"Złość piękności szkodzi"? Psycholog wyjaśnia, jak zrobiliśmy z tej ważnej emocji "kobiecą wadę"

Agnieszka Miastowska
"Złość piękności szkodzi, nie rób takich brzydkich min, bo ci tak zostanie, dziewczynkom nie wypada się złościć". Słyszałaś kiedyś takie słowa? Zapewne choć raz jako mała dziewczynka. Złość jest niezwykle ważną emocją, z której zrobiliśmy "kobiecą wadę". Psycholog Monika Dreger wyjaśnia, dlaczego nie możemy zabraniać dzieciom się złościć i czemu krzyczący mężczyzna jest uznawany za silnego, a podnosząca głos kobieta za histeryczkę.
Dziewczynkom nie wypada się złościć? Psycholog o złości u dzieci i kobiet Unsplash
Złość jest naturalną reakcją i towarzyszy każdemu z nas. Pytanie tylko, jak my tę złość wyrażamy. Niektórzy kulturowo są nauczeni, by nie wyrażać złości, a ją tłumić, albo jest to przekazywane w takiej formie nauki przez modelowanie, czyli obserwowanie rodziców.
Dziecko obserwuje rodziców i jeśli oni nie wyrażają złości konstruktywnie, to dziecko także się tego nie uczy. Wtedy dochodzi albo do tłumienia złości albo do niekontrolowanych wybuchów. Złość jest nam potrzebna, bo informuje nas, co dzieje się z naszymi emocjami – czy coś akceptujemy, czy coś nam się podoba, a raczej nie podoba. Bo jeśli czegoś nie akceptujemy, to właśnie wtedy doświadczamy złości.


Rodzice często sami zachęcają dzieci do tłumienia złości: masz być grzeczny, nie krzycz, nie rób smutnej miny. A najczęściej, żeby się nie złościć i uśmiechnąć, słyszą dziewczynki...

Dziewczynkom nie wypada się złościć, krzyczeć, grymasić. Chłopcom wypada w tym zakresie więcej. Ale rodzice często nie akceptują w ogóle złości u dzieci, bo dzieci w początkowym okresie złoszczą się na sposób tylko sobie dostępny, np. mówiąc "nie kocham cię”.

Rodzice mają taką pokusę, żeby powiedzieć wtedy "nie możesz tak mówić”, czyli tak naprawdę nie możesz się złościć. Najlepiej powiedzieć "rozumiem, że się złościsz”, czyli
nauczyć dziecko, że to jest emocja, należy ją nazwać i poszukać jej przyczyny, zapytać dziecko, jak ją odczuwa.

Wielu rodziców próbuje nauczyć dzieci, że nie powinny odczuwać złości, co jest oczywiście niemożliwe, więc dziecko uczy się tłumienia złości – udawania, chowania, tłumienia jej, zaprzeczania. Znajdują różne sposoby na to, by nie pokazać, że się złoszczą. I faktycznie częściej mówimy wtedy, że to dziewczynkom nie wypada okazywać złości.

Wypada im się uśmiechać, a dziewczynka, która przerywa dorosłym, by wygłosić swoje zdanie, uznawana jest za przemądrzałą, podczas gdy chłopieć byłby raczej rezolutny. Skąd to się bierze?

Ale też agresja, która jest odpowiedzią na emocję, złości uchodzi chłopcom, ale nie dziewczynkom. Chłopiec, który w napadzie agresji czymś rzuci czy coś zniszczy – ot stało się, dziewczynka jest niegrzeczną chłopczycą, pozbywa się swojej "dziewczęcości” przez okazanie ludzkiej emocji. Wydaje mi się, że chodzi o role społeczne, które do niedawna były stanowczo rozgraniczone, teraz to się na szczęście zmienia. Dziewczynki były wychowywane na ciche, posłuszne, dobrze zorganizowane, uśmiechnięte i niewinne, bo w przyszłości miały jedyine zajmować się domem i zadowalać męża.

Cechy takie jak asertywność, odwaga, głośne wyrażanie własnego zdania nie były
przecież do tego potrzebne. Mężczyźni byli za to tymi, którzy "przynosili mięso do
jaskini”, a żeby to zrobić, jednak trzeba mieć trochę agresji w sobie.

