Twoje dzieci się kłócą? Świetnie! Pozwól im to robić, nawet nie wiesz, ile zyskają

Marta Lewandowska
Jeśli masz w domu dwoje lub więcej dzieci, to pewnie zauważyłaś, że dzieci często się ze sobą kłócą, czasem przepychają, wyrywają sobie zabawki. Wychodzisz z siebie, żeby ich uspokoić, przerwać kłótnię, no bo przecież są rodzeństwem, powinni się kochać. Zdradzę ci sekret: kochają się, ale konflikty są niezbędne do prawidłowego rozwoju. Pozwól im na nie, a zobaczysz same korzyści.
Konflikty między rodzeństwem są zupełnie naturalne, naucz dzieci, jak je rozwiązywać, ale nie wyręczaj ich. unsplash.com

Rodzeństwo to szkoła życia

Jestem pewna, że nie raz słyszałaś, że najcenniejsze, co możemy dać dziecku to rodzeństwo. Jednak mając w domu więcej niż jedno dziecko, wiesz, że codzienność wcale nie jest pluszowa i obsypana brokatem. Dzieci się kłócą, spierają, krzyczą na siebie, wyganiają się nawzajem z pokoi? Świetnie! Wszystko jest w normie!


Rodzice mają tendencje do zaspokajania potrzeb dziecka, często rezygnując z własnych. Znasz to, ile razy chciałaś usiąść na kanapie z książką i kubkiem herbaty, ale dziecko prosiło o zabawę, więc odłożyłaś swój relaks. Jeśli bawicie się lalkami i córka chce tę, którą ty trzymasz — oddasz. Bo tak postępują dorośli w relacji z dzieckiem — ustępują.

Rodzeństwo nie ma takich tendencji, jeśli Staś trzyma autko, które właśnie chce Michaś, to Michaś będzie próbował je zabrać, a Staś nie będzie chciał oddać. I kłótnia gotowa. Takich konfliktów, mniejszych i większych w ciągu dnia jest kilka. Jednak jeśli za każdym razem zbiegasz do pokoju i próbujesz rozwiązać problem, to uwierz mi — tylko pogarszasz sprawę.

W znacznej większości przypadków, dzieci są w stanie samodzielnie znaleźć rozwiązanie. Wystarczy im nie przeszkadzać.

Nie bądź rozjemcą

Zwykle, kiedy rodzić angażuje się do sporu dzieci, bierze stronę tego, które w jego podświadomości funkcjonuje, jako słabsze, więc zwykle młodszego, córki itd. Jednak, czy zawsze słusznie? Sama jestem młodszą siostrą i dobrze pamiętam, jak bawiliśmy się z bratem i nie chciał mi w czymś ustąpić, przyjmowałam taktykę, żeby krzyczeć głośniej.

Nie jestem z tego dumna, ale miałam cztery lata i odkryłam manipulowanie rzeczywistością. Zapewniam cię, w 3/4 przypadków, kiedy rodzice kazali bratu ustąpić, bo byłam młodsza, popełniali błąd. Byłam sprytnym dzieckiem. Widzę tę samą cechę u mojego najmłodszego syna i staram się uczyć na błędach moich rodziców.
Każde dziecko powinno móc powiedzieć swoją wersję wydarzń.unsplash.com
Wchodząc pomiędzy skonfliktowane dzieci, w których buzują emocje, nie masz najmniejszej szansy, dowiedzieć się kto zaczął, dlatego nie bierz na siebie roli sędzi. Konflikty są nieodzowną częścią życia, choć w dorosłości nie okładamy nikogo łopatką, ani nie zaczynamy płakać, bo ktoś zajął nam upatrzone miejsce w autobusie, to takie mikro spory są z nami zawsze. Dlatego warto nauczyć się je rozwiązywać.

Umiejętności społeczne od podstaw

Brat czy siostra nie popuszcza, nie pozwala na to, żeby ktoś wszedł mu na głowę. Jeśli dwoje dzieci chce się bawić dokładnie tą samą zabawką, muszą się dogadać. Jeśli grają razem w planszówkę, ktoś musi przegrać i nie można się ciągle obrażać.

Posiadanie rodzeństwa to okazja do ćwiczenia umiejętności społecznych w warunkach ekstremalnych, bo tu nie ma poduszki powietrznej. W domu dzieci czują się swobodnie, a kłótnie z rodzeństwem są doskonałą lekcją tego, jak wychodzić z konfliktów, radzić sobie z porażką, cieszyć z sukcesów.

Bądź z boku

Kiedy słyszysz, że sytuacja ulega eskalacji, bądź w pogotowiu, obserwuj, ale zamiast rozwiązywać problem, podpowiedz dzieciom, jak mogą to zrobić samodzielnie. To zdecydowanie cenniejsza lekcja niż wyręczanie.

