Dlaczego ciążowe ubrania wyglądają jak z poprzedniej epoki? Nie musisz być Matką-Polką Dresową

Aleksandra Kondratowicz
Ósmy miesiąc ciąży powitał mnie z uśmiechem na ustach. Przez cały dotychczasowy okres zdążyłam się dobitnie przekonać, że hasło "moda ciążowa" to niestety oksymoron.
Jak ubrać się w ciąży? Nie musisz wyglądać jak Matka-Polka Aleksandra Kondratowicz

"Matka-Polka Dresowa"

Hasło "nowe ciuchy" – u mnie, blogerki modowej – z racji zawodu, zawsze wywoływały dreszczyk emocji, podniecenia, szybsze bicie serca i gęsią skórkę.
Nowe trendy, stylizacje ekscytowały mnie od zawsze i wprawiały w dobry nastrój. Dziś będąc w ciąży i patrząc, co oferują nam (a raczej czego NIE oferują) marki odzieżowe, jestem przekonana, że dla niejednej z nas jest to prawdziwa zmora.

"Wybierasz brzydkie czy byle jakie?"

Do mniej więcej 5 miesiąca ciąży bez problemu mieściłam się w swoje przedciążowe rzeczy. Nie zaopatrywałam się w ciążowe rzeczy na czarną godzinę, bo najzwyczajniej w świecie nie musiałam. A przynajmniej tak mi się wydawało.


Wszystko jednak ma swój początek i koniec, a guziki i rozporki mojej dotychczasowej garderoby – granice wytrzymałości. Obudziłam się z ręką w nocniku. Po wnikliwym przejrzeniu asortymentu w sklepach stacjonarnych i internetowych wpadłam w panikę!

"Co to ma być?!" – krzyknęłam w myślach, dochodząc do wniosku, że kobiety ciężarne to
zapomniana grupa docelowa dla firm ubraniowych
. Mam wrażenie, że jesteśmy delikatnie rzecz ujmując: olane. A przecież nadal jesteśmy kobietami, które chcą dobrze wyglądać i mimo brzuszków oraz dodatkowych kilogramów kochamy modę!

Nasz gust jest ciągle taki sam, a producenci ubrań usilnie nam go psują, proponując ubrania z minionej epoki. Królują oversizeowe dresy, potem długo, długo nic, a następnie jeansy ogrodniczki, brokatowe tuniki, sukienki w smutnych kolorach oraz bluzki kopertowe dobre dla ciotek po 60-tce…

Przez takie "zagrywki" króluje przekonanie, że ciężarne nie dbają o swój wygląd i uwielbiają szarobure rozciągnięte ciuchy swoich facetów.

Tor z przeszkodami po centrach handlowych

Spacery po galerii w ciąży w poszukiwaniu tej idealnej kreacji to kolejny temat rzeka. Możemy zamawiać ubrania online, oczywiście, ale większość z nas chce mieć możliwość przymierzenia, bo brzuch brzuchowi nierówny, a nasze ciało szybko się zmienia.

To, że przed ciążą miałam rozmiar 34/36, nie oznacza, że w przeciągu tych 9 miesięcy wybiorę ciążową S-kę, bo w ciąży – jakby ktoś jeszcze nie zauważył – nie rośnie tylko brzuch. Gdy już podejmiemy decyzję o wypadzie do sklepów, na miejscu czeka nas moc uciech i rozrywek!

Po pierwsze: trwająca pandemia, po drugie: przeciskanie się między wąskimi
regałami, po trzecie: słabnięcie w kolejkach, po czwarte: małe i wąskie przebieralnie, które wymagają od nas akrobatycznych umiejętności.

Po piąte: wołający na każdym kroku pęcherz i inne ciążowe dolegliwości, które sprawiają, że takie zakupy są dla nas niczym tor przeszkód Ninja Warrior.

Jednym słowem: atrakcji co nie miara, a rozkład łazienek w galeriach handlowych, w których spędzamy więcej czasu niż na samych zakupach, niejedna z nas zna na pamięć.

Ceny jak za Gucci

Żeby tego było mało, ciążowe ubrania-potworki są bardzo drogie, tylko dlatego, że mają w sobie określenie "ciążowe”. Jestem przekonana, że bez tego miana, wszystkie te ciuchy kosztowałyby marne grosze, bo nawet pies z kulawą nogą nie zwróciłby na nie uwagi. Weźmy pod lupę najzwyklejsze dżinsy.

Na te "ciążowe” muszę wydać przynajmniej stówkę więcej. Pytam się: za co? Za tę paskudną wstawkę na brzuch i obleśne szerokie nogawki? Nie wiem gdzie tu logika. Tym bardziej, że przecież my tych "perełek" potrzebujemy tylko na kilka miesięcy.

W takich momentach cieszę się, że przed ciążą byłam tą wspomnianą S-ką, bo teraz wchodzę i zaopatruję się w "normalne” ciuchy, normalnych marek, w normalnych cenach, tyle tylko, że w rozmiarze L.

Wnioski?

Będąc w ciąży, mimo wszystko warto coś ciążowego mieć, tym bardziej gdy nasza ciąża przypada na okres jesienno-zimowy, tak jak było to w moim przypadku. Jednak, cieszę się, że po ujrzeniu magicznych dwóch kresek na teście nie wpadłam w wir i szał zakupów równie "magicznych” ubrań dla mam w dwupaku.

Nie dajmy się zwariować, że każda część garderoby musi zostać spersonalizowana pod ciążę – od skarpetek po czapkę. Ubrania na jeden sezon to najgorsze co możemy zrobić dla naszej garderoby i portfela. Moja dewiza: ma być modnie, wygodnie i ciepło (przede wszystkim zimą!).