"Czas leci, zabiegu nie ma" - nie wstyd tak traktować kobiety? Przychodnia naraziła się pacjentkom

Marta Lewandowska
W jednej z gdyńskich przychodni lekarka odmówiła pacjentce wymiany wkładki wewnątrzmacicznej w czasie wizyty. Ginekolożka co chwila zmieniała swoje argumenty, ale ostatecznie zabieg się nie odbył. Na pisemnej odmowie za argument podano... pandemię. Pacjentka próbuje znaleźć placówkę, która wykona zabieg, bo mimo że jest on refundowany przez NFZ, nie jest to łatwe.
Lekarka odmówiła pacjentce wymiany wkładki wewnątrzmacicznej zasłaniając się pandemią. 123RF

Lekarka odmówiła świadczenia

Kasia napisała w mediach społecznościowych, że w związku z pandemią odmówiono jej wymiany wkładki wewnątrzmacicznej. Skontaktowałam się z nią prosząc, aby opowiedziała więcej szczegółów.

W czasie umówionej kilka miesięcy wcześniej wizyty, Katarzyna poprosiła lekarkę o wymianę wkładki wewnątrzmacicznej, którą miała założoną pięć lat temu. - Lekarka odmówiła, tłumacząc, że do tego potrzeba czasu, sprzętu i kwalifikacji. Przypomniałam jej, że to świadczenie jest wpisane na listę gwarantowanych przez NFZ i przysługuje mi, jako płatnikowi obowiązkowych składek zdrowotnych — kobieta.



Kasia zaznacza, że odniosła wrażenie, że lekarka chce się z nią umówić na wymianę wkładki, ale w sektorze prywatnym. - No bo jak inaczej rozumieć, kiedy ginekolożka mówi, że „NFZ nie finansuje zabiegu w odpowiedniej wartości"? Zapytałam ją, ale stanowczo zaprzeczyła, jakoby powiedziała coś takiego.

Kobieta poprosiła lekarkę z gdyńskiej przychodni o odmowę na piśmie, a także o odnotowanie tego faktu w karcie pacjenta. Ginekolożka zmieniła argumentację. - Nagle stwierdziła, że problem stanowi fakt, że zabieg jest skomplikowany i niemożliwy do wykonania pod presją czasu — mówi Kasia.

Podkreśla jednocześnie, że wcześniej już trzykrotnie poddawała się wymianie i nie trwało to dłużej niż 20 minut. Powiedziała to też lekarce, którą wyraźnie zirytował komentarz pacjentki.

To nie jest zabieg ratowania życia


Katarzynę równie mocno, jak odmowa zabolał fakt, że lekarka nie kryła swojej irytacji. - Cała wizyta była dla mnie bardzo nieprzyjemna i stresująca, a usłyszenie z ust lekarki, że „może mi odmówić wszystkiego, bo nie ma obowiązku mnie obsługiwać" przelało czarę goryczy — kobieta podkreśla, że wypisując odmowę, lekarka nie żałowała sobie kąśliwych uwag.

- Powiedziała, że zabieg, którego żądam, nie jest ratującym życie „a wręcz przeciwnie" i w zasadzie mogłaby się powołać na klauzulę sumienia — wspomina Katarzyna. Po wyjściu z gabinetu sprawdziła, lekarka nie zgłosiła owej klauzuli pracodawcy. Zaznacza, że gdyby tak było, łatwiej byłoby jej zrozumieć odmowę.

Skarga nic nie zmieniła


Pani Katarzyna udała się do dyrektora gdyńskiej przychodni, prosić o poradę, co powinna w tej sytuacji zrobić. Tam jednak też nie znalazł pomocy. Dyrektor zapoznał się z przedstawioną na piśmie odmową lekarki, w której ta napisała „(...)Pacjentce odmówiono zabiegu poprzez brak możliwości technicznych i spełnienia wszelkich warunków w ramach wizyty NFZ w dobie pandemii w dniu dzisiejszym i terminie późniejszym".

