Syn ma alergię na pyłki. W tym dziwnym czasie pandemii mam dość spojrzeń innych, gdy tylko zakaszle

Iza Orlicz
Katar, kichanie, zaczerwienione oczy, pokasływanie dziecka – to nie zawsze objaw infekcji, może to być też alergia np. na pyłki. Trudno jednak wszystkim dookoła tłumaczyć, że dziecko nie jest chore i nie zaraża, o czym przekonała się nasza czytelniczka.
Dziecko ma alergię, czy może bawić się na placu zabaw z innymi? fot. Maciej Stanik


"Mój synek ma 5 lat, w zeszłym roku po testach okazało się, że ma alergię pyłkową. Mniej więcej do połowy czerwca ma nieżyt nosa, katar sienny, czasem jak mu spłynie wydzielina do gardła, to zaczyna kasłać.

W tym okresie bierze leki, ale nie zawsze działają one tak, że znikają wszelkie objawy. Niestety, bo już kilka razy spotkały mnie z tego powodu nieprzyjemności” – opisuje pani Justyna, mama Antka.


Mój syn nikogo nie zaraża


Gdy tylko zrobiło się cieplej zaczęła wychodzić z nim na dłuższe spacery, również na plac zabaw. Chłopiec nie nosi na twarzy maseczki, bo utrudnia mu ona oddychanie, poza tym nie ma już obecnie takiego obowiązku.

"Biega, skacze, buja się na huśtawce i zdarza się, że od czasu do czasu intensywnie wydmucha nos albo zakaszle. Widzę w oczach stojących obok mam panikę. Jedna mi niedawno powiedziała: "Chyba syn jest przeziębiony”, kolejna była mniej subtelna, bo stwierdziła, że nie powinnam przychodzić na plac zabaw z chorym dzieckiem. Czuję się jak "trędowata" – skarży się pani Justyna.

Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że wszyscy w czasie pandemii covid-19 są przewrażliwieni na punkcie osób z objawami jakiejkolwiek infekcji, z drugiej strony nie zamknie syna na dwa miesiące w domu, tylko dlatego, że ma alergię na pyłki.

Zamknę syna w domu?


"Co mam zrobić? Nigdzie nie wychodzić? Izolować dziecko od rówieśników? Nie dość, że ten ciągły katar, zaczerwienione oczy, czy kaszel przeszkadzają mu w codziennym funkcjonowaniu, to jeszcze ma być dodatkowo poszkodowany, bo nie będzie mógł się bawić z innymi na placu zabaw?” – pyta pani Justyna i dodaje, że ma dość dziwnych, a czasem wręcz nienawistnych spojrzeń innych mam.

"Staram się za każdym razem tłumaczyć, że syn nie zaraża, że to tylko uczulenie i po prostu nie zawsze leki działają. Tak naprawdę tylko on się męczy, ale nie stanowi dla nikogo zagrożenia. Czasem jednak już nie mam do tego cierpliwości i na spojrzenia innych rodziców reaguję złością. Czy naprawdę ktoś uważa, że wyszłabym z chorym dzieckiem na plac zabaw, żeby zarażało inne dzieci? Może ktoś po prostu tak robi i jak to się mówi: mierzy mnie swoją miarą?” – dodaje mama Antka.