Nie zamknę się w domu, nie jestem gosposią, ale kocham twojego syna. Droga teściowo - rozejm!

List do redakcji
Moja droga, gdy pierwszy raz cię zobaczyłam, byłam pełna entuzjazmu i wyrozumiałości, jaka byś się nie okazała. Już wtedy sądziłam, że twój syn jest miłością mojego życia, więc czekałam na każde miłe słowo i uśmiech z twojej strony, jak na wielki gest akceptacji. Potem nie raz pokazałaś mi, że nie jestem dla ciebie wystarczająca. Ale dzisiaj ja piszę do ciebie i proponuję rozejm.
Droga teściowo nie będę dla twojego syna gosposią. Chcę rozejmu Pexels

Droga teściowo

Pierwszy raz spotkałam się z tobą na weselu, na które zaprosił mnie twój syn, wtedy jeszcze chłopak. Byłam w nim zakochana do szaleństwa, więc patrzyłam na ciebie jak na ostateczną przepustkę do jego serca.
Jeśli ty mnie polubisz i znajdziemy wspólny język, będę jeszcze bliżej mężczyzny, dla którego straciłam głowę. Byłam więc grzeczna, urocza, otwarta i nie było to sztuczne. Byłam naprawdę ciekawa, kim jest kobieta, która wychowała mojego chłopaka na takiego gentlemana.

Ty początkowo byłaś miła, grzeczna, proponowałaś mi obiad i ciasto, zawsze gdy byłam u was w odwiedzinach. Jednak, gdy dalsza część waszej rodziny zaczęła mnie poznawać, zaczęłaś być dla mnie szorstka.


Pamiętam twoją rozmowę z jedną z ciotek, która gratulowała ci tak świetnej przyszłej synowej, mówiąc, że świetnie jej się ze mną rozmawiało, że jestem mądra, dobra, urocza. Patrzyłaś na nią z politowaniem, odpowiadając "naprawdę? skoro tak mówisz, nie zauważyłam...".

Im lepiej układało mi się z nim, tym bardziej byłaś dla mnie szorstka. W towarzystwie traktowałaś mnie jak powietrze, gdy zaczynał się temat pracy i pasji mojego męża rozprawiałaś o tym, podkreślając, jak ciężko pracuje, ile ryzykuje, ile to od niego wymaga.

Gdy kiedykolwiek mówiłam o tym, co dzieje się u mnie, opowiadałam o stresie czy zmęczeniu, zaczynałaś się nagle ze mną licytować. Co ja wiem o zmęczeniu, to ty pracowałaś w ogródku przez ostatnie trzy godziny. Jaki stres? Dopóki nie mam chorego dziecka, to co ja wiem o stresie?

Teściowa i synowa nie są rywalkami!

Zawsze musiałaś być lepsza, nawet jeśli to znaczyło bycie gorszą, czucie się słabiej, bycie bardziej chorą i zmęczoną. Gdy jeszcze kończyłam studia, raz powiedziałaś w żartach, że dopiero, gdy je skończę, obronię się na piątkę i znajdę dobrą pracę, zostanę przyjęta do rodziny. Sama skończyłaś szkołę zawodową, dlaczego postawiłaś mi poprzeczkę tak wysoko?

Byłam dla ciebie zbyt energiczna, zbyt nowoczesna, zbyt mało... kuro-domowa. Gdy słyszałaś o tym, że chodzę na zumbę czy jogę przewracałaś oczami, jakby były to jakieś głupie fanaberie. Gdy usłyszałaś, że idę na urodziny koleżanki bez męża, bo był to akurat damski wieczór, syczałaś, że od kiedy ma się męża, nie ma czasu na koleżanki.

Byłaś rozżalona, bo marzyłaś, że znajdziesz dla niego sprzątaczkę, kucharkę, gosposię. W pierwszej kolejności matkę, w drugiej żonę, w trzeciej gospodynię. Więcej funkcji spełniać nie musiałam. Trafiła ci się niestety... normalna dziewczyna.

Czas na zgodę

Kobieta, która ma czelność mieć swoje przyjaciółki, pasje, hobby. "Żonę", która akurat nie chce mieć dzieci, na pewno przez najbliższe lata nie planuje i niestety nie będzie słuchać z przykrością o tym, jak bardzo pragniesz wnuków, bo twoje pragnienia to nie moje potrzeby.

Nie raz dałaś mi odczuć, że jestem niewystarczająca, powinnam być inna, bardziej skupić się na twoim synu. Nie zadałaś sobie trudu, żeby poznać mnie jako mnie, a nie tylko mniej ważną towarzyszkę twojego synka. Ale dzisiaj piszę do Ciebie, bo postanowiłam postawić się w twojej sytuacji i chcę rozejmu. Chcę, żebyś zrozumiała, że:

— nie będę taka jak ty. Jesteś najlepszą żoną i matką, jaką mogłaś być, a ja będę najlepszą, jaką mogę i chcę być. Nie będę gotowała takich obiadów jak ty, będę pozwalała dzieciom na co innego niż ty, ale to nic złego. Podziwiam cię, bo wychowałaś świetnego mężczyznę, ale nie będziemy takie same.

— twoja krytyka mnie boli. Wiem, że może czujesz się odepchnięta, zazdrosna, może marzyłaś o innej synowej. Może czasem żartujesz albo powiesz coś, nad czym się nie zastanowisz, ale twoje słowa mnie bolą. Nie róbmy sobie nawzajem przykrości.

— nie rywalizujemy. Kochamy jednego mężczyznę, ale nie musimy o niego walczyć! Ty jesteś najważniejsza w kategorii matki, ja najważniejsza w kategorii partnerki. Dlaczego ciągle mamy udowadniać, że któraś z nas jest lepsza niż druga?

— nie jestem twoją córką.
Wiem, że przysłowiowo mówi się na teściową "mamo", ale my tak nie robimy i nie jestem twoją córką. Może ci się nie podobać to, co robię na co dzień, ale jestem osobną osobą, która życzy ci dobrze i chce twojej akceptacji, ale nie możemy pytać się nawzajem o pozwolenie na życie własnym stylem.

— chcę twojej akceptacji, bo jesteśmy rodziną. Wiem, że twoje zachowanie może wynikać z tego, że sądzisz, że ktoś zabrał twojego ukochanego syna, ale tak nie jest.

Nikt go nie zabrał, a dał mu coś. Jemu i tobie, dlatego jesteśmy już rodziną i proponuję rozejm. Przepraszam, jeśli przeze mnie czułaś się źle, nie robię nic przeciwko tobie i wiem, że obydwu nam zależy na jego szczęściu. Dlatego bądźmy dla siebie partnerkami. Rozejm?