Matki nie zamierzają przepraszać za to, że dziecko przyszło do przedszkola w bluzce z plamką po zupie z wczoraj.
Matki nie zamierzają przepraszać za to, że dziecko przyszło do przedszkola w bluzce z plamką po zupie z wczoraj. Fot. Pexels.com
Reklama.

Albo ku bluzce, którą mały Jaś miał już dzień wcześniej. Przedszkolna rzeczywistość – miejsce, gdzie dzieci mają się uczyć i bawić, a rodzice współdziałać – czasem zamienia się w nieformalny konkurs: kto najlepiej dba o wygląd swojego dziecka. A przecież to nie o to chodzi.

Nie wszystkie mamy chcą się w to wpisywać. I nie zamierzają przepraszać za to, że dziecko przyszło do przedszkola w bluzce z plamką po zupie z wczoraj.

"Tworzycie presję"

– Byłam świadkiem sytuacji, gdy pani z przedszkola zapytała przy wszystkich: "A czy mama nie miała innej bluzeczki?" Przez chwilę poczułam się, jakbym coś zawaliła, ale potem przyszła refleksja: dlaczego w ogóle traktujemy ubranko dziecka jak jego wizytówkę? Przecież ono nie idzie na pokaz mody – opowiada Katarzyna, mama pięcioletniego Olka.

Reakcje otoczenia bywają subtelne, ale czytelne. Dwuznaczne spojrzenia innych rodziców, komentarze rzucane mimochodem – wszystko to tworzy presję, z którą wiele matek i ojców się zmaga. Tylko że nie każdy ma nieograniczony budżet na garderobę przedszkolaka ani czas i siły, by każdego wieczora odpalać pralkę po jednym fleku z kakao.

– Ubrania dzieci się brudzą – i to często jeszcze zanim na dobre wyjdziemy z domu. Gdybym miała każdą rzecz prać po jednym użyciu, musiałabym mieć osobny pokój na czyste komplety i pralnię przemysłową. Czasem wolę z dzieckiem poczytać albo po prostu chwilę posiedzieć, niż prasować kolejny zestaw ubranek – mówi Róża, mama trzyletniej Zosi.

Co więcej, nie chodzi tylko o wygodę. Dla niektórych rodziców to również kwestia troski o środowisko i edukowania dzieci w duchu mniej konsumpcyjnego podejścia do życia.

– Ludzie mówią o ekologii, a potem dziwią się, że dziecko ma tę samą bluzkę dwa dni z rzędu. A ja się pytam: czy ta bluzka jest brudna, śmierdząca, niehigieniczna? Nie. Ma jedną plamkę, zrobioną w trakcie obiadu. Dziecko nie jest eksponatem muzealnym – dodaje Marianna, mama Stasia.

Warunek akceptacji

Niektóre mamy są wręcz oburzone oczekiwaniem, że dziecko ma wyglądać nieskazitelnie przez cały dzień – jakby to był warunek jego akceptacji.

– Dzieci są dziećmi. Brudzą się, przewracają, eksperymentują z jedzeniem i plasteliną. To część rozwoju. A my próbujemy z tego zrobić problem estetyczny, który bardziej mówi o dorosłych niż o dzieciach – mówi z przekonaniem Justyna, mama Hani.

Nie oznacza to oczywiście, że należy zupełnie zignorować kwestie czystości i higieny. Ale może warto zrozumieć jedną małą różnicę: między realnym zaniedbaniem a zwykłą, codzienną plamką, która mówi więcej o aktywności dziecka niż o jego rodzicu.

Zamiast szukać winnych wśród tych, którzy nie nadążają z codziennym praniem, może lepiej zadać sobie pytanie – czy naprawdę to jest najważniejsze? Czy dzieciństwo ma pachnieć proszkiem do prania i wyglądać jak z katalogu, czy raczej być pełne swobody, radości i… tak, czasem zabrudzonych ubrań?

Bo na koniec dnia liczy się to, czy dziecko było szczęśliwe, najedzone i bezpieczne. A nie to, czy jego spodnie miały idealnie czyste kolana.

Czytaj także: