixabay

Puszka Pandory

Kiedy publikowałyśmy list Moniki o leżakowaniu w grupie czterolatków, nie spodziewałyśmy się, że temat wywoła aż tyle kontrowersji. Dziś tamten tekst ma blisko 2 tysiące reakcji, niewiele mniej komentarzy i prawie 5 tysięcy udostępnień. A w komentarzach prawdziwa burza. Wiele z was uważa, że kobieta stanowczo przesadza, że dziecku nic się nie stanie, jeśli poleży chwilę na podłodze.


"Och no. Podłoga parzy! Serio, kurcze, rodzice mają czasami takie wymagania. Prywatna niania i będzie spał w swoim luksusowym łóżku" - pisze w jednym z nich czytelniczka, ukrywająca się pod pseudonimem Łysa Mówi. Wiele z was podziela jej pogląd, bo faktycznie w przedszkolu nie zawsze są możliwości lokalowe, aby w każdej sali umieścić leżaczki.

Inni czytelnicy zwracają uwagę, że przedszkolny dywan to siedlisko bakterii, bo dzieciom zdarza się na niego nasikać, czy zwymiotować. Piszecie, że nie wyobrażacie sobie, aby wasze dziecko miało odpoczywać w takich warunkach i że na miejscu Moniki bezzwłocznie zmielilibyście placówkę.

W niektórych komentarzach przewijają się opinie, że nauczycielki kładą dzieci byle gdzie, żeby... mieć święty spokój, kiedy maluchy zasną. Tyle że każdy, kto próbował położyć na popołudniową drzemkę więcej niż jedno dziecko naraz wie, że szanse na ten spokój są raczej niewielkie. Dzieci w grupie jest zwykle ponad dwudziestka, a leżakowanie to pół godziny.

"Kilkoro zaśnie od razu, inne pod koniec leżakowania, a część wcale. Nie piszcie bzdur, że nauczycielka siedzi z telefonem w kantorku, bo ma święty spokój!" - czytamy w komentarzu Magdaleny.

(Nie)spanie w przedszkolu

W większości przedszkoli nie ma poobiedniej drzemki w grupach czterolatków i starszych dzieci, często na wniosek rodziców. Dzieci kładą się na dywanie (lub siadają), słuchają muzyki relaksacyjnej, albo czytanej przez nauczycielkę bajki. Część z nich zaśnie, inne nie. Bo dzieci w przedszkolu nikt na siłę nie usypia.

Czy leżenie na dywanie zrujnuje ich zdrowie? No niekoniecznie, bo nie znam czterolatka, który również w domu nie spędzałby czasu na podłodze i jak słusznie zauważa wiele z was, w domu raczej dywanów nie pierzemy dwa razy dziennie. "Z wielkim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że nikt w przedszkolu nie chce krzywdzić dzieci" - zauważa Marzena.

Trudno się z nią nie zgodzić. Ba, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że podłoga w przedszkolu jest znacznie czyściejsza, niż w naszych domach. Bo kto z nas kilka razy dziennie przeciera ją mopem, u kogo wpada od czasu do czasu Sanepid, żeby sprawdzić, czy dom spełnia normy wyznaczone w prawie? No właśnie.

Wszystkim nie da się dogodzić

Patrząc, jak różne macie opinie, właśnie to powiedzenie przychodzi do głowy, bo przedszkolna grupa to dzieci z różnych domów, z różnymi przyzwyczajeniami, ale też różnymi rodzicami. Jedni będą się cieszyć, że dziecko może położyć się na dywanie, inny woleliby leżaczek, ktoś inny zupełnie nie chciałby, aby dziecko spało w placówce, bo to opóźnia wieczorny odpoczynek.

Życie w społeczności, a tym jest przecież przedszkole, wymaga dostosowania się do przyjętych w niej reguł. Nie da się 25 dzieci traktować cały czas indywidualnie i spełniać wszystkich potrzeb każdego z nich i wymagań ich rodziców.

W Polsce macie za dobrze

Niezmiennie w takich tematach pojawiają się wypowiedzi naszych czytelniczek, które na stałe mieszkają za granicą. Za te komentarze bardzo dziękujemy, bo dzięki nim wiele osób dowiaduje się, jak sytuacja wygląda w innych krajach. W Norwegii dzieci odpoczywają w śpiworach na dworze, w Holandii maluchy drzemią w piętrowych łóżkach zamykanych na klucz.

Wielu krajach na zachodzie Europy 4 latki idą... do szkoły. I tam już nie ma leżakowania, nawet na dywanie. Trudno w to uwierzyć? A jednak właśnie tak jest i tam cała odpowiedzialność za odpoczynek dziecka spoczywa na rodzicach. A dzieci spędzają w placówkach nie mniej czasu niż w kraju nad Wisłą.

Niewiele osób może sobie pozwolić na to, aby mieszkając na obczyźnie odbierać dziecko o 13, jak sugerowali w komentarzach niektórzy, zdziwieni, że dzieci w przedszkolu są tak długo, że muszą odpocząć w ciągu dnia. Jednak jeśli obydwoje rodzice pracują na etacie, maluch spędza w przedszkolu często 9 i więcej godzin. Jeśli jest zmęczony - położy się w każdych warunkach. Ta opinia stanowczo przeważa.

Kiedy ja byłam dzieckiem...

Jednak przeglądając komentarze, można zobaczyć, jak mimo upływu lat miło wspominacie ten czas. Wiele z was pisało, nie tylko o drewnianych leżaczkach, czy materacach, które pamiętacie ze swoich przedszkoli sprzed 30-40 lat. Łezka kręci się w oku, kiedy wspominacie nie tylko poobiedni odpoczynek, ale też swoje nauczycielki, dzielicie się historiami, które czyta się z zapartym tchem.

Wiele z was podkreśla, że też spaliście na podłodze, podobnie jak wasze dzieci i w żaden sposób nie urąga to ani waszej godności, ani nie zaszkodziło waszemu zdrowiu. Doceniacie pracę nauczycieli, którzy przecież przez wiele godzin opiekują się dziećmi, nie tylko ucząc je, ale też odpowiadając za ich bezpieczeństwo. Dziękujemy za każdą opinię.