Etyka z księdzem? Nie, dziękuję. Oto dlaczego całkowicie wypisałam dziecko i z religii, i z etyki

List do redakcji
– Nie, nie chcę posyłać mojego dziecka na zajęcia z religii. Dopóki jeszcze mam taką możliwość nie wybrałam też alternatywnych zajęć z etyki. Kiedy ktoś pyta mnie dlaczego, opowiadam, jak w zeszłym roku wyglądały zajęcia z etyki u mojego syna – pisze nasza czytelniczka.
Jak wyglądają lekcje etyki? List czytelniczki Piotr Kamionka/REPORTER/ East News

Etyka z księdzem? Nie, dziękuję

Dziś w przestrzeni publicznej żywo dyskutuje się na temat lekcji religii w szkołach. Wielu aktywistów działających na rzecz świeckich szkół zaznacza, że jest to przedmiot nieobowiązkowy, a rodzice i młodzi ludzie, którzy chcą uczestniczyć w tych zajęciach, powinni wyrazić pisemną zgodę.
Zaznaczają również, że wszelkiego rodzaju oświadczenia, związane z "wypisywaniem się z lekcji religii" nie są zasadne w przypadkach, gdy dziecko na ten przedmiot nigdy nie uczęszczało.

Alternatywą dla lekcji religii w polskich szkołach jest etyka. Bardzo często prowadzi ją jednak duchowny rzymskokatolicki, co nie podoba się niektórym rodzicom.


– W zeszłym roku zapisałam mojego syna na lekcje etyki – pisze Lucyna, mama 12-letniego Bartka. – Chciałam, by dowiedział się czegoś ciekawego o świecie: systemach filozoficznych, innych religiach itd. Ale u nas w szkole etyki uczył ksiądz i to w dodatku taki, który na siłę chciał nawracać innych na "jedyną słuszną wiarę". Skończyło się to oczywiście fatalnie.

Czytelniczka pisze, że lekcje etyki w rzeczywistości niewiele różniły się od religii.

– Ewidentnie ksiądz przekazywał uczniom swój światopogląd. Pytałam syna, czego uczą się na etyce, ale mówił, że "niczego fajnego". Mieli omawiać różne systemy religijne, a później filozoficzne, ale oczywiście zaczęło się od wiary katolickiej. Msza, najważniejsze modlitwy, katechizm, założenia tej jednej konkretnej religii. Dramat. Po kilku miesiącach wypisałam Bartka z zajęć na jego własne życzenie. Jakoś do omawiania kolejnej religii nie zdążyli przejść… – pisze mama 12-latka.

Albo religia, albo etyka

Przypomnijmy, że Przemysław Czarnek, chce w najbliższym czasie wprowadzić zmiany w zakresie religii i etyki. Obecnie uczniowie mogą wybrać jedną z trzech opcji: uczestniczyć w zajęciach religii, etyki lub nie chodzić na żaden z tych przedmiotów. Minister edukacji planuje zrezygnować z ostatniej możliwości.

– Sukcesywnie chcemy wkraczać z obowiązkowym wyborem między religią a etyką od czwartej klasy szkoły podstawowej, i przekładać ten obowiązek na coraz wyższe klasy. Nie od tego roku, nie od następnego, ale za dwa lata – mówił Przemysław Czarnek w jednym z wywiadów.

A nasza czytelniczka kontynuuje:
– Bardzo się cieszę, że obowiązek religii lub etyki nie został jeszcze wprowadzony. Nie chodzi o to, że chcę, żeby syn miał więcej wolnego, ale chciałabym wychowywać go zgodnie z wartościami, jakie sami wyznajemy w domu, a nie z tymi, jakich uczy ich ksiądz na religii czy etyce, która w praktyce jest tym samym przedmiotem – kontynuuje Lucyna.

Podsumowuje także pomysł ministra edukacji:

– Nikt mi nie wmówi, że religia wciąż będzie nieobowiązkowym przedmiotem. Co z tego, że będziemy mieli do wyboru religię lub etykę, skoro etyka będzie wyglądała tak, jak to miało miejsce w klasie mojego syna? Jestem przekonana, że w wielu innych polskich szkołach sytuacja wygląda i będzie wyglądała podobnie. Oto cała prawda na temat "nieobowiązkowej" religii…