Jak kobieta może powiedzieć coś takiego matce w połogu? Słowa znajomej zabolały mnie, jak policzek

Marta Lewandowska
"Mam taką prośbę do wszystkich życzliwych, zastanówcie się, co mówicie do kobiet w okolicach terminu porodu. Słowa mają wielką moc krzywdzenia" - napisała do nas Magda, która tydzień temu urodziła pierwsze dziecko. Kobieta wyszła na chwilę do sklepu i wróciła zapłakana.
Magda nie akceptuje swojego ciała po porodzie, jednak słowa znajomej sprawiły, że czuje się jeszcze gorzej. Fot. Unsplash

Mój wielki ciążowy brzuch

"Zawsze byłam szczupła, a nawet chuda, w ciąży brzuch był bardzo szybko widoczny i rósł każdego dnia, pod koniec ósmego miesiąca było mi już ciężko chodzić. Choć sama jestem bardzo drobna, to wszystko wskazywało na to, że synek urodzi się duży" - zaczyna swoją opowieść kobieta.


Przyznaje, że wszyscy znajomi byli przekonani, że urodzi bliźniaki, jednak badania jednoznacznie pokazywały, że dziecko jest jedno, ale bardzo duże. Młoda mama ważyła przed ciążą zaledwie 46 kg, ale jej synek urodził się z wagą 4200 g. "Przez tych 9 miesięcy moja waga wzrosła o 15 kg, jednak mam wrażenie, że wszystko było zlokalizowane na brzuchu, gdyby nie naklejane przez fizjoterapeutę taśmy, nie dałabym rady chodzić" - wspomina Magda.

"Poród przyniósł ulgę, ale już położna powiedziała, że nie będzie łatwo wrócić do siebie po takim rozciągnięciu skóry. Stałam w łazience, patrzyłam na moje ciało i zupełnie go nie poznawałam. Syn jest pięknym dzieckiem, wymarzonym, ale prawda jest taka, że trudno mi zaakceptować fakt, że nadal muszę nosić ubrania ciążowe - w nic innego nie wchodzę, bo wyglądam, jakbym była w szóstym miesiącu ciąży".

Pierwsze zakupy

Kobiecie trudno zaakceptować nowy wygląd, jednak wie, że przed końcem połogu nie może zacząć intensywnych ćwiczeń. "Mąż, widząc, że jestem w kiepskim nastroju, zaproponował, że zajmie się małym, żebym mogła pójść choćby na chwilę do sklepu. Pomyślałam, że to dobry pomysł. Chciałam kupić nową sukienkę, większą niż kiedyś, ale już nie ciążową" - pisze Magda.

"W sklepie podeszła do mnie znajoma, uśmiechnięta od ucha do ucha i rzuciła, że słyszała, że urodziłam, ale to chyba niemożliwe, skoro nadal mam tak wielki brzuch. Nie wiedziałam co odpowiedzieć".

Magdalena do domu wróciła zalana łzami. "Jak można tak potraktować drugiego człowieka. I to kobieta, kobietę w połogu. Jej uwagi bardzo mnie dotknęły, nie mogłam się uspokoić. Zamiast dziękować mojemu ciału, że dało mi synka, ciągle się na nie złoszczę, nie przeglądam się w lustrze. Płaczę, kiedy muszę go dotykać pod prysznicem".

Zastanówcie się co mówicie

Magda zwraca w swoim liście uwagę na bardzo istotną kwestię. "Kobieta nieważne czy w ciąży, czy w połogu nieco inaczej odczuwa emocje. Hormony nie pozwalają filtrować krytyki, wiem, że nie mam wpływu na to, jak dziś wygląda moje ciało. Jednak kiedy przez wiele miesięcy musiałam znosić żarty i komentarze na temat wielkości mojego brzucha, wtedy był, jaki był, w środku rozwijało się życie, łatwiej było mi to zaakceptować".

Kobieta uważa, że młode matki muszą mierzyć się z ogromną presją społeczną, a wszystko przez kolorowe gazety i portale plotkarskie. "Widziałam zdjęcia modelki, która urodziła kilka dni przede mną i tydzień po porodzie nie ma śladu po ciąży, co podkreślają wszystkie media. Ale ja modelką nie jestem, moje ciało jest inne i mój organizm jest inny. Ale wielu osobom wydaje się, że to, co widzą w internecie to prawdziwe życie" - tłumaczy Magda.

Młoda mama zauważa, że większość opuszczających szpital położniczy kobiet wygląda podobnie jak ona. "Tego jednak media nie pokazują, bo to brzydkie, nieatrakcyjne, a może dlatego, że takie zwykłe. A później ludziom się wydaje, że jak tydzień po porodzie wystaje czy brzuszek, to jest to jakaś patologiczna sytuacja, bo na Instagramie widzieli inaczej" - czytamy w liście.

"Niezależnie od tego czy mój brzuch jest duży, czy mały, jeśli chcesz zagadać, zapytaj, jak się czuję, nie komentuj mojego wyglądu, sama wiem, że nie jest najlepiej i podkreślanie tego zdecydowanie mi nie pomoże" - kończy Magda.

Bądź delikatny

Sposób, w jaki komunikujemy się z innymi ludźmi, ma ogromne znaczenie. Czasem jedno zdanie potrafi mocno zapaść w pamięć i podkopać wiarę w siebie. To, co wydaje się nam niewinnym żartem, dla kogoś może być jak policzek, z którego trudno się otrząsnąć. Kobiety w połogu są obciążone ze wszech miar, opieka nad dzieckiem, zmiana rytmu dnia, ból, karmienie piersią, uczucie osamotnienia, świadomość, że ciało się zmieniło, często bezpowrotnie - trudno to wszystko udźwignąć.

Młoda mama powinna czuć wsparcie, słyszeć zapewnienia, że świetnie sobie radzi, a nie krytykę. Zachowanie znajomej Magdy było skandaliczne, bo choć wiedziała, że kobieta jest już po porodzie, uznała, że żart z jej wyglądu będzie właściwy.

Autorka listu sama ma problem z zaakceptowaniem nowego ciała, jednak jak przyznaje, nie podda się bez walki. "Wiem, jak wyglądam, przypominanie mi o tym na każdym kroku w niczym nie pomoże. Jeśli ktoś uważa, że histeryzuję, to jego sprawa, mam prawo nie życzyć sobie, aby mnie obrażano" - czytamy w liście.