"Mówienie córce, że jest księżniczką tatusia, jest niewinne". A chciałbyś mieć kobietę-królewnę?

Agnieszka Miastowska
"Moja córka będzie traktowana jak księżniczka, Wikusia to księżniczka tatusia, Zuzanka to skarb, rodzice traktują ją jak królewnę" – słyszałaś pewnie nie raz lub sama powtarzałaś te słowa, rozpływając się nad uroczą kilkulatką. Lubimy robić z dziewczynek księżniczki, by potem narzekać na pokolenie dorosłych kobiet-królewien.
Nie mów córce, że jest księżniczką. Tak rosną kobiety-królewny \ Unsplash

Księżniczka tatusia

Porównywanie dziewczynek do księżniczek jest częstsze niż mogłoby się wydawać. Wystarczy przywołać fakt, że na każdy bal przebierańców czy imprezę szkolną wiele dziewczynek nie wyobraża sobie wybrać innego stroju niż właśnie ten. Przebierają w plastikowych koronach, berłach ze sreberka, sukniach z tiulem i plastikowych butach na obcasie.
Nawet na pytanie o to, kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz, wiele dziewczynek odpowiada z przekonaniem: księżniczką! I trudno im się dziwić, bo rodzice od dziecka przekonują je, że są prawdziwymi księżniczkami.


Wielu ojców uwielbia nazywać swoje ukochane córki w ten sposób, córeczka ojca jest właściwie księżniczką tatusia, a w przyszłości królewną mężusia. Z czasem brzmi znacznie gorzej, prawda? Jednak co złego jest w nazywaniu córeczki królewną? Zastanówmy się najpierw kim i także czym jest królewna.

Królewna jest oczywiście kimś ważnym, cennym i wartościowym. Jest swego rodzaju skarbem, więc to zrozumiałe, że tatusiowie mówiący o córkach w ten sposób chcą wyrazić swoje ciepłe i troskliwe uczucia.

Z drugiej strony księżniczka potrzebuje ciągłej opieki, przewodnictwa, wsparcia, ochrony. Mało tego – tradycyjna baśniowa księżniczka nie robi nic sama, potrafi wyłącznie czekać na ratunek, wyglądając na rycerza z zamkniętej wieży.

Mimo że dzisiejszy tatuś tego już córce nie powie, podejściem "ratującym" uczy ją tego, by dorosła królewna zawsze oczekiwała obok siebie rycerza albo co gorsza księcia na białym koniu.

I o ile każde dziecko powinno słyszeć, że jest wyjątkowe, o tyle małej księżniczce rodzice często fundują komplementy, które w przyszłości zrobią jej największą krzywdę. Córeczka, która słyszy nieustannie, że jest najpiękniejsza i najwspanialsza ze względu na swoją urodę, nie uczy wcale, że jej wartość jest "stała".

Wierzy w to, dopóki nie uświadomi sobie, że piękno jest względne, a wiele dziewczynek jest równie ładnych jak ona, wiele osób może mieć o jej urodzie inne pojęcie niż rodzice. Poza tym skoro uroda to główna jej zaleta, to o nią należy troszczyć się najbardziej – dbać i chronić. Mała księżniczka jako duża królewna doskonale wie, że wyścig po urodę nigdy się nie kończy i w niego angażuje swoją energię. Lubimy narzekać na zapatrzone w lustro nastolatki, którym w głowach tylko "podobanie się chłopakom", ale uczymy tego już kilkuletnie dziewczynki. Widział ktoś kiedyś brzydką księżniczkę?

Jednak księżniczkowy bagaż jest czymś o wiele cięższym niż tylko presją idealnego wyglądu. Księżniczki tatusia często słyszą, że są największym skarbem, dla nich rodzice zrobią wszystko, kupią wszystko, a najmniejszy grymas małej księżniczki ucinany jest natychmiastowym spełnieniem jej żądań.

Często ojcowie podkreślają, że nie umieliby "gniewać się na swoją kochaną dziewczynkę" lub że "księżniczce nie można niczego odmówić". Dziewczynki dorastają więc w przekonaniu, że wyjątkowe traktowanie jest czymś, co należy im się z samego faktu bycia księżniczką. Wchodzą w rolę rozpieszczonej, zaopiekowanej, ochronionej.

To sprawia, że w przyszłości szukają partnera, który niczym rodzice, będzie traktował je jak skarby, nie dając tyle samo w zamian. Dorosła księżniczka może w relacji z mężczyznami być nastawiona wyłącznie na branie niewiele dając w zamian, niczym królowa której hołd się należy.

Może także odgrywać rolę damy w opałach, która bez pomocy rycerza na białym koniu sobie nie poradzi. Księżniczki są super, ale tylko w bajkach, na co dzień lepiej dają sobie radę wojowniczki.

Ale jeśli twoja córka koniecznie chce być jedną z nich, pokaż jej raczej Meridę waleczną niż królewnę Śnieżkę. I jak powiedział pewien bardzo mądry znajomy tata: nie wychowuję córki na księżniczkę, bo nie chciałbym partnerki-królewny.