Bycie mamą na pełen etat nie jest prawdziwą pracą

Marta Lewandowska
Każda mama wie, że urlop wychowawczy, to nie jest urlop. A rezygnacja z pracy zawodowej na rzecz pozostania z dziećmi w domu, to nie wakacje. Jednak każda z nas zna te spojrzenia mówiące "czym ty jesteś zmęczona, przecież cały dzień siedzisz w domu?". Powiedzieć, że bycie matką na cały etat to praca, to jak nic nie powiedzieć.
Opieka nad dzieckiem to nie jest "prawdziwa" praca, to coś znacznie więcej. Fot. Mateusz Dach z Pexels
Kiedy urodziło się moje najmłodsze dziecko, zdecydowaliśmy, że zostanę z nim w domu, dopóki nie pójdzie do przedszkola. Wcześniej pracowałam na półtora etatu i popołudniami opiekowałam się dwójką moich dzieci. Naiwnie więc sądziłam, że zwyczajnie trochę odpocznę. Jednak szybko przekonałam się, że urlop wychowawczy, to żaden urlop. Jest jednak kilka podstawowych różnic między nim a pracą na etacie.

Żadnych rozmów z dorosłymi

Będąc mamą na cały etat, możesz dużo rozmawiać o księżniczkach i dinozaurach, ale raczej nie omówisz bieżących wydarzeń ze świata. Tu zupka, tam pieluszka, czasem plac zabaw. Rozwijające intelektualnie burze mózgów się tu nie udadzą. Wymiana poglądów, która możliwa jest ze współpracownikami, może skończyć się co najwyżej płaczem dwulatka.

Samotność w toalecie

W pracy szef raczej nie wpycha się z tobą do kabiny toalety, nie stoi też pod drzwiami i nie komentuje odgłosów, ze środka. Nawet jeśli ma pilną sprawę, zwyczajnie poczeka, aż skończysz. W domu, jeśli jakimś cudem uda ci się pójść samotnie do łazienki, cisza za drzwiami może oznaczać armagedon w pokoju. Która z nas nie szorowała ścian z kremu do rąk czy innej mazi, bo taka była cena dwóch minut ciszy.

Nie dostaniesz przelewu

Celowo unikam słowa "wypłata", bo ta przychodzi kilka razy dziennie. Nagrodą za twoją pracę są buziaki, uściski, czasem order z buraczków. Twoja praca jest warta więcej niż pieniądze. Warto o tym pamiętać. Kiedy w najtrudniejszych momentach przychodziła do mnie myśl, że nie mam własnych pieniędzy, mój partner powtarzał, twoja praca jest warta znacznie więcej niż moja, więc jeśli ktoś miałby ci zapłacić, nie wystarczyłoby wszystkich pieniędzy świata.

Przerwy nie istnieją

Szybkie wyjście na lunch do knajpki na dole, czy choćby podgrzanie w mikrofalówce i zjedzenie w biurowej kuchni tego, co przyniosłaś z domu, w pracy na etacie jest możliwe. W pracy mamy - niekoniecznie. Tutaj masz szczęście, jeśli uda ci się wypić ciepłą kawę i zjeść kanapkę zrobioną dla siebie zamiast zimnego, oblizanego z dżemu tosta po dziecku.

Wakacje to też praca

Latem wszyscy biorą urlop i jadą szukać słońca, ty nawet jeśli wyjeżdżasz z dzieckiem, nadal jesteś w pracy. I to jeszcze bardziej, bo maluch nad morzem, czy zwyczajnie w nowym miejscu wymaga jeszcze więcej opieki. W domku na mazurach wszystko jest dla niego nowe i ciekawe, chce się kąpać, biega po plaży. A ty, jak Strażnik Teksasu skrzyżowany z MacGiverem stajesz na rzęsach, żeby go ochronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami.

Praca nigdy się nie kończy

Ludzi, którzy pracują na etacie, wychodzą z pracy i już. Są wolni, spędzają czas z dziećmi, spotykają się ze znajomymi. Robią coś innego. Twoja praca nie kończy się nigdy. 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu robisz dokładnie to samo. A w weekendy i święta, jeszcze intensywniej, jak na wakacjach. Grill, ze znajomymi, kajaki, a ty w najwyższej gotowości.


A kiedy wydaje ci się, że dzieci w końcu zasnęły i możesz spokojnie oddać się takim rozrywkom, jak prasowanie, czy sprzątanie łazienki, twój szef budzi się, bo chce mu się pić. Życie matki to nie praca, z pracy się czasem wychodzi.

Plany są dla innych

W pracy od rana mniej więcej wiesz, co masz zrobić, w jakiej kolejności i raczej mało prawdopodobne, żeby się wszystko posypało. Z dzieckiem w domu? Planowanie to fikcja. Planujesz długi spacer, pakujesz przekąski, wodę, szykujesz ubrania na zmianę, wchodzisz do pokoju po dziecko, a ono właśnie zasnęło. Oczywiście to będzie najdłuższa drzemka ostatnich miesięcy. Tu nie da się nic przewidzieć, nic zaplanować.

Plus jest taki, że uczysz się spontaniczności, pracy w warunkach stresowych, nabierasz wprawy w przekonywaniu do swoich racji nawet najtrudniejszych przeciwników w dyskusji. Spokojnie możesz to kiedyś wpisać do CV.

Nagrodę weź sobie sama

Kiedy w "prawdziwej" pracy świetnie wywiązujesz się ze swoich obowiązków, możesz liczyć na premię. Od czasu do czasu awans. W pracy mamy nie dostaje się bonusów, za wyjęcie wszystkich nitek koperku z ziemniaków, za najpiękniejszą babkę z piasku, ani nawet oskarowe przeczytanie ulubionej książeczki twojego dziecka.

Spokojnie, odbierzesz sobie w przytulaskach, śmiechu twojego dziecka i zbyt mokrym buziaku. To są twoje premie, najlepsze, jakie można dostać.

Mama na etacie czy mama na cały etat

Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, każdy z nas wybiera to, co uznaje za najlepsze dla siebie i swoich bliskich. Trzy i pół roku bycia mamą na pełen etat uświadomiło mi, jak cenne jest to, co robię, ile moja nieograniczona obecność wniosła do życia moich dzieci. Również tych starszych, które przecież już chodzą do szkoły.

Nie oddałabym nawet jednego dnia z tamtego okresu, nawet jednego z tych gorszych. Za każdym razem, kiedy przypominam sobie szorowanie ścian z keczupu, korzystanie z toalety z dzieckiem na rękach, wzruszam się. Bo uświadamia mi to, jak ważna dla nich jestem, skoro nie mogli wytrzymać kilku minut beze mnie. Obiady jedliśmy razem, często z jednego talerza. Śmialiśmy się, spontanicznie chodziliśmy do lasu, pluskaliśmy w rzece.

Powrót do pracy zawodowej nie był dla mnie łatwy, ale już go potrzebowałam. Co nie znaczy, że uciekłam od dzieci. Przeszliśmy a kolejny etap naszej relacji. Ale dla każdej z nas on może przyjść w innym momencie, dla niektórych nie przyjdzie wcale. I to też jest OK. Bo bycie matką na cały etat to też praca, tyle że 24 godziny na dobę.