Gwałtownie spada liczba uczniów, którzy chodzą na religię. Działania Czarnka to zmienią?

Magdalena Konczal
Działacze Nowej Lewicy postanowili sprawdzić, ile osób tak naprawdę uczęszcza na lekcje religii. Z ich ankiet wynika, że choć w podstawówkach sporo dzieci chodzi na te zajęcia, to już w szkołach ponadpodstawowych widać dużą tendencję spadkową. Sytuacja może się zmienić, gdy wejdzie w życie obowiązek uczęszczania na religię lub etykę, postulowany przez ministra Czarnka.
Ilu uczniów chodzi na religię? Przeprowadzono ankiety Fot. Rafał Michałowski / Agencja Gazeta

Ile osób chodzi na religię?

Radna Agata Diduszko-Zyglewska z Nowej Lewicy poprosiła władze Warszawy, by zbadały, ilu uczniów zrezygnowało z lekcji religii. Po tym, jak nie otrzymała żadnej odpowiedzi, postanowiła zbadać tę sprawę na własną rękę.
Ankiety zostały przeprowadzone w warszawskich placówkach, wzięła w nich udział blisko połowa szkół.


– W szkołach podstawowych w zajęciach z religii brało udział średnio 79 proc. uczniów. I to nie jest duża zmiana w kontekście poprzednich badań, które robił ratusz – mówi Agata Diduszko-Zyglewska.

Dodaje jednak, że duży spadek uczniów, którzy uczęszczają na lekcje religii, widoczny jest w szkołach ponadpodstawowych.

– Kluczowa zmiana występuje w szkołach średnich. W 2019 r. chodziło na religię 45 proc. uczniów. Według naszego obecnego badania średnio na religię chodzi 35 proc. uczniów. I w żadnej dzielnicy średnia liczba uczniów uczęszczających na religię nie przekracza 49 proc. – tłumaczy radna.

Okazuje się więc, że w warszawskich podstawówkach spośród ok. 126,8 tys. uczniów, na religię uczęszcza 98,8 tys., a zrezygnowało z tych zajęć 28 tys. dzieci. Z kolei w szkołach ponadpodstawowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Z mniej więcej 80,7 tys. uczniów, na religię chodzi ok. 28 tys., a nie chodzi około 52,3 tysiące.

Obowiązkowa religia lub etyka

Jak komentują działacze Nowej Lewicy, do przeprowadzenia takich ankiet skłonił ich pomysł Przemysława Czarnka. Minister edukacji postuluje, by uczęszczanie na religię lub etykę było obowiązkowe.

– Chcemy wrócić do tego, co było kilkanaście lat temu w polskiej szkole – czyli jeśli ktoś nie chciał chodzić na religię – bo przecież nie musi, bo religia nie jest i nie będzie obowiązkowa – to będzie chodził na etykę – mówił szef resortu edukacji.

Radna Diduszko-Zyglewska podkreślała, że w rzeczywistości byłby to "przymus religijny". Po pierwsze dlatego, że w wielu szkołach ze względów organizacyjnych trudno by było podzielić oddziały na te, które chodzą na religię i te, które chodzą na etykę. Po drugie etyki mają uczyć osoby kształcone w konkretnych szkołach, jedną z nich miałaby być uczelnia ojca Rydzyka.
Źródło: GW