Katarzyna została poproszona o cierpliwość i zapewniona, że dyrektor placówki porozmawia z lekarką i poinformuje kobietę, co ustalił. Telefon z wyjaśnieniem jednak nie rozwiązał problemu, bo Kasia dowiedziała się, że zabieg, który chciała wykonać, jest w zasadzie operacją, mimo że nie w sali operacyjnej, a do tego generującym ryzyko urazów, a przychodnia nie jest w stanie zapewnić jej pomocy szpitalnej, gdyby doszło do powikłań.

- Trzy razy wymieniałam wkładkę i nigdy pod gabinetem nie stała karetka — ironizuje kobieta. Dodaje, że rozumie, iż nie jest to zabieg ratujący życie, ale jej bardzo potrzebny, ponieważ po pięciu latach skuteczność antykoncepcyjna wkładki znacznie się obniża. Jedyną poradą, jakiej był w stanie udzielić jej dyrektor przychodni, było sprawdzenie na stronie internetowej NFZ, czy jakaś inna przychodnia może jej pomóc.

Poprosiłam o komentarz przychodni


Zadzwoniłam do Centrum Medycznego Dąbrowa-Dąbrówka Sp. z o.o., w której pacjentce odmówiono wymiany wkładki wewnątrzmacicznej. Dyrektor placówki powiedział, że pamięta tę sytuację, jednak podkreśla, że w tej chwili placówka nie świadczy usług w tym zakresie.

- To nie jest tak, że wchodzi się z ulicy i wkłada wkładkę. Jest to zabieg obarczony ryzykiem powikłań jak przebicie ściany macicy, zakażenie. W związku z tym, że obecnie wstrzymane są wszystkie poważne zabiegi, rzeczywiście pacjenta otrzymała odmowę — powiedział mój rozmówca.

Dodał też, że są lekarze, którzy niezależnie od stanu epidemiologicznego w kraju nie wykonują tego zabiegu, powołując się na „odpowiednią" klauzulę. Kiedy zauważyłam, że lekarka nie zgłosiła pracodawcy, jakoby była lekarzem z klauzulą sumienia, dyrektor odpowiedział — Lekarz nie ma takiego obowiązku, musi powiedzieć pacjentowi o tym, ale w tym przypadku nie ma o tym mowy.

- W normalnych warunkach pani doktor pewnie założyłaby pacjentce wkładkę, ale w tej chwili nie robimy tego. Jest to zabieg, na który potrzeba czasu, a teraz (w czasie pandemii — przyp. red.) nie możemy sobie pozwolić na gromadzenie się większej liczby pacjentów w poczekalni — dodał dyrektor przychodni. - W tej chwili u nas w przychodni nikt nie wykonuje tego zabiegu — podsumował i zakończył rozmowę.

Co dalej


Pacjenta napisała skargę do NFZ, czeka na odpowiedź, jak podkreśla, nie może sobie poradzić z frustracją i bezradnością wobec odmowy lekarki. Zgodnie z danymi Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny mniej niż 10 procent przychodni wykonuje więcej niż 10 takich zabiegów rocznie. Mimo iż widnieją na liście tych, które mogą zakładać wkładki wewnątrzmaciczne na NFZ. Z roku na rok, tych zabiegów jest coraz mniej.

Nie słabnie natomiast ich popularność w prywatnych gabinetach, gdzie za założenie wkładki antykoncepcyjnej trzeba zapłacić kilkaset złotych. Doliczając do tego koszt samej wkładki, pacjenta musi być gotowa na wydatek około tysiąca złotych.

Nie istnieje rozporządzenie mówiące o nakazie ograniczenia zabiegów w szpitalach i przychodniach. Jest to jedynie zalecenie ministra zdrowia. Zgodnie z informacjami podanymi przez Polską Agencję Prasową 11 marca 2021 roku, większość placówek medycznych nie odstąpiła od wykonywania planowych badań, przyjęć na oddziały i zabiegów, jeśli pacjent ma negatywny wynik testu na COVID.