Dzisiaj ta męska agresja nadal bywa tłumaczona płcią – mężczyzna, który bywa nerwowy, jest po prostu męski, bo męska agresja jest związana z siłą. Kobieta, która wybucha, nazywana jest raczej histeryczką.

Faktycznie często tak jest. Złość możemy poznać po fizjologicznych reakcjach i u kobiet może objawiać się urywaniem głosu, zaczerwienieniem się na twarzy, trzęsącymi rękoma, co przez niektórych odbierane jest jako objaw słabości.
Na różnych płaszczyznach możemy zaobserwować różnicę w odbiorze zachowań kobiet i mężczyzn. Jest tak np. w przypadku polityków – ci, którzy są agresywni i krzyczą, są oceniani pozytywnie, ale gdy Ewa Kopacz przy okazji przemówienia podniosła głos, aż jej zadrżał, została okrzyknięta histeryczką.

Jeśli mówimy o dziewczynkach i chłopcach, to sensacyjne jest, gdy w mediach słyszymy, że dziewczynki się pobiły i film z tego został umieszczony w internecie. Dziwi nas to zdecydowanie bardziej niż bójka chłopców, bo to uznawane jest za normę.

Często słyszę wygłaszane z oburzeniem stwierdzenia, że w dzisiejszych czasach dziewczynki są "takie same jak chłopcy" albo i "gorsze niż chłopcy". Jakby zachowywanie się jak chłopak było najgorszym, co może się dziewczynce przydarzyć, ale u chłopców to norma.

Na nierówne traktowanie dziewczynek i chłopców składa się nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn i odwrotnie.

Szklany sufit, czyli to, że kobiety mogą mieć większe problemy niż mężczyźni, by dotrzeć do wysokich stanowisk w biznesie czy polityce, nierówności w zarobkach, nieodpłatna domowa praca kobiet – my o tym wszystkim doskonale wiemy, ale gdy słyszymy, że dziewczynki są traktowane inaczej niż chłopcy, to nagle jesteśmy w szoku. Być może dzieje się tak, że częściej mówi się o złości dziewczęcej, bo my jako kobiety teraz bardziej pozwalamy sobie na wyrażanie różnych rzeczy. Nie tylko złość była w nas tłumiona.

Mówimy o swoich potrzebach, odeszłyśmy od modelu poświęcania się, w którym kobieta głównie zajmuje się domem, a jeśli dodatkowo chodzi do pracy, to na tyle, by nie zaniedbywać obowiązków żony i matki.

Dzisiaj i kobiety i mężczyźni pracują, kobiety wyraźniej zaznaczają swoją podmiotowość, wyrażają swoje emocje otwarcie i może być to dla niektórych mocno zaskakujące.
Nawet jeśli wyrażamy je przesadnie, bo dziewczynki zaczynają stosować agresję, to należy uczyć je radzenia sobie ze złością, a nie jej tłumienia.

Gdy dzieciom złości zabraniamy, to chłopcy odreagowują ją w agresji, a dziewczynki w tłumieniu jej?

Wszystko się zmienia – chłopcy i dziewczynki często tak samo wyrażają złość i podobnie ją odreagowują, np. dziewczynki trenują sporty, które 20 lat temu uznawane były za typowo męskie.

Kobiety zaczynają mieć prawo wyrażania złości, ale kulturowo nadal kobiety uważają, że wypada im mniej niż mężczyźni albo są do tego wręcz przekonywane.

Widać to nawet w języku, w powiedzeniach "złość piękności szkodzi”, "nie rób takich brzydkich min, bo ci tak zostanie”. Jakby złość była największą wadą kobiety.

Kto by się chciał ożenić ze złośnicą? Dobra żona jest piękna, cicha, grzeczna i potulna. A jeśli ma charakterek, to już niekoniecznie. Trudno mi sobie wyobrazić taki tekst powiedziany do mężczyzny. To jest znowu uczenie dziewczynek do bycia kobietami – mają być piękne, mężczyźni nie muszą, więc im wolno się złościć.

Nawet zdrobnienia "charakterek” używa się w stosunku do kobiet. Mój znajomy ostatnio powiedział, że lubi kobiety z charakterkiem. Ja chyba nie powiedziałabym tak o facecie - "z charakterkiem”.

Charakterek, czyli trochę zadziorna, ale też bez przesady, prawda? Kobiety raczej nie mówią o "mężczyznach z charakterem", określają jakąś cechę. Za to mężczyźni używając tego wyrażenia mają na myśli często np. kobietę asertywną. A przecież asertywność to cecha, do której wszyscy dążymy – by móc wyrażać swoje zdanie, sprzeciwiać się, gdy czegoś nie chcemy. W przypadku kobiet to nagle cecha "wyjątkowa”, wskazująca na jakąś kokieteryjną zadziorność.

Jakie mogą być skutki hamowania złości w sobie?

Niektórzy wytłumiają złość kompletnie i raczej nie ma sytuacji, kiedy się złoszczą. Inni tłumią, magazynując złość w sobie, i nagle następuje wybuch. Gdy ludzie tłumią złość, mówimy o psychosomatyzacji – ciało nam mówi, że coś się z nami dzieje, np. pojawiają się wrzody żołądka, problemy zdrowotne albo problemy psychiczno-emocjonalne, np. depresja.

Gdy chowam coś w sobie, to musi mieć ujście: albo psychiczne, albo fizyczne. Hamowanie złości zaburza też relacje somatyczne. Złość w naszym życiu ma dwie funkcje: informacyjną i energetyczną.

Złość informuje innych i nas o tym, że coś się z nami dzieje. Czujemy pobudzenie w ciele i czujemy, czy coś nam odpowiada. Wyobraźmy sobie, że w kolejce do sklepu stoi osoba, którą ktoś trąca koszykiem.

Jedna osoba odwróci się i ryknie na kogoś, bo jest agresywna, ta asertywna odwróci się i poinformuje "irytuje mnie to, że stuka mnie pani koszykiem. Czy może pani przestać?”, a osoba, która hamuje złość, odwróci się i uśmiechnie.
Pexels.com
To oznacza, że funkcja jest zaburzona, bo dla osoby, która stuka koszykiem, taka informacja – uśmiech – nic nie znaczy albo znaczy "o co za urocza osoba się do mnie uśmiecha”. Mimo, że osobie, która to robi wydaje się, że jej uśmiech jest sugestywny.

Gdy tłumimy złość, funkcja informacyjna jest więc zaburzona. Natomiast funkcja energetyczna spina nas do walki lub ucieczki. Kiedy coś się dzieje, są osoby, które się złoszczą i walczą albo mówią "nie chcę walczyć, wycofuję się, wychodzę, uciekam”.

Złość ma więc nas zmobilizować do działania. Życie z osobą, która hamuje złość sprawia, że komunikacja w związku jest zaburzona. Nie wie pani, co ta osoba lubi, czego nie lubi, nie mówi, gdy coś się dzieje. Są też osoby, które reagują np. bierną agresją i "strzelają fochy”. Bo wymuszone ciche dni to też forma agresji.

Na pytanie "o co się wkurzasz” otrzymujemy odpowiedź "o nic”, ale napięta atmosfera trwa.

To nieumiejętność wyrażania złości, bo asertywnie ta osoba powinna powiedzieć "złości mnie, kiedy się spóźniasz”. Jeśli ktoś asertywnie nie powie, co go denerwuje, prawdopodobnie nigdy nie uzyska komfortu, to problem w relacji.

Ale często ta osoba mówi: wolałem z tobą nie rozmawiać niż wybuchnąć, dlatego się nie odzywałem. Chyba lepiej byłoby się pokłócić niż nie odzywać się parę godzin czy dni?

Oczywiście, że byłoby lepiej. Jeśli ktoś mówi, że nie może teraz rozmawiać, bo wybuchnie, to powiedziałabym, że jest w połowie drogi do terapii, bo już wie, że wybucha. Wtedy może uznać, że "tak ma i już” – być agresywny biernie albo wprost. Albo zdać sobie z tego sprawę, przyznać się i porozmawiać z terapeutą, zapytać jak być asertywnym i ćwiczyć.

Podsumowując złość jest dobrą emocją, tylko musimy umieć na nią reagować?

Na pewno złość jest nam potrzebna, bo w naszym życiu będą różne sytuacje, które nie będą nam odpowiadały. Musimy przestrzegać jednak, by ona nie przerodziła się w agresję, bo złość jest emocją, a agresja jest działaniem.