Nadgryzione mięso w burgerach popularnego fast foodu? Te zdjęcia mają miliony odsłon

Magdalena Konczal
Wielokrotnie mówi się o tym, jak złej jakości jest jedzenie w fast foodach. Jeden z anonimowych TikTokerów, ukrywający się pod pseudonimem mikky.d0, na krótkich filmikach pokazuje, jak pracownicy przygotowują jedzenie i co rzeczywiście serwują klientom.
Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta

"Najgorszy pracownik w historii"


TikToker na krótkich, bo kilkusekundowych filmikach pokazuje, jak wygląda praca w fast foodach. Wiele kontrowersji wzbudziło nagranie, na którym widzimy "nieprawdziwe jajka", które wyglądają jak popakowane w worki próżniowe żółtka. Taka mieszanka czeka jedynie na podgrzanie.
Największą oglądalność miał jednak filmik, który sugeruje, że podano klientowi cheesburgera z kawałkiem odgryzionego mięsa. Pojawiło się pod nim mnóstwo komentarzy.

– Ludzie stają się naprawdę odważni. Zapominają, że dziewczyna, która lizała lody w Tesco przed podaniem je klientowi, dostała 4 lata więzienia – napisała jedna z internautek.


– Jeśli to prawda, musisz trafić do więzienia – napisał ktoś inny.
zrzut ekranu z TikToka mikky.d0
– W pandemii? Zwolnią cię w 100% – czytamy w komentarzach.

Pracownik twierdził jednak, że był to tylko żart. Mimo tego, przez jednego z komentujących został określony mianem "najgorszego pracownika roku". Zresztą niemalże wszystkie filmiki TikTokera utrzymane są w zabawnym tonie. Trudno więc ocenić, co jest prawdą, a co jedynie żartem.

Na kolejnym filmiku możemy zobaczyć wysypujące się na podłogę ogórkiczy wyjaśnienia TikTokera, że maszyny do lodów nie są popsute. "Działają, po prostu nie chce nam się robić lodów" – napisał. Nagranie z największą ilością odsłon ma aż 1,8 mln wyświetleń!

Firma reaguje


Filmiki TikTokera bardzo się poniosły. Na tyle, że zareagowała sama firma. Brytyjski rzecznik fast foodu podkreślił, że te nagrania nie pochodzą z Wielkiej Brytanii czy Irlandii, ale z USA.
zrzut ekranu z TikToka mikky.d0
Z kolei amerykański oddział fast foodu potwierdził, że prowadzą aktywne dochodzie, bo rzeczywiście jedzenie pokazane i podawane w tej konkretnej placówce nie spełniało "solidnych standardów jakości i bezpieczeństwa żywności".

Jednocześnie firma powiedziała, że współpracuje z franczyzobiorcami, by polepszyć warunki panujące w restauracjach, a klienci "mogli kupować przysmaki, które lubią gdzie i kiedy chcą".

Wyjaśniono również sprawę sproszkowanych jajek i niedziałających maszyn do lodów. Firma tłumaczyła, że jajka na początku są przywożone w formie tradycyjnej, lecz jajka w stylu omletowym są przygotowywane w kuchniach dostawców, zanim dotrą do restauracji w formie mrożonej.

Z kolei maszyny do lodów - jak wyjaśnia firma - są często czyszczone, przez co od czasu do czasu są niedostępne.