Jest pewna metoda antykoncepcji, która daje 99 proc. skuteczności i jest refundowana przez NFZ. Zdziwione? Cóż, niewiele kobiet wie, że spirala antykoncepcyjna należy nam się w ramach ubezpieczenia.
O tym, że lekarze odmawiają zakładania spirali w ramach kontraktu z NFZ, mówiono już wiele lat temu. Na forach internetowych znaleźć można masę historii sprzed lat, które powtarzają się według tego samego scenariusza – lekarz nie informuje o możliwości wykonania zabiegu na NFZ, zaprasza do prywatnego gabinetu, lub odmawia założenia spirali antykoncepcyjnej, powołując się na klauzulę sumienia.
Martyna Śmigiel w artykule dla "Wyborczej" wymienia też inne motywy lekarzy: brak kwalifikacji, brak odpowiedniego wyposażenia, zbyt niski zwrot kosztów za zabieg. Historie kobiet, które spotkały się z odmową wykonania zabiegu na NFZ, zebrała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jak czytamy w "Wyborczej", Federacja podaje też listę placówek, gdzie spiralę można założyć za darmo bez problemu.
– Złożyłyśmy wniosek o dostęp do informacji publicznej i uzyskałyśmy od NFZ listę placówek, które sprawozdają się z wykonania tej procedury. Zauważyłyśmy istotny spadek liczby zabiegów z roku na rok. Na Mazowszu mniej niż 10 proc. gabinetów wykonało ten zabieg więcej niż 10 razy w ciągu roku – mówi Liliana Religa z Federacji w rozmowie z "Wyborczą".
Rzeczywiście statystyki mówią same za siebie – spirala na NFZ to coraz mniej popularny zabieg. W całej Polsce w 2016 roku spiralę założono 7,8 tys. razy. Rok później o 1,3 tys. mniej, a w pierwszej połowie 2018 roku wykonano tylko 1,5 tys. zabiegów.
Ile kosztuje spirala antykoncepcyjna?
W przypadku zabiegu wykonywanego w ramach NFZ pacjentka płaci tylko za samą wkładkę, na którą dostaje receptę. Ze strony aptek DOZ można dowiedzieć się, że popularna Mirena kosztuje 600 zł i wystarcza na 5 lat.
NFZ za jeden zabieg założenia spirali antykoncepcyjnej zwraca gabinetowi 93 zł. Jednocześnie koszt zabiegu w prywatnym gabinecie waha się między 400 a 1800 zł.
Co zrobić, gdy odmówiono nam zabiegu na NFZ? – Zachęcamy, by kobiety żądały odmowy na piśmie z uzasadnieniem, a następnie złożyły skargę do wojewódzkiego oddziału NFZ z kopią odmowy. Gotowy wzór skargi można pobrać z naszej strony federa.org.pl/wkladki – wyjaśnia Religa w rozmowie z "Wyborczą".
Ile to rozwiązanie ma wspólnego z rzeczywistością...? Niestety niewiele. Kobiety boją się narażać, boją się czegokolwiek wymuszać na lekarzach, wolą zapłacić więcej i iść do prywatnego gabinetu. Choć to zrozumiała postawa, to spolegliwość większości pacjentek powoduje, że w praktyce nic się nie zmienia. Że mechanizm ten się umacnia.
Upomnienia po skargach ze strony pacjentek się zdarzają. Tak było m.in. w 2016 roku w Słupsku. Portal gp24.pl opisuje historię kobiety, która w całym Słupsku nie znalazła lekarza, który wykona zabieg na NFZ. Wówczas zainterweniował pomorski oddział NFZ.
Warto pamiętać, że założenie spirali nie jest zabiegiem wykonywanym wyłącznie na życzenie pacjentki. Do spirali trzeba się zakwalifikować. – Przyznaję, że jeśli ktoś wchodzi do gabinetu i od razu żąda założenia wkładki, to mogę taką pacjentkę wyprosić, ale nie dlatego, że nie wykonuję tych usług w ramach ubezpieczenia – mówi Zygmunt Maćkowiak, ginekolog i zastępca dyrektora Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej w Poznaniu w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
– Zanim zostanie podjęta decyzja o założeniu wkładki, muszę najpierw pacjentkę zbadać. Minimum to przeprowadzenie badania ginekologicznego, podczas którego ocenia się budowę pacjentki, zrobienie USG i wykonanie cytologii. Żaden lekarz nie weźmie na siebie takiej odpowiedzialności, żeby przeprowadzić zabieg, bo założenie wkładki jest zabiegiem, bez spełnienia określonych warunków – dodaje Maćkowiak.