Dlaczego Polacy panicznie boją się stomatologa? "Większość to dentyści-sadyści"

Agnieszka Miastowska
"Duszny pokoik, twarde krzesło, zapluta krwią umywalka, kobieta, która wyglądała, jakby chciała mi zrobić krzywdę, duszący smród środków do dezynfekcji, brak znieczulenia i wpychanie mi do buzi kombinerek. Myślałam, że zginę na tym fotelu". Brzmi jak pilotowa scena horroru klasy B? To dziecięce wspomnienie z wizyty u stomatologa. Słuchając takich relacji nawet nie dziwię się, że 98 proc. dorosłych Polaków nadal boi się dentysty.
Polacy boją się dentysty. Większość do dentyści-sadyści Pexels

Dziecięca trauma

Temat strachu przed dentystą zawsze był mi bliski - wstyd się przyznać, ale po moich pierwszych dziecięcych wizytach u dentysty, do tego lekarza (a raczej właśnie do zupełnie innego specjalisty z tej samej dziedziny) udałam się dopiero na studiach.
I to nie bez traumy, paraliżującego strachu, który kazał mi drżeć na fotelu mimo, że tym razem na szczęście nic nie poczułam. Dzisiejsze gabinety stomatologiczne przypominają zresztą salony kosmetyczne – jasne, pełne uspokajających kolorów, często nawet nie pachną już gabinetem dentystycznym.


Hurtownie dentystyczne proponują nowoczesnym salonom stomatologicznym "aromatyzację gabinetu stomatologicznego". Czyli specjalnie skomponowane zapachy do gabinetu, które mają sprawić, że pacjenci "przełamią swój lęk, poczują do lekarza zaufanie i dołączą do grona lojalnych klientów". Żaden dentysta nie chce już pachnieć dentystą!

Jeśli to ma chociaż minimalną szansę zadziałać, warto spróbować, bo Polacy panicznie boją się dentystów, a to bezpośredni efekt tego, co przeżyli w gabinecie stomatologicznym jako dzieci. Nieszczęśnicy, którzy mieli okazję chodzić do dentysty w czasie PRL-u opowiadają wręcz o wspomnieniach ze "szkolnej rzeźni".

– Zaczęło się od podstawówki, gdy w szkołach były jeszcze gabinety stomatologiczne. Siedzieliśmy na lekcjach jak trusie, bo w każdej chwili do sali mogła wpaść pielęgniarka, która wywoływała nas do gabinetu, do którego trzeba było iść bez dyskusji. Wtedy tak było w szkołach – fluoryzacja i mycie zębów to była norma, każdy uczeń miał założoną kartę i swoją szczoteczkę – wyjaśnia 50-letnia Anna.

Trudno mi dzisiaj wyobrazić sobie, że dzieci idą do lekarza bez opieki rodziców, a tym bardziej, gdy słyszę o zabiegach wykonywanych bez znieczulenia i obecności kogokolwiek, kto mógłby być dla dziecka psychicznym wsparciem.

– Dentystka, która nas leczyła, nie nadawała się do dzieci, wszystko robiła na siłę, krzyczała, jak ktoś się wiercił. Nie przypominam sobie żadnego znieczulenia, siedziałam na twardym krześle w śmierdzącym dezynfekcją pokoiku i miałam borowane zęby bez znieczulenia, do wyrywania także nie było co liczyć na żaden lek. To była taka pani jak z rzeźni, z niczym innym mi się nie kojarzyła. Wychodziliśmy stamtąd zapłakani i przerażeni – dodaje.

A że traumy przeżyte w dzieciństwie raczej nie maleją, a rosną wraz z dziećmi, Anna mimo 50-lat nadal czuje paniczny strach przed dentystą.

– Serce nadal bije mi jak oszalałe, analizuję scenariusze tego, co może się stać czy dokładnie pójść nie tak w trakcie wizyty. Od lat chodzę jednak do dentysty, którego prywatnie znam, lubię go jako człowieka, ufam mu, jest grzeczny dla pacjenta, ma nowoczesny sprzęt, czyli wszystko, czego zabrakło, gdy w dzieciństwie zmuszano mnie do wizyt. I tylko dlatego po wejściu na fotel jestem w stanie opanować strach i zachowywać się jak dorosła osoba, a nie jak tamta przerażona dziewczynka – podsumowuje.

Dentysta-sadysta

Z dzieci wychowanych więc na PRL-owskiej dbałości o uzębienie wyrośli dorośli, którzy do dzisiaj boją się wejść na fotel. Problemem jednak nie był chyba tylko przestarzały sprzęt, bo pokolenie dzisiejszych 20-latków także krzywi się na dźwięk słowa "dentysta", niektórzy z przekąsem dodają szybko "sadysta".

Moja 24-letnia redakcyjna koleżanka Magda podobnie jak ja, wspomina, że płacz związany ze strachem przed wizytą u dentysty zaczynał się już w domu i był tak silny, że trudno było w ogóle wejść na sam fotel.

– Pamiętam sytuację, jak z kreskówki, w której dentysta ganiał mnie po gabinecie, żebym wreszcie weszła na fotel. Byłam tak przerażona, że wolałam robić wstyd mamie niż dać się zbadać. Ostatecznie to ona posadziła mnie na fotelu, ale dawałam się przekonać także dlatego, że po dentyście zawsze czekała na mnie mała nagroda. Jakaś zabawka albo atrakcja – tłumaczy.

Dokładnie taką samą sytuację pamiętam ze swojego dzieciństwa, dentysta funkcjonował w mojej głowie nawet nie jako wyzwanie, ale jako wielka kara, dlatego po nim należała mi się nagroda. Jednak strach przed bólem był tak wysoki, że wiele razy przekonywałam rodziców, że wolę zrezygnować z wymarzonej lalki, niż iść do lekarza. Jak się domyślacie, nic z tego...

Polacy nie myją zębów?

Słuchając traumatycznych opowieści łatwo uwierzyć w to, że większość Polaków obawia się dentysty, a według danych GUS 15 procent badanych deklaruje nawet dentofobię, czyli paraliżujący strach przed dentystą, który wręcz uniemożliwia wizyty w gabinecie i wymaga pomocy psychologa lub psychiatry.

Dentyści podkreślają, że większość pacjentów trafia na fotel z mocno bolącym zębem i wielkimi obawami. Polacy czekają z wizytą do ostatniej chwili, trudno znaleźć pacjenta, który nie miałby próchnicy i zgłaszał się na regularne kontrole raz w roku.

Na próchnicę cierpi połowa przedszkolaków, 91,5 proc. osiemnastolatków i prawie wszyscy dorośli. Jednocześnie co piąty rodak myje zęby raz na dzień, chociaż należy to robić trzy razy dziennie. Dane są coraz bardziej szokujące. Okazuje się, że 3,8 mln Polaków w ogóle nie myje zębów, a 800 tys. z nich nie ma nawet własnej szczoteczki...

Trudno zrozumieć przyczyny takiego zachowania. W końcu im mniej dbamy o uzębienie, tym większe prawdopodobieństwo, że trafimy na fotel dentystyczny, czego po pierwsze bardzo się obawiamy, po drugie na wizytę publiczną możemy długo czekać – poza tym wielu z nas nie ufa publicznym specjalistom. Za to wizyty prywatne mogą skutecznie zrujnować nasz portfel.

Cena za borowanie jednego zęba może wynosić od 100 do nawet 250 złotych w zależności od miasta i kliniki. Mimo tego w hodowaniu próchnicy Polacy są nieugięci.

Zgodnie z danymi GUS widoczny jest gwałtowny spadek częstości szczotkowania po przekroczeniu 60. roku życia. Dane GSK Consumer Healthcare wskazują za to, że ponad połowa społeczeństwa po 40. roku życia nosi protezy, a połowa osób po 65. roku życia jest już całkowicie bezzębna.

Jak opanować strach przed dentystą?

Żeby nie obudzić się z ręką w nocniku, a raczej z protezą w ustach, dobrze byłoby zacząć od opanowania własnego strachu, by nie tylko pamiętać o własnej szczoteczce, ale regularnym przeglądzie. O to, jak pokonać strach przed dentystą i nie zrazić do wizyt w gabinecie dzieci, pytam psycholog Monikę Dreger.

– Nie ma ludzi, którzy lubią chodzić do dentysty, ale musimy spróbować zaapelować do naszego zdrowego rozsądku – pamiętać o tym, że dzisiaj mamy do dyspozycji znieczulenie, że wspomnienia z dzieciństwa nijak się mają do dzisiejszej wizyty, że lekarz nic nie zrobi bez naszej zgody, że nic takiego się nie stanie. Nie powinniśmy tez pielęgnować w sobie przekonania, że na pewno będę się bać, bo to działa niczym samospełniająca się przepowiednia – wyjaśnia ekspertka.

Zupełnie innym przypadkiem jest jednak pierwsza wizyta dziecka u stomatologa – jak wesprzeć je w tym czasie, by na dobre nie zniechęcić do wizyt u dentysty?

– Musimy uważać, żeby nawet nieumyślnie nie przekazać dziecku lęku przed dentystą, żeby nie zdążyło tym nasiąknąć. Po pierwsze powinniśmy wytłumaczyć dziecku, co je czeka. "Pan doktor zajrzy ci do buzi, lusterkiem obejrzy co się tam dzieje, haczykiem popuka w zęby, ale nic ci się nie stanie". Poza tym warto wybrać przyjazny dzieciom gabinet stomatologiczny, w którym lekarze są naprawdę odpowiednio przygotowani do współpracy z młodszymi pacjentami – dodaje.

"Grzeczny i uśmiechnięty" dentysta budzi zaufanie, sprawia, że nawet w czasie bolesnego zabiegu patrzymy na niego raczej jak na pomoc medyczną, niż nieczułego robota czy co gorsza sadystę.

– Musimy też uważać na to, co mówimy przy dziecku. Dodawanie mu otuchy nic nie da, jeśli potem leżąc z żoną/mężem na kanapie zaczniemy wspominać, jak bardzo baliśmy się dentysty i wracać do swoich własnych traumatycznych historii – dodaje.

Może się jednak zdarzyć, że strach przed dentystą będzie tak duży, że potrzebna będzie nam pomoc psychoterapeuty.

– Wszystko da się przepracować, tak jak fobię dotyczącą pająków, tylko o ile możemy nie wchodzić na strych i chronić się przed pająkami w domu, o tyle w gabinecie dentysty musimy się raz na jakiś czas musimy się pojawić. Dlatego w razie tak wielkiego strachu warto udać się do psychoterapeuty. A wizyty u niego ani u dentysty nie odkładać w nieskończoność – podsumowuje psycholog.

Może cię zainteresować także: Znieczulenie u dentysty – bezpieczne dla dziecka?