logo
"Zalewanie mnie tymi wiadomościami sprawia, że w mojej głowie nie ma miejsca na nic innego". fot. 123rf.com
Reklama.

Matka ucznia w jednej ze szkół podstawowych w Warszawie, podzieliła się z nami swoimi refleksjami o internetowych zgromadzeniach rodziców, na grupach rodzicielskich.

"Przestrzeń do dzielenia się doświadczeniami"

"Szanowna Redakcjo,

Piszę do Was, aby podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z grupą rodziców na WhatsAppie, do której dołączyłam kilka miesięcy temu. Jestem matką Michała, który uczęszcza do drugiej klasy szkoły podstawowej. W pierwszych chwilach wydawało mi się, że taka grupa to doskonały sposób na szybki kontakt z innymi rodzicami, wymianę informacji na temat spraw szkolnych, organizowanie zbiórek na prezenty czy wyjazdy klasowe.

Myślałam, że będzie to również przestrzeń do dzielenia się doświadczeniami wychowawczymi i poradami. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna, a ja nie spodziewałam się, że taka grupa może stać się źródłem tak wielu frustracji, plotek i niepotrzebnych napięć.

Na początku wszystko wyglądało całkiem niewinnie. Dzieliliśmy się informacjami na temat wywiadówek, planowanych zebraniach czy terminach ważnych wydarzeń w szkole. Z czasem jednak zaczęły pojawiać się pierwsze nieporozumienia. Wiele osób zaczęło wrzucać posty niemające nic wspólnego z tematami związanymi z dziećmi.

Zamiast konstruktywnie omawiać sprawy związane z wychowaniem, pojawiały się komentarze na temat ubioru innych rodziców, stylu wychowania dzieci czy ich wyników w nauce. Zaczęły się pojawiać opinie na temat 'kto ma najzdolniejsze dziecko', a kiedy ktoś nie zgadzał się z czyimś zdaniem, od razu wybuchały kłótnie. W pewnym momencie stało się to tak irytujące, że zaczęłam mieć wrażenie, że bardziej przypomina to fora internetowe pełne hejtu, niż miejsce, które miało ułatwiać życie rodzicom.

To jednak nie koniec. Z dnia na dzień coraz więcej osób zaczęło narzekać na organizację życia szkolnego i nauczycieli, co wydaje mi się zupełnie nieodpowiednie. Zamiast zrozumieć, że każdemu mogą zdarzyć się trudniejsze chwile, krytykowano nie tylko konkretne decyzje, ale także samych nauczycieli.

W wielu przypadkach ton rozmowy stał się bardzo oskarżycielski. Po jakimś czasie zauważyłam, że w grupie pojawiły się plotki o innych dzieciach, które miały być 'niewychowane'. Tego rodzaju rozmowy były dla mnie bardzo niepokojące, ponieważ wydaje mi się, że tego typu tematy nie powinny w ogóle być poruszane w takiej przestrzeni.

Państwa zdanie ma dla nas znaczenie. Jeżeli chcecie do nas napisać, zapraszamy do kontaktu: mamadu@natemat.pl.

Kiedy na przykład pojawiła się propozycja wyjazdu klasowego, dyskusja przerodziła się w ogromny spór. To, co miało być prostą decyzją, stało się punktem zapalnym i miejscem wzajemnych oskarżeń i pretensji. Zamiast rozmawiać o tym spokojnie, każdy bronił swojej wersji, nie licząc się z opinią innych.

Najgorsze jednak było to, że na te wszystkie konflikty musiałam patrzeć każdego dnia, odbierając kolejne wiadomości. Wiadomości były ciągle obecne na moim telefonie, niezależnie od godziny.

Zaczęłam odczuwać coraz większy stres, a samo bycie częścią tej grupy nie dawało mi poczucia wsparcia, a wręcz przeciwnie – zamiast pomocy, czułam się coraz bardziej przytłoczona.

Decyzja o opuszczeniu grupy nie była łatwa, ponieważ miałam poczucie, że nie będę na bieżąco z tym, co dzieje się w klasie Michała. Jednak w końcu postanowiłam, że mój dobrostan psychiczny i spokój rodzinny są ważniejsze. W momencie, gdy ostatecznie opuściłam tę grupę, poczułam ogromną ulgę. Zdałam sobie sprawę, że to był krok, który podjęłam w trosce o siebie i o moją rodzinę. To, co miało być wsparciem, stało się dla mnie źródłem negatywnych emocji, a tego nie potrzebuję w życiu.

Zdecydowanie nie polecam dołączania do grup rodziców, szczególnie w takiej formie, w jakiej funkcjonują niektóre z nich. Choć na początku może się wydawać, że jest to doskonałe narzędzie do organizowania się, w rzeczywistości bardzo łatwo mogą one przerodzić się w przestrzeń pełną plotek, oskarżeń i zbędnych napięć.

Z poważaniem,

Agnieszka".

Czytaj także: