W weekend ulice Warszawy pustoszeją. Oto, gdzie uciekają mieszczuchy

Marta Lewandowska
Prawie cztery lata temu, przytłoczeni wielkim miastem, spakowaliśmy cały swój dobytek i uciekliśmy na wieś. Taką prawdziwą, dwustu mieszkańców, jeden sąsiad, wokół pola i las. Idealne miejsce do wychowywania "dzikich dzieci". Powietrze znacznie zdrowsze niż w mieście chciałoby się powiedzieć — utopia. A wtedy przyszła wiosna...
Niedziela, godzina 11:30, zapiekanki przy parku już szturmowane, o 15 jest jeszcze gorzej. arch. prywatne

Pierwsza wiosna

Pierwsza wiosna w nowym miejscu to był szok. Nigdy nie mieliśmy zwyczaju spędzać tu rekreacyjnie czasu przed przeprowadzką i nie spodziewaliśmy się, że jesteśmy jedynymi z naszego miasta, którzy nie zapuszczają się do Pomiechówka. Ale prawdziwy cyrk zaczął się, kiedy otworzyli Park Dolina Wkry.


Zbudowana za kilka milionów złotych ścieżka edukacyjna szybko stała się miejscem, do którego pielgrzymowały całe tłumy z okolicy. Park, do którego z radością chodzimy po przedszkolu, czy szkole w weekend okazał się siedliskiem zła.

Wyludnione ulice w mieście?

Powiem wam, gdzie znikają ludzie, którzy w tygodniu spacerują po ulicach okolicznych miast. Oni wszyscy przenoszą się nad Wkrę. Mimo że tuż obok parku znajduje się stacja PKP, do której z centrum Warszawy dojedziecie w 30 minut, wszyscy jadą samochodami. A te stoją dosłownie wszędzie.

Parking przy parku jest zastawiony jeszcze przed 9 rano w sobotę, więc kolejne samochody stają na chodnikach, trawnikach, w bramach. Kolega, kiedyś w niedzielę dostał nagłe wezwanie do pracy. Włożył garnitur, wsiadł do auta, otworzył bramę, a tam, we wjeździe zaparkowane dwa samochody. Tak mieszka blisko parku. Musiał jechać pociągiem.

W poprzedni weekend, kiedy słońce wynurzyło się zza chmur, przejeżdżaliśmy obok parku. Mnóstwo ludzi, oczywiście bez maseczek, bo w parku nie trzeba, a że idą jak w procesji na Boże Ciało, to już nie ma znaczenia. Najzabawniejsze jest jednak to, że park Dolina Wkry przylega do pięknego rozłożystego lasu. 100 m dalej, też są ścieżki przyrodnicze, piękna leśniczówka i tam jest pusto...
Park to świetne miejsce na spacer, ale tylko w środku tygodnia, inaczej będziecie stać w kolejce do każdej tablicy.arch. prywatne

Nie umiem tego pojąć

Wyobraźcie sobie tych wszystkich ludzi, którzy wsiadają w sobotnie czy niedzielne popołudnie do auta, pakują dzieci, wodę w modnych bidonach i jadą na wieś. Stoją w korku już kilka kilometrów przed parkiem, sfrustrowani parkują, gdzie popadnie, a potem przepychają się w tłumie.

Relaks, jak się patrzy. W końcu zmęczeni i głodni idą na zapiekankę, a tam czekają godzinę w kolejce ściśniętych relaksujących się mieszczuchów na kawałek bułki z serem i pieczarkami. Ewentualnie po lody. Ceny równie okazyjne, jak w centrum dużego miasta.

A dosłownie kawałek dalej, znacznie lepsze lody można kupić za połowę ceny, bez kolejki. No ale przecież przyjechali odpoczywać na łonie natury, a nie chodzić chodnikiem 200 metrów po lody!

Korki na wsi

Pierwszym razem, jak wracałam ze sklepu w sobotę o 13 i utknęłam w korku 4 km od domu, myślałam, że na skrzyżowaniu coś się stało. Bo jak inaczej wytłumaczyć korek na wiejskiej drodze? Ale to było czerwcowe popołudnie i kiedy po 30 minutach i przejechaniu kilometra odkryłam, że wszystkie auta jadą w stronę kajaków, ucieszyłam się, że nie było wypadku.

To, co się dzieje w okolicach Pomiechówka w sezonie, to cyrk, którego się nie spodziewałam. Bo uciekliśmy od miasta, a ono nas dogoniło. Pominę już kwestie tego, jak park i plaże wyglądają w poniedziałek rano. Bo trudno mi znaleźć kulturalne słowa, żeby to opisać.

Park jest piękny

Ale jeśli chcesz docenić jego urok, przyjedź raczej po południu w środku tygodnia, bo w weekend, to jak wycieczka do galerii handlowej, kiedy telewizory dają za pół ceny. Tu nie ma miejsca na odpoczynek, podziwianie przyrody. Tu jest walka o metr kwadratowy przestrzeni.

Okolica jest cudowna, warto zapuścić się trochę dalej, ominąć tłum i zobaczyć bunkry, albo zatrzymać się w ruinach Twierdzy Modlin. Ale nie mogę Wam zdradzić wszystkich fajnych miejscówek, bo nic dla nas nie zostanie...
W Twierdzy Modlin są świetne trasy spacerowe i nie ma tłumów.Arch.prywatne

Szukaj miejsc, gdzie nie ma tłumu

Wątpliwą przyjemnością dla dzieci jest spacerowanie ciągle za rękę, przepychanie się do tablic informacyjnych, żeby zobaczyć bobra czy srokę na obrazku. Zwłaszcza że tych zwierzaków w parku na żywo nie zobaczą, one uciekają od tłumu i hałasu.

Odjeżdżając nieco od turystycznych atrakcji macie szansę zobaczyć je na żywo. A to zdaje się większą frajdą, weźcie atlas ptaków, albo roślin, lornetkę. Może będziecie mieć szczęście i zobaczycie sarny, a nawet łosia.
I zabierajcie ze sobą śmieci, które przywozicie, bo jak wszyscy o to nie zadbamy, to niedługo piękna okoliczna przyroda zostanie tylko na obrazkach i będziecie musieli się przepychać.