Bo wyobraź sobie, że podobna sytuacja będzie miała miejsce w szkole czy przedszkolu, czy wtedy będziesz obok, żeby pomóc? Lepiej, żeby dziecko wiedziało, jak poradzić sobie z podobnym problemem samodzielnie.

Zamiast rozjemcy — mediator

Ciężko jest wyłączyć emocje, kiedy myślisz o ludziach, których kochasz, ale spróbuj to zrobić. Pomóż dzieciom w samodzielnym rozwiązaniu problemu. Ze swojego doświadczenia mogę podpowiedzieć, że sprawdza się wysłuchanie obu stron. Zasada jest taka, że najpierw swoją wersję wydarzeń opowiada jedno, a potem drugie dziecko. Ale nie wolno przerywać.
Nie bierz strony jednego z dzieci, tylko dlatego, że krzyczy głośniej.unsplash.com
Nawet jeśli jedno z dzieci nie zgadza się z wersją przedstawianą przez drugie, nie może mu przerywać. Słuchamy każdego po kolei i nie przeszkadzamy w opowieści, uczy to szacunku do wyrażania opinii przez drugiego człowieka i kultury wypowiedzi. Nawet jeśli wersje będą się od siebie różnić, będziesz mieć ogólny obraz sytuacji.

Zaproponuj, żeby po zrelacjonowaniu wydarzeń każde z dzieci powiedziało spokojnie, co zabolało je w całej sytuacji, dlaczego czuje się pokrzywdzone. Podkreślaj, że rozumiesz, co czuje i nazywaj te emocje. "Rozumiem, że było ci przykro, kiedy brat bawił się twoim autem", "wyobrażam sobie, że musiałeś poczuć się zazdrosny, kiedy odkryłeś, że to była ostatnia naklejka z samolotem".

Pomóż poszukać rozwiązania. Niech dzieci same zaproponują, jak mogą rozwiązać problem. Może nastawicie budzik, który co kwadrans będzie przypominał, że teraz tę lalkę dostanie na trochę siostra? Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Wkraczaj, kiedy robi się niebezpiecznie

Jeśli widzisz, że dochodzi do aktów przemocy, musisz interweniować od razu. Tu nie ma miejsca na dyplomację, dzieci trzeba rozdzielić. Warto pozwolić im chwilę ochłonąć w oddzielnych pokojach, zanim przystąpicie do rozmowy. Po kilkunastu minutach wysłuchaj każdego z nich i wyraźnie powiedz, że w domu nie ma miejsca na przemoc i że nic jej nie usprawiedliwia.

Przemoc to nie tylko bicie. Jeśli przezywają się, drwią z siebie, ze swoich słabości, również musisz interweniować. Nie tylko te rany, które widać na skórze zostawiają ślady. Nazywanie siostry idiotką, czy grubaską to też przemoc. Na to nie możesz się godzić.

Staraj się, żeby nie byli zazdrośni

Jak już nie raz pisałam mam troje dzieci, pracuję przez osiem godzin dziennie, prowadzę dom i mam mnóstwo innych zajęć. Wiem, że doba nie jest z gumy i doskonale rozumiem, kiedy piszecie, że trudno wam znaleźć czas dla każdego dziecka oddzielnie. Ale uwierzcie mi, lepiej zrobić to raz w tygodniu, niż wcale.

Z najstarszym synem rano biegamy, nie zawsze się to udaje, ale staramy się, średni często angażuje się w pomoc przy gotowaniu, z najmłodszym malujemy, albo czytamy książeczki. Bardzo pomocne w budowaniu relacji są też takie sytuacje, jak nasze uroczyste kolacje, ale takich codziennych sytuacji, kiedy możecie być tylko we dwoje, jest mnóstwo.
Dziecko, które czuje się docenione, zauważone i kochane, rzadziej generuje sytuacje konfliktowe, bo znaczna część z tych mini awantur, to wołanie o uwagę. Jeśli więc dostrzegasz, że tych dramatów jest jakoś więcej, to zastanów się, co się ostatnio zmieniło?

Może mieliście więcej pracy, mniej czasu na zabawę, a może jedno z dzieci złapało infekcję i nagle zaczęłaś się skupiać głównie na nim, bo gorączka, bo brak apetytu? Rzeczy, na które my nie zwracamy uwagi, potrafią mocno namieszać w życiu kilkulatka.

Stworzenie przyjaznej atmosfery, również dla rozwiązywania konfliktów i możliwości wyrażania siebie i swojej opinii, to najcenniejsze, co możesz dać dziecku. Obok rodzeństwa.