Moje dziecko jest niejadkiem. Usłyszałam od teściowej, że to moja wina

List do redakcji
Zdarza się, że dziecko ma wybiórczość pokarmową - je tylko i wyłącznie wybrane produkty, do tego często w niewielkich ilościach. Zwykle próbujemy różnych sposobów, by zachęcić je do jedzenia, ale nie zawsze przynosi to spodziewane rezultaty. Co jednak, gdy zamiast wsparcia, słyszymy, że to nasza wina?
Dlaczego nie powinniśmy zmuszać dziecka do jedzenia? 123rf


"Syn ma obecnie 3 lata, od kilku miesięcy mamy ogromny problem, który spędza mi sen z powiek. Kiedyś potrafił jeść prawie wszystko, oprócz może wybranych warzyw, teraz na okrągło mógłby zjadać tylko i wyłącznie płatki na mleku, pszenną suchą bułkę i makaron. Nie chce mięsa, owoców, warzyw, nawet ulubionej kiedyś marchewki. Po prostu mówi "nie” i zaciska usta” – pisze mama Igora.


Próbowałam różnych sposobów


Niepokoi się tym, że jej syn stał się niejadkiem. Przyznaje, że próbowała już różnych sposobów, by zachęcać go do jedzenia innych produktów.

"Płatki na mleku chciałam zastąpić owsianką, robiłam naleśniki w różnych zabawnych kształtach, "przemycałam” mięso w makaronie lub żółty ser w bułce. Niewiele to dało. Uznałam, że skoro syn ma energię, rozwija się prawidłowo, a nasza pediatra powiedziała, żeby na razie obserwować sytuację i nie zmuszać dziecka do jedzenia, to staram się odpuścić. Co oczywiście nie znaczy, że przestałam się martwić” – pisze mama Igora.

Dodaje, że ostatnio odwiedziła ich teściowa, która szybko zaobserwowała, że jej wnuk jest niejadkiem. Początkowo towarzyszyła jej troska, ale pod koniec swojego wyjazdu powiedziała, co naprawdę myśli na ten temat.

"Usłyszałam, że to moja wina. Skwitowała, że przygotowuję zbyt mało zróżnicowane posiłki, może źle je doprawiam, przez co nie zachęcam dziecka do jedzenia. Do tego za bardzo mu ustępuję, powinnam być bardziej stanowcza i konsekwentna w tej kwestii. Jej słowa zabolały mnie, bo martwię się o zdrowie syna” – dodaje mama Igora.

Mam zmuszać dziecko do jedzenia?


Przyznaje jednak, że nie mogła powstrzymać swojego gniewu i powiedziała teściowej, że nie powinna się wtrącać.

"Zapytałam ją, czy mam zmuszać na siłę dziecko do jedzenia, krzyczeć na nie przy stole i straszyć je, że nie będzie się bawiło, dopóki nie zje? Co to są za staroświeckie metody?! Powiedziałam jej też, żeby nie była mądrzejsza od lekarza, ale ona tylko wzruszyła ramionami” – dodaje mama Igora.

Przyznaje, że chciałaby, żeby synek jadł bardziej zróżnicowane pokarmy, ale nie zamierza naciskać na niego.

"Nie będę robiła dramatu z tego, że jest niejadkiem, bo wtedy codzienne posiłki staną się horrorem dla dziecka. Liczę, że to tylko taki etap, który minie, a syn znów polubi różne smaki. A to, że teściowa zasugerowała, że źle gotuję, pominę milczeniem” – pisze mama Igora.