Sąsiad zagroził mi policją, jeśli nie wyłączę odkurzacza. Mam gdzieś, że w niedzielę się nie sprząta
Dzieci sąsiadów z góry biegają jak stado koni, za ścianą wyje mi pies, a jakaś kobieta – sama nie wiem czy z dołu, czy z góry – ciągle krzyczy albo histerycznie się śmieje. Trudno już odróżnić. Ale to do moich drzwi puka wkurzony sąsiad. Dlaczego? Bo wzięłam się za odkurzanie w niedzielę. – A w niedzielę się nie sprząta! – krzyczy na mnie i puka się w głowę. A niby dlaczego?
- Sąsiedzkie współżycie bywa trudne.
- Sąsiad przyszedł mi grozić, że w niedziele się nie sprząta, ale nie słucham go.
- Dla mnie niedziela to czas sprzątania, a sobota to czas odpoczynku.
Nie mówiąc już o kłótniach psiarzy z kociarzami i dumnych rodziców rozkrzyczanych dzieciaków z bezdzietnymi singlami, którzy mają odmienną definicję ciszy i hałasu. Jednak ostatnio usłyszałam od sąsiada tekst, który totalnie zbił mnie z tropu.Może cię zainteresować także: "Wychowujecie stado koni?!". Przekonałam się, co znaczy sąsiedzka wojna o tupiące dzieci
Wieczorem postanowiłam zrobić generalne porządki, zaczęłam od odkurzania przedpokoju i oczywiście – jak to w bloku – hałas było słychać na klatce schodowej i zapewne u sąsiada obok. Nie sądziłabym jednak, że mruk mojego odkurzacza jest porównywalny do huku wiertarki, którą mój kompan zza ściany lubi się bawić w najmniej spodziewanym momencie dnia.
Memy.pl
Zbaraniałam. Co prawda słyszałam już ten tekst. Moja bardzo wierząca babcia powtarzała go w kontekście tego, że niedziela to dzień chodzenia do kościoła, odpoczynku na wzór Boga no i nie oszukujmy się – to był głównie dobry pretekst do zagonienia dzieciaków do sprzątania i niezostawiania lekcji do odrobienia na niedzielę wieczór ku rozpaczy rodziców. Bo niedziela to dzień wolny.
Memy.pl
Sama pracuję od poniedziałku do piątku i nie mam ochoty po pracy brać się za gary i odkurzacz. Sobota jest dla mnie dniem wypoczynku, w którym marzyłabym o spaniu do 10:00, ale nie mogę wymagać od sąsiadów tego, żeby na ten czas:
a) porzucili wiertarki, którymi z zamiłowaniem wiercą właśnie w soboty rano,
b) poprosili dzieci, żeby zamiast biegać niczym stado podkutych koni, były ciszej chociaż do mojej pobudki,
c) założyli wyjącym czworonogom kagańce.
I wcale tego nie wymagam! Chociaż sobota jest dla mnie właśnie tak świętym dniem, jak dla mojego sąsiada niedziela. Niedziela jest natomiast dla mnie – bezdzietnej lambardziary, która nie sprawdza, na którą godzinę jest msza – dniem załatwiania wszystkiego przed poniedziałkiem. Do tych spraw zalicza się także odkurzanie.
Joemonster.pl
Warto by było mieć po prostu więcej wyrozumiałości dla siebie nawzajem Częściej włączać empatię – i wtedy dopiero tego samego wymagać od sąsiadów – i zdecydowanie częściej wyłączać wiertarkę...
Może cię zainteresować także: Plaga wypiętych pup. Fajnie, że dzieci się bawią, ale czy muszą zasikiwać miasto?