Jestem chrzestną i nie dam dziecku ani grosza na komunię. Oto dlaczego

Redakcja MamaDu
Niebawem rozpoczną się uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Właśnie dlatego w internecie aż roi się od dyskusji, dotyczących tego, czy umożliwić dzieciom przystąpienie do tego sakramentu. Kolejną palącą kwestią są oczywiście pieniądze.
Czytelniczka napisała, że nie da swojemu chrześniakowi żadnych pieniędzy z okazji pierwszej komunii pixabay/ Nowaja
Temat "ile dać dziecku na komunię" wraca zawsze mniej więcej na przełomie kwietnia i maja. Stawki są naprawdę bardzo różne, w zależności od tego, kim się jest dla dziecka pierwszokomunijnego.

"Nie dam chrześniakowi pieniędzy na komunię"

Napisała do nas Maria, której podejście do dawania pieniędzy na komunię z pewnością nie zyskuje na popularności. Czytelniczka jest chrzestną i postanowiła, że nie podaruje dziecku żadnych pieniędzy z okazji pierwszej komunii. Warto posłuchać jej argumentów, naprawdę dają do myślenia.


– Postanowiłam napisać, bo może jest tu jakaś osoba, która miała podobne dylematy jak ja. Mam nadzieję, że moje przemyślenia wprawią w refleksje także innych dorosłych – rodziców czy chrzestnych. Sama jestem chrzestną. Mój bratanek pod koniec maja ma przystąpić do komunii. Zanim przejdę do sedna, muszę powiedzieć, że mamy ze sobą naprawdę dobry kontakt. Kiedy tylko jest okazja, spędzamy razem czas, grając na "plejaku" itd. – pisze Maria.

I dodaje:

– Postanowiłam jednak, że nie dam mu żadnych pieniędzy na komunię. Dlaczego? Długo się nad tym zastanawiałam, ale doszłam do wniosku, że nie jest to najlepsza okazja. Mam wrażenie, że z tej uroczystości zrobiły się wyścigi, kto da więcej. To wszystko wina nas, dorosłych, ale dzieci niestety bardzo szybko tym przesiąknęły. Liczy się tylko to, które dziecko dostanie więcej. Nie chciałabym, żeby mój mądry chrześniak brał udział w takich zawodach – wyjaśnia kobieta.

Rzeczywiście, ostatnimi czasy Pierwsza Komunia Święta mocno wiążę się jedynie z aspektem finansowym. Dzieci, których rodzice podjęli decyzję o tym, że nie przystępują do sakramentu, rozpaczają, bo nie dostaną nowego roweru czy playstation. Tymczasem chodzi o coś zupełnie innego.

– Rozumiem też, że niektórzy rodzice puszczają dziecko do komunii z przyzwyczajenia czy tradycji. Ale czy naprawdę trzeba od razu robić z tego święta pochwałę materializmu? Jeśli nie jest się katolikiem, można pogadać z dzieckiem o innych, głębszych sprawach – duchowości, psychologii czy sensie życia, oczywiście bez zbędnego patetycznego tonu – pisze Maria.

Może być jednak trudno wcielić w życie postulaty proponowane przez naszą czytelniczkę. Wciąż bardzo popularny jest trend, związany z wkładaniem sporej sumy do koperty.

Wyścig "kto da więcej"

– Nie chce, żeby mój chrześniak czuł się wykluczony, zamierzam z nim porozmawiać na ten temat. On dostaje ode mnie dużo prezentów na urodziny czy inne okazje. Zawsze są to upominki, które mu się podobają, bo znam go i wiem, czym się interesuje. Właśnie dlatego podjęłam decyzję, że na komunię nie dostanie ode mnie pieniędzy, a jedynie drobny prezent. Wiem, że jest rozsądnym chłopcem i zrozumie, dlaczego zdecydowałam się na takie posunięcie – wyjaśnia czytelniczka.

Wciąż dominuje jednak przekonanie, że zwyczajnie nie wypada przyjść jedynie z małym upominkiem i bez koperty. Przyjmuje się, że chrzestna czy chrzestny powinni dać dziecku w zależności od własnych możliwości finansowych od 150 do nawet 500 zł. Są też osoby, które do koperty wkładają nawet tysiąc czy dwa tysiące złotych!

– Pamiętam, co działo się u mojej córki, gdy przystępowała do komunii. Jednej dziewczynce było przykro, bo dostała tylko 600 zł, inne dzieciaki chwaliły się, że otrzymały 2 czy 3 tysiące! To był jakiś koszmar... Wiem, że to niemożliwe, ale marzy mi się, żebyśmy masowo zrezygnowali z dawania dzieciom pieniędzy na komunię i raz na zawsze zakończyli ten niekończący się wyścig "kto da więcej" – podsumowuje Maria.