"Klatka to nie garaż". Walka między sąsiadami się trwa, a inni zacierają ręce
Redakcja MamaDu
04 lipca 2018, 16:39·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lipca 2018, 16:39
Stoją w wąskich korytarzach, przy drzwiach lub przy windzie. Przeszkadzają, zagracają, torują drogę pożarową. Część mieszkańców nie może patrzeć na widok co najmniej 3 rowerów i 2 hulajnóg, stojących tuż obok wejścia. Pozostali ignorują zasady i stawiają rowery tam, gdzie im się podoba.
Reklama.
Klatki schodowe jak parkingi dla rowerów
Zadowolona znajoma po wyprawie rowerowej udostępniła post ze zdjęciem, na którym są rowerki ustawione jeden na drugim. Chyba nawet nie zastanowiła się nad tym, że pozostawione rowerki mogą komuś przeszkadzać. Latem widok klatki w bloku wygląda jak parking rowerowy. Hulajnogi są rzucane, a rowerki opierane o białe ściany. Przypinane są też przy poręczy, gdzie "porzuconych" jest co najmniej kilka rowerów. Stoją też przy drzwiach wejściowych mieszkań, mimo że miejsca wiele tam nie ma. Czy to komuś przeszkadza? To zależy...
Powód sporów
Czasem rowery na klatce schodowej są powodem konfliktu sąsiadów. Jedna strona twierdzi, że ma prawo przechowywać tam jednoślady, bo to przecież przestrzeń wspólna. Druga stanowczo protestuje, mówiąc o zagrożeniu pożarowym i utrudnieniach w codziennym funkcjonowaniu pozostałych mieszkańców.
Zostawia, bo klatka to też moja przestrzeń
Czasem wygląda to tak, jakby rodzina rzuciła swoje rowery po wyprawie do garażu. Tymczasem pod względem bezpieczeństwa, rower na klatce schodowej można trzymać, jeżeli nie blokuje drogi ewakuacyjnej.
Są formalne przepisy W rozmowie z serwisem Halo Ursynów Ireneusz Kopczyński z wydziału kontrolno-rozpoznawczego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie podkreślił: – Chodzi przede wszystkim o ochronę – jest zakaz przetrzymywania na klatkach materiałów łatwopalnych – rowery mają elementy, które w wypadku pożaru mogą się zająć. Do tego dochodzi bezwzględny zakaz blokowania dróg ewakuacyjnych.
Rowerki dziecięce – gdzie je stawiać, aby nie przeszkadzały?
W tym konflikcie są trzy strony i każda z nich ma po części rację: administrator budynku, mieszkańcy, rodzice.
Sama kiedyś zostawiłam tylko jeden rower przyczepiony na pierwszym piętrze i ujrzałam kartkę z uwagą od administratora: "Ten rower stać tu nie może, to droga pożarowa. Proszę go usunąć do jutra". Zupełnie przez przypadek na ratunek przyszedł inny mieszkaniec bloku, który na odwrocie kartki odpisał:
Byłam zła, bo nie chciało mi się codziennie tachać roweru do piwnicy, zostawiać na zewnątrz w obawie, że ktoś go ukradnie. Od administratora usłyszałam: "Może pani chować w wózkowni", ale w niej brakowało miejsca. Postanowiłam zostawiać rower przed blokiem, na stojaku, skąd wkrótce potem ktoś mi go... ukradł.