Klatka schodowa to nie wystawka sklepowa. Jak jeszcze raz zobaczę buty sąsiada, to mu je wyrzucę!

List do redakcji
Otwieram drzwi od mieszkania, ale by wyjść z bloku muszę pokonać jeszcze trzy piętra. A to nie lada wyzwanie i wcale nie dlatego, bo w bloku nie ma windy. Muszę pokonać bieg z przeszkodami, bo moi sąsiedzi klatkę schodową traktują jak swój przedpokój, na którym wystawiają wszelkie "fanty". Brudne buciory, dziecięce wózki, worki ze śmieciami, piłki dzieci, sanki, a raz nawet... kocią kuwetę. Ludzie, klatka schodowa to nie wasz teren prywatny!
Na Temat

Sąsiedzi robią z klatki schodowej wystawę

Też często obserwujecie ładne domy, na których podwórkach widać jeden wielki rozgardiasz, a czasami wręcz złomowisko? Zawsze zastanawiałam się, jak ludzie mogą szpecić ładne posesje gratami i myślałam, że przynajmniej w bloku to się nie zdarzy.
Sąsiedzi nie mają podwórka, nie mogą więc zepsuć wspólnego krajobrazu swoim bałaganiarstwem. Jednak bardzo się myliłam. Moi sąsiedzi są na tyle kreatywni, że z klatki schodowej postanowili zrobić prawdziwą wystawę.


Nie mogę się jednak zdecydować, czy to bardziej galeria sztuki nowoczesnej, czy witryna sklepowa. Podzielmy może moich sąsiadów na grupy, by łatwiej byłoby zrozumieć, co nimi kieruje.
Wykop.pl
Szewc – jeden z sąsiadów notorycznie wystawia swoje buty na klatkę. Gdy za pierwszym razem zobaczyłam je na wycieraczce, pomyślałam, że może jakimś cudem zapomniał ich zabrać albo wystawił do osuszenia po deszczu.

Po czasie okazało się, że jest po prostu obuwniczym ekshibicjonistą, który lubi wystawiać swoje śmierdzące buty na widok wszystkich innych. Pomyślicie, że ja przesadzam, albo że to koniec?

Po czasie pod jego drzwiami stanęła krzywa, drewniana szafka, która szpeci całe piętro – pewnie własnoręcznie skręcona. A na niej chyba wszystkie pary butów, które miał w mieszkaniu, w którym jest pięcioosobowa rodzina. Widok? Minus 10 punktów do wystroju i nie chcę mówić ile do zapachu...
Na Temat
Sklep z zabawkami – nieznośni sąsiedzi, którzy mają trzy urocze córeczki, postawili za to na próbę zrobienia z drugiego piętra sklepowej witryny. Najpierw postawili na klatce wózek. I zanim powiecie, że wózek w końcu dla rodziców jest konieczny, a w mieszkaniu być może się nie mieści – to był ogromny wózek dla... lalek.

W którym ich córeczki woziły plastikowe bobasy. Bobasy, żeby było ciekawiej, także spały na klatce. Poza tym piłki, misie, rowerki i sanki, na których czasem można było zobaczyć nic innego, jak buty. Przez drugie piętro ledwo da się przejść, ale bez przesady. Zabawki muszę gdzieś spać.

Śmieciarze i kociarze – przepraszam, że kociarze są wrzuceni do jednego worka ze śmieciarzami, ale właśnie o ich worki tu poszło. Chodzi o sąsiadów, którzy worki z brudami wystawiają za drzwi i... zapominają o nich na kolejne godziny albo dni.

Worki ze śmieciami, zabawki i kocie kuwety

Prawdopodobnie śmierdzą im w mieszkaniu, ale dla lenia do śmietnika droga daleka. Można więc przynajmniej pozbyć się smrodu z własnego mieszkania i "uprzyjemnić" sąsiadom życie niezwykłymi doznaniami zapachowymi. A kociarze?

Na klatce schodowej raz zostałam uraczona widokiem pełnej kuwety. Co prawda w folii, ale jednak z widoczną zawartością. Nie dziwię się, że właściciel koteczka nie chciał tego oglądać – ja też nie, ale właśnie dlatego nie kupiłam sobie kota!
Archiwum Prywatne
Mam dosyć tego, że nasza polska postkomunistyczna mentalność każe traktować nam rzeczy wspólne jak niczyje – więc można je niszczyć, brudzić i nie szanować – albo niczym swoje własne, więc można robić z nimi co się chce, nie zważając na to, że może to przeszkadzać innym.

Drodzy sąsiedzi, klatka schodowa nie jest przedłużeniem waszego mieszkania, przedsionkiem do przedpokoju, składzikiem, komórką, piwnicą, strychem ani graciarnią.

Wspólna klatka schodowa nie oznacza niczyja klatka schodowa

Jest drogą do waszego mieszkania, z której jednak korzystają wszyscy i wszyscy dokładnie widzą, co tam robicie. Czasem wstydzę się zaprosić gości, by idąc do mojego mieszkania nie natknęli się brudne buciory, śmierdzące kuwety, a może jeszcze czyjeś majtki na sznurku?

Czy naprawdę nie możemy zrozumieć, że wspólne nie oznacza niczyje? Po co nam snobistyczne zamknięte osiedla, skoro problemem nie są obcy, a współlokatorzy, którzy w podziemnym garażu zostawiają drogie i eleganckie auto, a na klatce wystawiają własne brudy.

Dlatego jeśli chcecie coś wystawić na klatkę schodową niech to będzie kwiatek, dywanik, odświeżacz powietrza. Albo ostatecznie parasolka, która musi wyschnąć. Zwróciłam już sąsiadom uwagę i zostałam okrzyknięta "babą, która robi problemy". Ale przysięgam, że jeśli jeszcze raz zobaczę buty sąsiada na klatce, wyrzucę mu je przez okno.