Boiska i orliki jak pola minowe. Mama 5-latka pokazuje zdjęcia i apeluje
Na zewnątrz robi się coraz cieplej. To doskonała okazja, żeby zaczerpnąć trochę słońca i aktywnie spędzić dzień z rodziną. Zwłaszcza teraz, gdy przedszkola i szkoły wciąż funkcjonują w trybie zdalnym. Niebezpieczeństwo może jednak czyhać tam, gdzie najmniej się go spodziewamy. Historia 5-letniego chłopca jest na to dowodem.

Wystający drut na boisku
Idzie wiosna, a rodzice chętnie wychodzą na dwór ze swoimi pociechami. Wydaje się, że place zabaw i boiska są przestrzenią, w której mamy mogą czuć się bezpiecznie i na chwilę odetchnąć. Tak przynajmniej powinno to wyglądać. Jak jest w rzeczywistości?
Coraz częściej słyszy się o tym, że place zabaw czy boiska nie są przystosowane do tego, by dzieci mogły bezpiecznie się bawić. Świadczy o tym historia Eweliny, która, korzystając z pięknej pogody, poszła z dwójką swoich dzieci na boisko.Może cię zainteresować także: "Rodzice, uważajcie na hulajnogi!". Apel matki, której 12-letni syn miał poważny wypadek

Archiwum prywatne Eweliny
Apel mamy
Wyjaśnia również, że cały stan przestrzeni, która ma być przeznaczona do dziecięcej zabawy, pozostawia wiele do życzenia.
archiwum prywatne Eweliny
Mama podsumowuje, jak dla 5-letniego syna skończyła się niewinna zabawa na boisku. Jej doświadczenie powinno być przestrogą dla innych rodziców.
– Syn ma ranę na policzku. Całe szczęście obyło się bez opuchlizny, tylko dlatego, że mieszkamy koło Orlika i szybko wróciliśmy do domu, żeby zdezynfekować i schłodzić ranę. Obyło się też bez wizyty w placówce medycznej. Jednocześnie chciałabym przestrzec wszystkich rodziców, żeby każdorazowo sprawdzali stan urządzeń na boisku czy placu – apeluje mama.
Może cię zainteresować także: Jej syn wywrócił się na rowerze, obtarł kolano, a dwa dni później walczył o życie. Matka apeluje do rodziców